wtorek, 23 października 2012

18 miesiecy=1,5 roku

A jednak!
Już myślałam, że nie będę miała co napisać:)
Mam!
Może i jeden!
ale wielki!

Od dziś Natasza biegnie sama na nocnik, siada (czasami zupełnie nie tak jak trzeba:D)
i robi co trzeba!
I siku i kupę i zadowolona z siebie.
Sama leci jak poczuje ze chce.
Nie popuszcza, nie zapomina.
Myślałam, że ten dzień nie nadejdzie tak szybko!
a jednak!
Trybik zaskoczył wreszcie i mamy efekty!
Trochę bałam się ją położyć na drzemkę bez pieluchy więc jedno siku było po obudzeniu do pieluszki,
a tak resztę dnia przebiegała bez.
Nie wiem też jak to będzie jak będzie miałą majtki czy spodenki, ale będziemy próbować.
Majtek się boi:D więc nie wiem jak ją przekonać.
Na razie ciepło w domu można biegać bez bielizny.
Dziecko też prze szczęśliwe.
I jakieś takie znów mądrzejsze?
Jakieś znów bardziej rozumne.
Widać, że "dorośleje":)

Jestem taka dumna!!!
xD

sobota, 20 października 2012

Jesiennie i u nas

Wszędzie jesiennie, u nas nie może być inaczej.
Natasza zachwycona liśćmi, krajobrazem jesieni, nie wiedziała na co patrzeć, buzia jej się śmiała, nie ogarniała takiej wielkości powierzchni kolorowego parku, cudownie się bawiła i w liściach i z Tatą na placu na zakończenie przechadzki. Pół spaceru przespała i mama mogła wykorzystać tatę do sesji własnej osoby:)
Bardzo udany dzień, wymęczeni dotarliśmy do domu, ja z butami w ręce(bo wymyśliłam sobie ze na 5 godzinna wyprawę założę szpilki których nigdy nie nosze;] co zakończyło się dojściem boso(gdzieś ze 2 km) i 3 ranami na stopach) ale tam! warto było:)
Natasza chora..
jesienna aura i nas dotknęła.
Tylko z mamą oczywiście jak to zawsze przy chorobie.
Nie jest źle, humor dopisuje i przylepa fajna:)
Nauczyła się podskakiwać na 2 nogach:D
jak Tygrysek w Kubusiu Puchatku:D szaleństwo normalnie!

Za 3 dni 1,5 roku.. bez rewelacji w tym miesiacu, mało nowości.
Ale dziecko już dużo starsze nić w poprzednim swoim duchem:)
A ja codziennie ściskam i całuje, bo z dnia na dzień bobas przestaje byc bobasem, a ja jak najdłużej chcę czuć ten bobasowy zapach w ust, mleczka i te "ryżyki" w buzi oglądać i pucołowatą buzie całować.

Przecież ona idealna do schrupania jest:D!
Sami zobaczcie:D
Mamowe 5 min.
Piękna sobota.


czwartek, 18 października 2012

Bo każdy wie, że rano śniadanie się je!

Nawet Natasza:)
Jestem w łazience i słyszę pisk radości i zachwytu nad własną osobą:D(tak taki specyficzny pisk:))
Wchodze do kuchni i co widzę?
Dwa misie siedzą obok siebie i czekają na śniadanie:D
Wiec kazałam Natce nakarmić misie zupka:)
Najpierw jeden miś.
Potem drugi oczywiście!
Najedzone misie:D 
(trwało to oczywiście chwile dłużej;) 
Misie zjadły może po 4 łyżeczki:D


W niedzielę mam egzamin z psychologii rozwojowej, możecie więc spodziewać się wpisu z tego tytułu.
Muszę ta naukę jakoś ogarniać w dzień, bo wczoraj zasnęłam nad laptopem czytając książki i nie opracowałam nić bo już mózg o północy od 7 rano nie myślał;/

wtorek, 16 października 2012

Śmieszny post:P

Dziękuję za pochwały na temat bloga:) mam nadzieje ze Sroki jak to się mówi w Poznaniu "flejwa" wzrosła o co najmniej 500pkt:D
Ja też się cieszę:)


