wtorek, 28 lutego 2012

Cóż zrobić?!

Macie w domu takie sytuacje jak:

1. Pakuję naczynia do zmywarki dziecko juz stoi przy zmywarce i wyciaga brudne sztućce, zabieram, odstawiam, ryk!
przyłazi znowu, łapie talerz-brudny- ciągnie, znowu krzyczę, że nie wolno i odstawiam, znowu ryk.
Nic co jej dam jej nie interesuje-Mama pakuje tam!-kierunek zmywarka.
No dobra wyciaganie, szarpanie, zniosę.
Ale tego, że je to co zleci z talerza co mi umsknęło przy oczyszczaniu?! albo pcha łapkę w to co spłynie i do buzi, dziś tak wsadziła sobie kosteczkę marchewki gdzieś zapodzianej..
noż kur...

2. sytuacja. Kosz na śmieci!
jak tylko otworze szafkę delikwent już jest i przepycha się między moimi nogami zasłaniającymi kosz i ciagnie kubeł. Zabiorę, zamknę drzwiczki-ryk!

3. sytuacja. Kibel!
Sikam, robie co innego stoi przy mnie, łapie za deskę-odstawiam, przyłazi, wstaje z kibla łapie za deskę i wstaje, dziś wrzuciła do kibla opakowanie ze swoimi patyczkami do uszu i patrzyła co się stało, że tata woła "Natasiu co Ty robisz?!"

Nie wiem jak ani co robić.
Jak krzyczę czy mówie to nie pomaga.
Kiwam palcem i mówię nie nie nie to na chwilę skutkuje i zaraz znów robi to samo...

Nie mam już siły i pomysłu jak z tym walczyć;/

Co robicie w takich sytuacjach?
nie chce na nia krzyczeć, bo ona i tak nie wie o co kaman..




A tak szarpie mame: "dawaj cyca!"





Tą książkę bedziemy czytać w wolnym czasie bo mama kupiła na promocji:))





a tak Natasza podaje skarpetke (akurat tu)

poniedziałek, 27 lutego 2012

Nudny dzien

Dzisiejszy dzień zaliczamy do nudnych, nic ciekawego nie było do robienia i wyszukiwane zostały wszystkie zajęcia jakie się tylko dało wymyślić;)

Ach! i muszę powiedzieć, że wyszedł! wyczekiwany! On! oddolny Ząb Przebijacz Drugi!
Jesteśmy wielce uradowani. Niech rośnie w spokoju i nie nie pokoi Nataszy swej właścicielki.
:)
tym samym zmienia nam się skład uzębienia, z 7 na 8.

A dzisiaj:
Najpierw się kitwasiłyśmy z misiem:

Później próbowałyśmy rysować kredkami, ale Tasza nie była zainteresowana trzymaniem kredki i kończyło się na rzucaniu nią po podłodze.

Bo wiadomo, że opakowanie było ciekawsze:

Zanim wrócił tatuś grałam na garnkach, a później gotowałam zupę
zamieszałam



i przykryłam, niech się gotuje:

Później pomagałam tacie pakować rzeczy do zmywarki po obiedzie

a później bawiłam się z nim, ale było wesoło!





Wreszcie przyszedł czas kąpieli i mówili, że wyglądam jak Al Capone - Ludzie! nie znam człowieka!

No i na końcu wreszcie dali cycusia i mogłam odpłynąć w błogi sen.



Taki ot, zwykły dzień:)

A Mama idzie czytać Andragogike, bo nie zdąży do soboty się nauczyć.

A jeszcze z niespodzianek wygrałam płyte z muzyką jaką lubię (mam sobie wybrać) bo byłam 110 fanem na pewnym blogu! Nawet nie wiedziałam, że maja jakiś konkurs:D
więc aż tak pechowa może nie jestem.

Zdradzę(jeszcze nie doszło ale) udało się wygrać na fejsie testowanie Sanoflore:) wiec już nie mogę się doczekać jak przyjdzie paczka.:)



czwartek, 23 lutego 2012

10 miesiac

Dziś napiszę tylko, że moje dziecię skończyło 10 miesięcy.
Za dwa miesiące rok.
Później następny..
jak nie miałam rodziny i dzieci to czas tak nie gonił..a przecież tez miałam dużo zajęć..
chociaż nie, nudziłam się wtedy dłużej:)

Ten miesiąc przyniósł tyyyle nowych rzeczy.
Tyle moje małe sprytne szkrabiątko się nauczyło.
Jest taki "dojrzałe" już.

