poniedziałek, 27 sierpnia 2012

A w głowie tylko "nie chce..."

W głowie tylko "nie chce mi się"
pałęta się od ucha do ucha.
Słuchaj- mówi i zaśmiewa się,
bo wie, że ja ta głupia co się słucha.

.Już nawet gadać mi się nie chce.
Nie chce mi się gotować,
siedzieć,
myśleć,
patrzeć,
a robić cokolwiek!
O nieee

Niemoc.
Jakaś mocna niemoc na mnie usiadła.
Mówi do mnie "zakop się pod ziemię".

Nie wiem, czy to brak ulopu od świata.
Czy trwanie ciągle w tym samym miejscu.
Czy te same mordy cały czas.
Czy same negatywy na około.
Jakoś rzadziej się śmieję,
rzadziej mnie coś cieszy.
Wstaje wyspana, ale za chwile chce mi się spać i jestem zmęczona.

Czyżby depresja?
Nie dopuszczam jej do siebie, ale wszystko zaczyna mi byc obojętne.
Mam ochotę usiąść na kamieniu i się rozpłakać.
Z półtrwania.
Z niemocy.
Z oczekiwań wobec mnie wystawianych nie do spełnienia.
Chyba przez wymagania jestem bezradne zagubiona.
Chyba moja bariera jednak nie działa tak ochronnie przed słowem jak powinna.
Chyba jednak biorę do siebie w podświadomości więcej niż myślę.
Nie wiem, po prostu przychodzi taki moment, kiedy nagle dostaje tym wszystkim w łeb i tylko widze jak się psychicznie staczam.
I tylko modle się o to, żeby nasz wyjazd w moje rodzinne strony się udał.
Żebym poczuła sens.
Żebym odpoczęła w innym wschodnim klimacie.
Żeby pies naładował mnie pozytywną energią.
Żeby zobaczyć się z tak dawno niewidzianymi ludźmi.
 Żeby oderwać się od przytłaczającej codziennie codzienności i ludzi tylko napadających na moją głowę.
Żeby się nabuzować.
I tak się boję, żeby to udało się zrobić.
Zawsze jak wracam z rodzinnych stron jestem bardziej zmęczona niż pojechałam.
Zawsze wracam nienacieszona, nie pocieszona, nie wyrodzinniona.
Chciałabym, żeby moja mama raz w życiu poświęciła czas tylko nam, a nie innym sprawom..

A tak btw. jak strasznie wkurwia mnie wtrącanie się ludzi w moje życia.
Jak uwielbiam słuchać kazań, które nic nie wnoszą oprócz mojej większej nienawiści do osoby.

wylałam to z siebie.
ale wcale nie jest mi lepiej.
Nie pocieszajcie.
Nie chce pocieszenia.
Ani kopów w dupę,

Chce wytchnienia, bo codzienność mnie zabija.
Ostatnio wspominałam siebie.
Teraz nie znam tej baby, która siedzi w moim ciele.
 Nie jestem sobą.
Nie wiem czy jeszcze potrafię to zmienić, żeby to wrócić.

Wiecie, że nigdy nie wyobrażałam sobie macierzyństwa jako braku jakichkolwiek ruchów?
hah.. jak mumia.
bez kitu, czuje się jak mumia, obwiązana bandarzem macierzyństwa i pod względem, finansowym, wolnściowym, rodzinnym, samodzielnym, cichym, przebojowym, spokojnym, swobodnym..i pod wieloma innymi kątami- nie mogę się ruszyć.

Myślałam, że to jednak będzie zupełnie inaczej wyglądało.

Nawet nie wiecie, jaką histerie na środku osiedla może wyczynić dziecko, kiedy zabierze mu się drąg od rowerka... Czegoś takiego jeszcze moje bębenki ani bębenki sąsiadów nigdy nie słyszały.
Dziecko aż się zaszło.
Rowerek został zaniesiony do garażu.
Dramat.
Po prostu sztuka dramatyczna pod scenariusz do spektaklu..

http://www.youtube.com/watch?v=zL3k-p7FrvQ

11 komentarzy:

  1. przynajmniej wiesz jak to ładnie napisać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisałaś to dokładnie tak jak czuje a nie potrafię napisać w taki sposób... choćbym się obsrała i tak nie będzie mi lepiej... dupa jasiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty juz moze nie sraj wiecej:D

      Usuń
    2. Ha a widzisz uśmiechnęłaś się w tym niechceniu :) Lowe ju :D

      Usuń
  3. akcja regeneracja i do boju dziewczyny!!!! :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. No uroki wczesnego macierzyństwa ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kitku mój, nie jesteś sama w tej czarnej dupie :) Jak mi się nie chce...

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam do siebie :)

    http://wietrzenieszafyzuziolinki5.blogspot.com

    Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bo macierzyństwo to z jednej strony jazda bez trzymanki, a z drugiej ogromne ograniczenie własnej spontaniczności. Czasem bym chciała tak po prostu spontanicznie po pracy ich z koleżanką na piwo. Bez telefonów do męża czy da radę odebrać małego, bez umawiania się i kombinowania. Chciałabym czasem coś spontanicznie zrobić w weekend bez zastanawiania się jak to się ma do drzemki małego.
    Powiem to głośno - mimo wielkiej miłości do mojego syna mam ochotę czasem uciec.
    Chyba wiele z nas tak ma...
    Pozdrawiam
    Nessie
    www.potworispolka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Potrzebujesz odskoczni i dobrze o tym wiesz. Mam nadzieję, że znajdziesz coś co spowoduje, że się uśmiechniesz i będziesz wulkanem energii.

    OdpowiedzUsuń