A dzisiaj powiem Wam jakie to co Wam powiem jest chorobelnie nie sprawiedliwe;]
Siedzi sobie taka prosta Ola na portalach w poszukiwaniu pracy.
Przegląda oferty, czyta, szuka innych stron co by może na innych będą jakieś o niebo ciekawsze.. agencja nieruchomości, asystentka, telemarketer, kasjerka, spawacz, telemerketer, kierownik dzialu jakosci, telemarketer, nagabywanie ludzi na Herbalife, agencje HR na praktyki za darmo, zlobek na praktyki za darmo, niania do polowania dziecka za 300zl, albo 600...
Ola załamuje ręce. A! jeszcze! Teremarketer:D
Wyłącza stronę.
 Wchodzi na nią po południu (tamto było rano).
Przewala się jakis sprzedawca w żabce, jakis sprzedawca w galerii pod poznaniem.. telemarketer:D i milion pięćset ofert podjęcia pracy od ludzi poszukujących.
Aa modna jest teraz widzę Asystentka Stomatologiczna:) kilka ogloszen na to stanowisko.
Czasami Wala się kilka ogłoszeń na kosmetologa!
"OOOO" mysli Ola, nadal żyjąca w świecie kariery kosmetologa w pięknym, bialuteńkim SPA, -"to coś dla mnie! nareszcie!"
Czyta.
Zamyka stronę.
Tipsy, Rzęsy, 2 letnie albo DUŻE doświadczenie.
Jak czytań DYSPOZYCYJNOŚĆ to też mi się słabo robi.. bo przecież jak mogłabym tam wysłać skoro mam dziecko a wyraz tak strasznie informuje mnie o ponad 8 godzinnym systemie pracy..
(może to tylko moje wrażenie)
Ale!
Czasami Ola wysyła CV.
Tak po 2,3 dziennie na stanowiska już nawet mniej Kosmetologiczne.
Tak 2,3 dziennie od Pół roku co najmniej.
I z dnia na dzień czuję się coraz bardziej beznadziejna.:D
Bo wiecie, że nikt przez pół roku do niej nie zadzwonił?
NIkt z Kosmetologii...
I zastanawia mnie czy to ze mna jest coś nie tak?
Czy może zły numer wpisałam? (sprawdzałam wielokrotnie pisząc od nowa, i dzwoniąc z drugiego numeru czy aby się nie pomyliła)
Może źle ma tą klauzulę wpisaną?
Normalnie to przestaje być śmieszne.
Nie mogę być przecież AŻ tak beznadziejna z CV:|
Albo ze zdjęcia.
I jak słyszę albo widzę kto dostał pracę albo gdzieś pracuje, a ja nie... to teraz to już chyba tylko smutek mnie dopada.
Toż to już żal nawet nie jest!
Nie bardzo wiem co mam ze sobą począć, bo jak jeszcze posiedzę tak beż mojego zawodu to kompletnie wszystkie czynnośći manualne przejdą do lamusa:D
Już czuję jak mi ręce skrzypią przy masażu:D
Zastanawiam się czy jeszcze coś potrafię:P

A tak na poważnie... to nie wiem co jest z tymi ludźmi.
Mogli by chociaż mailem odpisywać, "Przykro nam, nie chcemy Pani."
Tzn to "przykro" to oczywiście tylko dla zasady;]
Ale i na to nikogo nie stać.
 Tekst "skontaktujemy się z wybranymi kandydatami" heh;]
no... widocznie nie jestem jak NEO - ich Wybrańcem:D


A coś jeszcze bardziej humorystycznego:
Szukaliśmy smoczka przez 30 min!!!
Bite pół godziny schylaliśmy się tak, że aż nam się w głowach kręciło!
Wszystkie zakamarki przetrząśnięte 3 krotnie.
Nasza pościel, dziecka pościel, łóżko w środku, za łóżkiem z prawej, za łóżkiem z lewej, odsunęłam łóżeczko, przejrzeliśmy wszystkie zabawki, lodówkę, kuchenkę, stół blaty, podłogę. Nawet kładłam się na podłodze i  patrzyłam czy gdzieś go nie ma pod czymś.Zabawki w pokoiku. Wszystkie kurtki, ubranka, K nawet w koszu na śmieci sprawdzał.
Nie ma!
Aż w końcu podjęłam ostatni krok.
Odsunęliśmy nasz narożnik.
I był :)
21;15 poszukiwania zakończone sukcesem:D