Chodzi przy meblach.
Robi prawdziwe "papa"
Potrafi podać mi zabawkę jak o nią proszę.
Potrafi ułożyć wieżę bez przewracania jej.
Potrafi powiedzieć mama, tata, baba, dzidzia, dziadzia, dada, papa, i jakieś inne niezrozumiale sylaby.(oczywiscie nie mowi jeszcze rozumnie mama czy tak inne, nadal sa to zwykłe przypadkowe sylaby)
Potrafi pokazać gdzie jest nosek na pluszaku.
Potrafi jeść rączkami wszystko co jej podam.
Potrafi znaleźć schowaną zabawkę bez problemu i wie, że ja schowałam specjalnie.
Potrafi pić samodzielnie z buteleczki.
Potrafi rzucić piłką (tzn tak raczej podrzucić, bo nie moge nazwać tego rzucaniem w dal)
Sięga do dużego stołu.
Awanturuje się jak coś zostanie jej zabrane.
Pokazuje na światło i miga ten wyraz.
Potrafi zrobić konika..

i pewnie coś jeszcze mogłabym wymienić, ale jestem już tak zmęczona, że marze tylko o tym żeby sie położyć.

Wspaniała jesteś córuś!:*


A ja miałam dziś pierwsze zajęcia z prawka i baaardzo mi się podobały mimo, że to teoria:) Koleś super gada, aż chce się słuchać i cieszę się, że się zdecydowałam.:)

środa, 22 lutego 2012

list do córki i inne

Córko!


Leżę obok Ciebie, zasypiasz.
Błogim snem odpływasz do doskonalej krainy.
Zostawiasz za sobą troski i radości dnia.
Ja leżę, leżę przy Tobie i myślę o Tobie w przyszłości,
o tym co będziesz robić, o tym co zrobić żeby Cię obronić przed złem świata.
Myślę o tym jak ogromna jest moja miłość do Ciebie,
o tym jak czuję ją bijącą i otaczającą Twoje maleńkie istnienie.
O tym, że jesteś największym przywilejem jaki mnie w życiu spotkał.
Mogę być Twoją matką, mama, mamusią i już nic nigdy nas nie rozdzieli,
nawet śmierć bo już dziś wiem, że zawsze będę przy Tobie, 
nawet jak mnie już nie będzie.
Leżę obok Ciebie i czuję, że czujesz sie bezpieczna,
schowana w moich ramionach.

Nie wiedziałam, że można tak kogoś kochać.
Bez końca.

Twoja Mama.

______________________________________________________________

Kuba: Natasza?! Jak tyś to wzięła?!
Patrze na nią i padam ze śmiechu.
Kuba: Dziecko to kości! tego się nie je!

hahahahahah umarłam:D Jedliśmy Kurczaka na obiad, a sprytna Nalusia sięga juz do wysokiego stołu
no i nie wiem jak wzięła kości i sobie wsadziła do buzi(w przyprawach o moj boze!) ale nie zdążyła nic zjesc na szczęście(a odwróciliśmy się dosłownie na sekundę).


Jest!
Nauczyła się klaskać w rączki!
NA moje: "brawooo"
Bije brawo!
ależ ma z tego uciechę!

Dziś był postęp w układaniu wieży.
Nie rozwalała oponek tych co założyła tylko spokojnie zakładała aż do skutku kolejne oponki na słupek (bez kolejności, chyba że ja jej podawałam, ale to i tak wielki sukces!)

Pięknie jemy samodzielnie.
Na śniadanie omleta(mamy zdjecie)


Po obiadku gotowane warzywa(gotuje jej od wczoraj, kładę w jej talerzyk i sama wcina, wszystkie! i spokojnie ogląda bajkę:)
Obiad przesunął nam się na 16 (po raz milion drugi..) ale tak jest przynajmniej glodna po spacerze i spaniu i zjada bez gadania.

