piątek, 16 sierpnia 2013

Dwie mamusie

Natasza w ciągu tygodnia rozgadała się jak najęta.
Nie mówi jeszcze zdaniami, ale pojedynczymi słowami z dnia na dzień potrafi po swojemu opowiedzieć mi o tym, co robiła cały dzień.
Dziś się z nią nie widziałam, bo zaraz po pracy pojechalismy na zakupy, a później zostałam sama w domu żeby pisać dalej moje rozdziały do pracy.

Wraca dziecko po całym dniu nie widzenia, już od windy słyszę: "Mamusia, mama, mama, mamusia"
Otwieram drzwi.
Wpada mi w ramiona.
Tuli całuje.
I opowiada.

Nata: "Babuni, brrr, domu. Honią."
(Przyjechała od babci do domu hondą)
Ja: "Fajnie było?"
N: "TaK, Mama, paci, Babuni Lalusia. Dzidzi, tap tap."
(tak, mama była w pracy, a Nataszka u babuni. Z siostrą K. były na spacerze)
K:"Niech Ci opowie sama gdzie była, mama jej loda kupiła" (teściowa)
Ja:" Jadłaś loda?"
N: "Tak. Mamusiom"
Zdębiałam.
Ja: "z kim?!"
N: "Mamusiom"
Zagotowałam się.
Mówię: "Nataszko z babcią, nie z mamusią, masz jedną mamusie."
N :"Niee Mamusiom"
Autentycznie pociekły mi łzy.
Poczułam się przez moment jak to może być nie zostać rozpoznanym po długiej rozłące przez swoje dziecko.
Jak taki maluszek mógłby łatwo się "sprzedać".
Ja: "Nataszko, mówiłam CI, że masz jedną mamusie, tylko jedną, tutaj jest, a tam jest babcia, mamusi jest bardzo przykro jak nazywasz babcie mamą."
Nataszka wytarła mi łzy, przytuliła, pocałowała w przedramie.

Podczas kąpania pytałam ją wielokrotnie gdzie jest mamusi, gdzie babcia, i tłumaczyłam, że jest tylko jedna
nie dwie, jak pokazała na paluszkach, że ma dwie mamusie...

Dla nikogo to nie jest problemem.
K, tłumaczy mi, że na teściową w domu wszyscy wołają "mamo" to i Natasza tak woła.
Tylko ja nie mogę zrozumieć, że jakoś inne dzieci nie wołają tak na swoje babcie.
Jest to dla mnie tak problematyczne...
A rozmowa z teściową na jakikolwiek temat jest dla mnie jak przejście po linie pomiędzy jedna górą a drugą.
Czy to jest do przyjęcia?
Czy powinnam robić z tego problem?
Jak byście się czuły... podejrzewam, że tak samo okropnie jak ja..