A wczoraj z serii dialogi rodzinne:
Puszczam muzykę na dużych głośnikach w pokoju, ale słyszę z łazienki jak K. śpiewa:
K:"Płynie Pan Kolumb wzburzonym morzem brzegu nie widać wiatr w oczy mu wieje..itd"
Nie idę, śmieje się pod nosem, ale on mnie woła i znów śpiewa. Idę.
Wchodzę do łazienki.
Natasza stoi na palcach przy grzebie rączką w wodzie, a K. śpiewa piosenkę i dryfuje po wodzie ludzikiem z Duplo leżącym na żelu pod prysznic i na koniec piosenki go topi:D
No wyglądało to komicznie:D
A dla dziecka ile radości z topienia Ludzika:D

poniedziałek, 15 października 2012

Apel o Pomoc! Poszukiwana rzadka Grupa krwi!!

Ile warte jest ludzkie życie???
Czasami litr, albo pół litra...krwi.
Tak potrzebnej.
Akurat na złość losowi najrzadszej...
Ale są inni z tą grupą,
Błąkają się po świecie.
Lublinie!!
Wydaj z siebie wszystkie osoby z grupą krwi ARh- lub 0Rh-!!!!!
Minusy są potrzebne!!
Pomyślcie, że kiedyś może dla nas ktoś będzie prosił o krew.
Pomóż, daj żyć!!

Brat naszej Siostry Bloggerki jest w potrzebie!
Blogi ślijcie informacje!! Może trafi do odpowiedniej osoby!!!

http://karlitka.blogspot.com/2012/10/pilnie-potrzebna-krew-lub-o.html

niedziela, 14 października 2012

Zgubić coś każdy może..ale odzyskać?

Kocham pomagać! Bezinteresownie! Jak tylko mogę to zawszę pomogę.
Ale jakoś zawsze dziwnie się czuję jak ktoś mi robi coś tylko za "dziękuję".
Czasami to jedno słowo to za mało.
Zmagałam się z odłonami bloga juz kilka miesięcy.
Zdecydowałam powierzyć się jednak w końcu w łapska Sroki i też zrobić porządek na blogu.
Jest pięknie, przejrzyście, z moimi ulubionymi kwiatami, delikatnie indywidualnie...
Nie mam słów.
Dla mnie Sroka jest jedyna w swoim rodzaju.
Jest jak stylistka, zagląda nam do głowy i czaruje. Z kilku zdań układa obraz jaki nam się nawet nie śnił.
Ja jestem zachwycona i moja wdzięczność nie potrafi się wyrazić.
SIARCZYSTE dziękuję i ukłony w Sroczą stronę śle.:***

Będzie dziś jeszcze coś o bezinteresowności i pomocy.

Pierwszy raz w życiu coś dzisiaj zgubiłam.
Zostawiłam nieświadomie w autobusie, spiesząc się na i tak spóźnioną już uczelnię, Telefon.
Bez telefonu jak bez ręki. I nie żeby to było jakieś cudo.
Od 3 letni telefon bardzo popularny marki Samsung.
Nie rozpaczałam, szukałam najpierw z innym kierowcą autobusi, dzwonił dla mnie przez 15 min na mój numer. Nic.
Poszłam na uczelnie, koleżanka kazała mi napisać smsa, że wynagrodzę jakoś kogoś kto tel znalazł i chce oddać.
No i jak to czasami mi się szczeście przytrafia, znalazł go uczciwy mężczyzna.
Że na tapecie mam dziecko i jak się okazało on też, na pewno go to jeszcze ruszyło.:)
Telefon został odwieziony do mnie do domu.
Ja wynagrodziłam wielką czekoladą, bo nic więcej nie chciał, ale cieszę się, potwornie, że są jeszcze życzliwi i porządni ludzie.
Ja też oddałaby telefon. Wiem jak to bardzo ważna rzecz. Same numery są na wagę złota.
Telefon mo jednak przewędrował przez pół miasta jak się okazało, bo pan wcale nie znalazł go w autobusie, tylko w zupełnie innej dzielnicy Poznania i co najlepsze na jakiejś klatce schodowej.
Dziękuję jednak losowi, że stało się tak, a nie inaczej.