I na kolacje weszło dziś mięsko z kurczaczka, warzywa z zupki na jutro (marchewka najulubieńsza! wcieła i w plasterkach i cała z zupy nie pokrojona jak i pietruchę)
i ziemniaka(czyli w sumie drugi obiad wyszedł, ale muszę kombinować, żeby codziennie parówek nie jadła, bo ileż można.
W każdym razie jej smakowało:)
Kaszki to aż boję się zrobić, ale jutro spróbuję na śniadanie.

i kilka zdjęć:

wytrzymała dosłownie 2 min może i oczywiście nic nie zrobiła;/

Troszkę tatę wczoraj pomęczyłyśmy i bawił się z nami:





No i macie, ten nieszczęsny nieblond, produkcja Kuby po 3 dniach. Długo u mnie nie pobędzie:]

poniedziałek, 20 lutego 2012

o wielu rzeczach

Dziś będę samolubna i napiszę najpierw posta u siebie co bym nie zapomniala co noszę w głowię cały dzięn a dopiero po nim będę odpisywać.

Najpierw zgromię Ambiguous - której nik zawsze sprawia mi trudności w pisaniu- że wybrała mnie jako jedną do tego straszne trudnego zadania jakim jest ocena filmów, które wniosły coś w nasze życie. Kochana, obejrzałam wiele filmów i będę musiała przekopać pamięć i filmweb żeby wymyślić coś mądrego także do końca tyg muszę mieć czas.

Teraz napiszę o tym co mnie dziś bodzie cały dzień.
Mieszkam na bogatym nie da sie ukryć osiedlu.
My tylko wynajmujemy niestety.
Spotkałam dziś sąsiadkę z góry z którą umawiałam się już kilka razy aż dziś uskuteczniłyśmy wspólny spacer z dziećmi(jej syn 12 miesięcy), a później jako mała moja spała zaprosiła mnie na kawę.
Żeby się nie rozwodzić przejdę do sedna. Natasza jak się tam zbudziła i zobaczyła te wszystkie zabawki i książeczki to nie wiedziała na co patrzeć i 15 min patrzyła tylko w osłupieniu, a później bawiła się tym co jej wpadło w ręce.
No takiej rozkoszy nie widziałam u niej jeszcze nigdy.
TAK STRASZNĄ PRZYKROŚĆ ODCZUŁAM jak wróciłyśmy do domu, a ona się rozpłakała, bo tam tyle zabawek, a tu w domu jakieś badziewia.
No dosłownie chciało mi się płakać, że nie stać nas na głupią grającą zabawkę i 10 książeczek z otwieranymi karteczkami czy wysuwanymi zwierzątkami.
Serce mi się kraje z bólu jaki mnie wewnętrznie parzy przez taka głupotę jak zabawki.
I wiem, że inni nie mają nic, albo  nie mają co jeść a inne nie mają domu..
ale ja chciałam wszystko co najlepsze dla mojej córki, a teraz rozumiem, że nie jestem jej w stanie dać czegoś żeby się nie nudziła.
Przecież jak miałybyśmy te wszystkie zabawki w domu to przez tydzień okazało by się, że dziecka nie ma jest tak zajęte.

I wiem, że znudziłyby się jej.. ale ja cierpię, że nie może ich mieć i do Kuli Huli jakoś codziennie wraca a ma juz 2 miesiące.

Musiałam to napisać, bo trzymałam to dziś całe popołudnie i musiałam gdzieś wyrzucić.

Na pocieszenie udało mi się bez problemu zamówić Kiss Boxa: http://www.sklep.kissbox.pl/modules/faq/faqs.php
poleconego przez Kobietę Przed Trzydziestką Eveleo
i już nie mogę się doczekać jak przyjdzie do mnie za jakiś czas:)
pudełeczko niespodzianka.

Zamówiłam dziś też książkę 365 zabaw dla Ciebie i dziecka (pierwsza część od 0-2lat) co by się nie nudzić z Nataszą i rozwijać jej zmysły, książka polecana również przez tą samą kochaną Panią na górze:)

A z codziennych spraw to fajnie jest wyjść do sąsiadki, ani się obejrzysz a mijają 3 h i trzeba lecieć robić obiad dla Pana Taty.

No i Natasza musi jeść sama-blw na całego!
To co est w kawałeczkach podawane przeze mnie jest nieakceptowane i nie wskazane do włożenia do buzi.
Dane to coś dziecku do dłoni, kieruje dłoń do ust i pokarm zostaje z przyjemnością konsumowany.
No więc kaszki wyleciały z naszych usług, mam nadzieję, że jeszcze wrócą(biedna Hafijowa paczka nie może iść na darmo:( ) więć jakoś może w butli spróbuję przemycić kaszę, ale przecież jeszcze 3 dni temu ją żarła smarkula;/
Ale co począć.
Dziś spróbowałyśmy jajko i będę obserwować czy wysypka snów się pojawi.
Dawałam jej też dziś twarożku, ale nie przeszedł do ulubionych.

Tyle raportu z dzisiaj.

Ach, drugi krok rozjaśniania dzisiaj, 2 rozjaśniacze kupione żeby dziś nie brakowało.
A w jasnych włosach nie jest źle, ja po dniu się już przyzwyczaiłam, chociaż mam na głowie 4 kolory;]

niedziela, 19 lutego 2012

Marudzący misz-masz

Boziu, chyba idą zęby, czy jakie inne cholerstwo!
Maruda jakich mało! już nie pamiętam kiedy taka wredna była.
Ale nie jest najgorzej.
A nawet mamy dziś jakiś postęp!
Powiedziała nareszcie pierwszy raz nieśmiałe "ta ta" i zrobiła imitację "brawo"

Awanturuje się tym swoim "jaja, dadadadadabababab!"

I dziś chciała jeść tylko po dorosłemu(na szczęście obiad zjadła normalnie)
Na śniadanie parówka w łapę chlebek w drugą i heja! zjedzona cała.
Parówka posiada 93,5% mięsa- i jest przepyszna! Nawet tatuś to powiedział po spróbowaniu, a on parówek nie jada, taki z niego wybrednik;] ja tam nawet ta co 50 % miesa zjem;) bo uwielbiam parówki.

Zawsze jak mam poukładane w głowię to co chcę napisać to K. mi zaburza wszelkie myślenie albo drąc się na coś albo krzycząc z łazienki..
Jak strasznie irytuje mnie powolność..
ale dość już tego na dzisiaj, bo czeka nas jeszcze zmiana koloru na głowie mojej, na blond planujemy się zrobić
i uważam, że skończy się to i tak rudą (oj ruda będzie wtedy) marchewką.
ALE K. chce zobaczyć.
Dobrze. niech się męczy nadworny fryzjer.
Ja może poczytam jakąś książkę do pracy mgra, bo nie mogę się za to zabrać jak należy.

Znów przej***łam konkurs:| i Morgana tym razem, wstawiłam baner i nie podałam maila-jak to zrobiłam nie wiem, ale widocznie nie jestem stworzona do jakichkolwiek konkursów:D

to teraz kilka fot z dzisiaj

Jemy śniadanko:

 Ach zapomniałam dodać, że kupiliśmy i my wczoraj nocnik i tak to wyglądało:

Najpierw spoko:


Ale po chwili..
 Może będzie lepiej przy gołej pupie:D


A tu WRESZCIE samodzielne picie! z dwóch dni temu:) Nie muszę już jej poić ja! Piję sama:)


Ps. na koniec dodam, że dziecko nas rozpieszcza. Dzisiaj spała od 21;10 do 5;30 chyba wstała, wchodzę do pokoiku a ta znalazła smoka i zasnęła dalej tyle, że w nogach łóżeczka, to ja myk do łóżka i pospałyśmy do 7;30:) 
Kuba lubi długo pospać w weekendy jak może, więc jak Natka się wymęczyła to zasnęła chwilę po 9 i spała do 10;45 gdzieś więc jeszcze i ja się zdrzemnęłam a co!:) 

tfu, tfu co by nie zapeszyć;)

ps2. jak tatuś będzie tak długo na fajce to nie zrobimy tych włosów dzisiaj...;/

piątek, 17 lutego 2012

zadośćuczynienie mi dziecko zrobilo:)

uczynilo mi noc piękną i długą!
chyba wyczuła, że Wam na nią nakablowałam;]
Bo poszła spać o 20;30 czy 45 nie pamiętam, kwilnęła w nocy tylko raz tak ze stwierdziłam, że nie ma po co wstawać bo chyba przysnęła i obudził ją budzić o 7;30, ja nie dowierzając, zrobiłam jeszcze K. kawę i wchodzę, a dzieciak bawi się skarpetką, która zapodziała się  w łóżeczku i szczerzy się do mnie radośnie i poczyna wstawać co bym prędko wzięła ją na rączki:)
 No dziś jestem wyspana nieziemsko, bo oczywiście przez Pana Tatę zasnęłam o północy tak się gramolił.
I czuwałam i nasłuchiwałam czy się nie budzi i zasnęłam w końcu:)