Dzień bez pieczenia to dzień stracony, także przed uczelnią udało mi się zrobić bułeczki a K. je upiekł:)
Jednak chleb zdecydowanie leszy niż bułki.






O NAtaszy jeszcze słów kilka:

Rozmowa:
Ja:" Natasza jemy?"
N(podnosi lewą ręke do góry i krzyczy): "baaaaaaboooo!" ;]
Tłumacze: Jemy, ale oglądamy bajkę z Kubusiem Puchatkiem o Baloniku;]
I tak jest przy każdym posiłku:D

Btw. Dziś Są Urodziny KUBUSIA Puchatka:)



Troszkę nas:

środa, 10 października 2012

Szał pieczenia!

Tak, wiem jestem ostatnio monotematyczna, ale popełniam ciasto za ciastem!
Dziś nie mogło być inaczej!
Nie miałąm gotówki żeby kupić chleb. U nas w piekarni nie można płacić kartą.
Więc co?
Poleciałam-średnio szybko bo od rana dostałam zapalenia żył i od 17 to już tylko leże i dochodzę na sekundę, bo ból niemiłosierny- po drożdże, składniki do ciasta i jakieś drobiazgi i wróciłam na stanowisko pracy.
Położyłam Nataszę na drzemkę i zabrałam się za chleb(przepis TU).
Wyrobiłam ciasto. Zostawiłam do wyrośnięcia.
Zabrałam się za ciasto. (przepis TU)
Ciasto. Placki.
Chleb.
Masa.
Przekładanie.
Wyciąganie chleba.

Kocham piec.
Najchętniej piekłabym dla własnej piekarni i cukierni, no ale:) mam swoje małe grono zjadaczy ciast i pieczywa, musi mi to wystarczyć:)
A oto co popełniłam:







Zdjęcia robione na świeżo zanim masy stwardniały, ale nie mogłam się oprzeć i nie skosztować, z resztą miałam smakoszy w domu, więc do kawki pasowało idealnie:)


poniedziałek, 8 października 2012

Bochenek

Chleb był zawsze dla mnie ważny.
Nie tylko przez religie, ale przez mamę.
Zawsze powtarzała mi, że trzeba go szanować.
Niestety wiele razy wyrzucam chleb.
Nie pamiętam wtedy o głodujących dzieciach w Afryce, bo i tak tym, że chleba nie wyrzucę to im nie pomogę, a przecież nie wyrzucam całego tylko resztkę której nikt nie zje albo spleśniała.
W poprzednim mieszkaniu mogłam wywiesić chleb dla bezdomnych.
Teraz mieszkam w nowych blokach i bezdomnych tutaj nie ma.

Dziś jednak, był to dla mnie bardzo ważny dzień.
Upiekłam swój pierwszy chleb.
Ileż emocji skrytych mi przy tym towarzyszyło.
Ileż serca włożyłam w to szybkie przygotowanie.
Nawet przesiewałam z uśmiechem pół kilo mąki przez sitko do herbaty, bo nie mam dużego.

Nigdy nie zapomne słów mojego byłego. Powiedział :"Chciałbym kiedyś upiec z Tobą chleb."
Nie bardzo rozumiałam wtedy o co chodziło.
Pomyślałam sobie, "chleb.. no dobra, niech będzie, kiedyś upieczemy"
Pamiętam jak jego oczy iskrzyły wtedy.
Chleba jednak nigdy nie upiekliśmy, bo były postanowił zmienić moje życiowe plany i jednak nie iść ze mną jedną drogą;)
Ale od tamtej pory zrozumiałam co dla niego znaczyło to zdanie. I wspólne pieczenie.
Całą swoją miłość jaką mam przelałam na chleb.
Wszelkie swoje uczucia.
Wyszedł idealny.
Może za bardzo ciemny.
Ale to nic nie szkodzi.
Jedliśmy go z Jess i K. Z masłem Lurpak lekko solonym.
Masło samo topniało na gorącym jeszcze chlebku..
Została Ćwiartka na jutro na śniadanie.
Jestem dumna z mojego chleba.
I z tego ze był pieczony z dzieckiem.
I z K.
I w takim czasie, a nie innym.
Owoc mojego życia.
Może trochę zgrzany na zewnątrz przez przeciwności losu, ale doskonały, delikatny i puszysty w środku.