Dziś szczęsliwam i dumnam trochę bo babcia i dziadek pochwalili moje pączki
K mówi:"babcia 8 razy mi powtarzała, żebym Cię pochwalił za pyszne pączki. Wsunęła dwa na raz."

no!
jakiś szczęśliwszy dzień i mi się należy a co! ;p
dziś przyjeżdża też do nas ciocia Jessi i będą naleśniki z czego K nie jest super zadowolony:D
Bo Jessi moja jest wegetarianką i zawsze muszę kombinować na obiad coś bez mięsa albo jej mięsa nie daje:)
a K to sadowy mięsarz:D ja tez z reszta;)

czwartek, 16 lutego 2012

Pączki!- a idz pan do ch**a!

Piekłam je pierwszy i ostatni raz!
Może gdybym zabrała się za nie wcześniej,
może gdybym zmniejszyła porcje,
może gdybym już kiedyś robiła i piekła to cholerstwo to było by prościej!
a tak..
robiłam od 15 gdzieś.
do 19! i poległam w połowie smażenia!
36 paczków! po co ja tyle tego ciasta wyrobiłam.
Wyszły pyszne(po 5 wyrzuconych które były eksperymentalne do ustawienia stopniowości oleju).
ale jestem tylko mega zmęczona i mega zła.
zjadlam dwa.
10 dałam K. żeby zawiózł teściowej.
I tylko mieszkanie wietrze z tego smrodu spalenizny olejowo smalcowej.

A noc! jaka moje dziecko zgotowało mi noc!
Położyliśmy sie moze o 00:45, o 1 w nocy ktoś próbował wejść do nas do mieszkania(o dzięki, że zamykamy na gałkę!), zerwałam K. żeby podszedł i zamknął na klucz.
No i jak zaszczękał kluczek i się położył to Natasza zbudziła się za 15 min... wiec wzięłam, myślę sobie "dobrze, że nie spałam" i karmie(może głodna- padła o 20 więc prawdopodobne), patrze nan ia a ona patrzy na mnie:|
Najadła się, dałam smoka, leżymy a ona nadal oczy jak pięć złotych i leży przytulona zadowolona.
Lulam w łóżku.
nic.
Lulam w pokoiku na stojąco.
Nic.
połżyłam-wycie.
nie będę wymieniać w każdym razie zasnęła o 3;15
Płakać mi się chciało-bo ja nigdy takiego czegoś z nią nie miałam zawsze ładnie jadła i szła spać dalej, albo w ogóle się nie budziła.

zasnęłam moze o 4,5 nie wiem..
dobrze ze pospałam z nią pożniej jak K wyszedl do pracy.
Ale czuję, czuję potworne zmęczenie i przez to jestem tez wkurwiona.

Jeszcze jedną rzecz muszę dziś napisać w właściwie kochane mamy was zapytać.
JAk to jest z tym pokarmem w nocy?
mam wrażenie, że Natasza się nie najada.
Tzn na całą noc tak jak kiedyś.
Że do 1, max do 4 jej wystarcza a kiedyś spała do 6,7.
W ogóle już mam pokarmu coraz mniej i wczoraj aż mi się płakać chciało, jak pomyślałam o rozstaniu z cycusiem i to tak poważnie a nie na "kiedyś tam przyjdzie czas".

to jak to jest z tymi starszymi maluchami i ich cycusiowaniem?

padam na ryj

no i fotek nie wstawilam!

Nie mam sily ich juz poprawiac beda jakie sa trudno;)

Nasza Walentynka mala:





Robimy pączki:




A Pomelo to wyrywała mi z ręki tak jej smakowało. Jemy:
 

środa, 15 lutego 2012

są takie dni

kiedy mam ochotę rozszarpać kogoś na strzępy.
kiedy ciało mówi-lepiej nie podchodź!
kiedy dusza i ciało są zmęczone nieprzespanymi nocami, kumulującymi się od kilku dni.
kiedy każde kwilnięcie dziecka, powoduje migrenę stulecia.
kiedy mam ochotę wybiec z domu, krzyknąć: "spierdalać ode mnie!" i uciec.
kiedy czuje wkurzenie każdej komórki mojego ciała.
kiedy chce mi się wyć, drzeć, rozwalić wszystko co pod ręką, bo co,s wyda nieodpowiedni dźwięk.
kiedy czuję się bezsilna żeby ze sobą walczyć.


dzis jest taki dzień.
Natasza upodobała sobie wstawanie o 7 rano. Punkt 7, już nawet nie muszę patrzeć na zegarek;/
Nie ważne o której godzinie się położy. 20, 21, 22, wczoraj chyba nawet po 22 wróciliśmy.
Nie ważne, że zbudziła się na cycusia o 4:03 a ja położyłam się o 1;15, a później miłam pobudki co 5 min od 6 do 7 bo ta się tak wierci i łazi po nas(nie mam już siły jej odnosić)
Więc dziś jestem nie przytomna. Ta smarkula poszła w kime więc i ja się jeszcze walne.
Pięknie sypie śnieg za oknem. Raz mocniej, raz słabiej przez co uniemożliwia mi to wybranie się na zakupy-ani samej ani z K, bo ani wózek ani Honda nie mają zimowych opon.

Natasza staneła przy prostych szafkach w kuchni. Coraz lepiej doskonali warsztat.
Wczoraj tak zadarła kolanko do góry, że myślałam, że uda jej się wejść na łóżko(kwestia kilkunastu dni jak sądzę;/)
Ale wczoraj próbowałam iść z nią za jedną rączkę, przeszła 2 kroki, zachwiała się i zaczęła machać wolną ręką, żebym jej ją podała, bo inaczej nie zrobi żadnego kroku.
Wystarczy, że trzyma moje dwa paluszki i biegaaa:)


K:"już się boję pomyśleć co to będzie jak ona zacznie biegać samodzielnie":)


Ale cholera nie chciała powiedzieć "tata" nawet na walentynki...ech;)

wtorek, 14 lutego 2012

niby błahostka a boli i walę w tyłki

O błahym dziś będzie post.
Leżę.
"Pacze" (;D)
Pacze na swoje paznokcie i marze o ciąży.
Włosy to tam bzdura, przynajmniej u mnie.
Gęste tak jak były, wypadaja w takiej ilości jak wypadały.
Ale paznokcie:(
Każdy innej długości.
Łamią się jak tylko wychylą się trochę poza opuszek.
Cienkie znów, że mogę zginać je do opuszka.
Gdzie są te piękne ciążowe długaśne pazury!
Mocne! Twarde! Nie łamliwe! Nie haczące!
Skończyło się, powrót do szarej codzienności.
Chyba żeby znów zajadać witaminy brzucholowe.:)



A co do Walentynek.

MY OBCHODZIMY;]
I mama musi dziś ma (mimo braku środków na koncie niestety;/) jeszcze nie dokończoną niespodziankę dla Pana Taty bez płacenia:D

Wiem, że się kocha cały rok, aallle mi sie podoba święto:) jest takie specjalne, wszystkie pary są wyróżnione (tak jak kobiety na dzień kobiet) i jakoś tak fajnie mi sie kojarzy.
Chociaż przez 3 ostatnie lata to Poznań był dla mnie fatalny pod względem Walentynek, które spędzałyśmy z dziewczynami samotnie we 2 lub 3 chlejąc wino (oj lalo sie lalo) i śpiewając karaoke z piosenek zazwyczaj hiphopowych:D i odwalając tańce hulańce w kuchni studenckiego naszego mieszkania:) i lubiłam  potwornie ten rytuał bo zawsze akurat na walentynki nas ktoś zostawiał albo my kogoś rzucałyśmy:D

Ale teraz już tych koleżanek nie ma, jest Pan Tata no i warto było by uczcić to jakoś, tą zmianę (wykluczając ciążowe walę w tyłki).

Zabieram się do prezentu, bo nie zdążę do podrasować.


A dziecko zmienia rytm jak chce, poszło na drzemkę teraz PO 9 może 10 min... jezu.. i znów obiad będzie o 12;/



ps. Miłosnych Walę w Tynek:))

niedziela, 12 lutego 2012

Nie, nie, nie

"Natasiu, nie gryź kabla!"

Natasza:




"Nataszko całujesz dzidzie?"





Nataszkowe rączki na szybie:] (o zgrozo dzis to zobaczylam:O)





Nalusiakowy pomaga mi wieszać pranie;]

A do zabawy najlepsze sa nakretki:)



A teraz sie przyznam, że Natasz wczoraj wciągną 3 kluski kopytka mojej roboty i jak bym dała więcej to pewnie też by zjadła. Zdjęcia niestety nie ma;)

U nas jedzenie by nie bylo gdyby nie Kaczuszkowe disco w polu lub piosenka z hello kitty. 
Na szczęście wtedy dziób otwiera się jak roboci.
Paróweczki takie cielęce jakieś babcia wynazła ponoć bardzo dobre robią furorę.
Plan dnia chyba po raz setny pierwszy zmienił swoją postać,
dziecko kładzie się miedzy 19;30 a 20;30(sama sie przestawila-znowu!) wstaje o 4, 5 na cycusia i o 7, 7;30 juz jest na nogach..wrr juz nawet pospać się nie da, wolałam ten poprzedni cykl kiedy spałyśmy do 8;30.. 
No ale.. jak panienka chce tak jest, o 8,9, 10 śniadanie (to już jak mi się chce:P) teraz drzemka o 10 do 10;40 pozniej obiad po 12(?!) ale mamy postęp bo jemy już 3/4 dużego słoika:) a później to już tak jak było.

4 kupy dziennie powrocily! do 12 mamy nawet 3?!

Jakieś pomysły na przekąski? bo nawet kisiel i galaretke jej ostatnio dałam bo już nie wiedziałam co by mogła(oczywiście pewnie tego nie może, ale jeszcze zyje;))




czwartek, 9 lutego 2012

o tatusiu rzecz

Nie mogę przejść obojętnie obok tego tematu.
Ktoś dał mi do myślenia i zrozumiałam, że mimo iż dla mnie tatuś Nataszki mógłby jeszcze więcej z siebie dawać(no przecież babom zawsze mało;]) to i tak daje bardzo dużo.
Sam fakt, że jest.
Jest dla niej.
Widzę jak on wychodzi a ona (od niedawna, widocznie zaczęła rozumieć) zaczyna płakać i iść do drzwi, bo rozumie, że jak się nimi wychodzi to długo się nie wraca.
Jak wraca do domu, to zainteresowania jest tylko wokoło tatusia, do mnie na serial też przyjdzie, ale to tylko looknąć czy "everything is ok";] i wraca do łazienki, którą okupuje K.
Bo tak gwoli ścisłości u nas w łazience nie ma prywatności jak jesteśmy we trójkę lub dwójkę, dziecko też musi być w łazience, nie ma przeproś!
Wali w drzwi, płacze groszkowymi łzami, wali takim błagalnym proszeniem.., że nie można nie otworzyć:))

Mam za to, że z nami tatuś wytrzymuj szykuje niespodziewanke na walentynce, no i 10 nasza miesięcznica więc w sumie dwie okazje na jednym ogniu upieczemy.:)
no i maialm pisac a tu dziecię sie zbudziło.. no nic.
dziekujemy tatusiowi ze jest i znikam.:*

środa, 1 lutego 2012

małpa małpuje

chodzi i pluje,
pokazuje jęzor,
macha jezykiem na prawo i lewo,
marszczy nos,
robi dziubek,
cmoka,
szczerzy zęby,
otwiera szeroko buzię,
chlapie jak usłyszy :"chlap" lub "buch",
przybija pionę:D,
robi papa (niestety nie zawsze;/),
i uczę ją bić brawo... i bije w moje ręce:D

chyba tyle pomawianek.

Przeszło jej gryzienie!!! już nie gryzie jak się wkurzy, na szczęście. ufff ulga wielka.

uwielbia się popisywać, udało jej się naprawdę długo wystać, może 6 sekund:D pobiła swój rekord i była taka zadowolona z siebie:D co to będzie za wrzask radości jak będzie mogła biec na swoich nogach!


Tatuś wymyśla coraz to nowe piosenki do melodii piosenek dziecięcych można paść jak się tego słucha z łazienki, a Natasza tańczy do ..oj nie będę przytaczać:D

Dzisiaj Natka pochyliła się do linii wody w wannie,
Kuba patrzy co ona robi,
słysze śmiech z łazienki i "Natasiu co TY robisz?!"
"Ola musisz to zobaczyć"
Przychodzę, a ta zadowolona, wodę sobie pije:D
tą od dupska mycia! no co jak co, ale płyn w tej wodzie to chyba najmniej szkodliwy:P


Mama nie ma weny.

a poza tym:

Nazywam się Ola
I jestem uzależniona od facebooka.


a skoro ACTA jeszcze nie wlazły na iitv to jak K. wróci bedziemy ogladac nowego House'a (czy jak to tam się piszę:])