Częstujcie się.

niedziela, 7 października 2012

Pieczemy ciasta i inne duperele

Dzisiejszy dzień był pod znakiem pieczenia.
Uwielbiam piec i gotować.
Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś trafić na jakiś kurs kulinarny, co by doszkolić swój potencjał;)
Wczoraj u nas królowała pizza, niestety tak szybko ją zjedliśmy, że nie zdążyłam zrobić nawet zdjęcia.
Muszę Wam jednak kiedyś przy następnej podać przepis na cienkie ciasto, ale przyprawione tak, że aż ślina cieknie:]

Dziś zagościły na mym stole:
Pavlova Cappuccino z mojego wielbionej strony Pani Doroty praktycznie wszystko co piekę pochodzi właśnie z tej strony.
Niebo w gębie, polecam! Trzeba tylko dobrze ubić jajka i studzić razem z piekarnikiem a nie jak ja otwierać go od razu i to jeszcze przy otwartym oknie;) widać ile opadła beza. Na drugi raz będę wiedzieć:)
Smak jednak cudowny, środek mokry rozpływający się a brzegi chrupiące i wspaniale bezowe (zostało ciasta 1/3;])

Drugie były drożdżówki. W oryginale są z jagodami lub borówkami, ale można włożyć na serek jakie tylko owoce się ma, tzn takie dość winne, jabłka sobie raczej nie wyobraża;) pomarańczy tym bardziej.
Ja widząc cenę malin i borówek mrożonych w tesco pomyślałam, że wykorzystam maliny w syropie od babci K. Pomysł trafiony w 10-tkę!

Zdjęcia może nie są zbyt apetyczne, ale byłam już tak wykończona całym dniem na nogach, że nie chcalo mi się poprawiać i robić jeszcze raz.
W każdym razie są przepyszne! Miekkie, słodkie, delikatne, ropływają sie w ustach.
Żeby takie drożdżówki sprzedawali!





U nas w domu poza od ósmej rannym "Mama!" da się słyszeć :"Baaaaaaabooooooo!" i widzieć skakanie przed laptopem.
Codziennie rano o 9 musi być włączony Kubuś Puchatek z balonikiem, dzień osiołka, Tygrys i przyjaciele-z arbuzami, balonami z Jeżulką...
Jak to mówi serce w reklamie "mózg zlansowało" Mi nie dziecku, tzn dziecku pewnie tez, bo teraz mamy aktualnego świra na Balony wszelkiem maści, wielkie latające z oszem, żyrandole koła to też "babooooo", księżyc to "baaabooo" i wszystko co okrągłe to babo;)
Babo nas opanowało, a epidemia trwa już 2 tygodnie:)

Dziecko nasze rozbiło se też brodę niestety, wyszło z nami na balkon, zachaczyo o dywanik i przejechało brodą po marmurowym progu..ajjjjj... brzmi groźnie, ale płaczu nie było aż tak wiele i szybko udało się go ukoić pomidorkiem z balkonowego ogródka.
Zastanawialiśmy się ostatnio z K. co by Natasza wybrała, czekoladę leżącą na jednej dłoni, czy pomifora leżącego na drugiej:D
Miłość do pomidora nie ma końca.

Lęk do butów został obalony i nawet kalosze wróciły do łask:)
Przedstawiamy Wam nasze serki z myszką:)
Dziś się chlapała pierwszy raz w wielkich kałużach, co za frajda! a jaki pisk jak się wywaliła pupskiem do wody i trzeba było wracać do domu:D
Nie można temu dziecku ostatnio zrobić zdjęcia bez tej muny zmarszczonego nosa i szczerzenie "ryżyków" jak to K. nazywa.




Udaliśmy się w ostatnie dni promocji do Lidla i zakupiliśmy taki zestaw jesienno zimowy za matkę chrzestną dzidzi:
Niestety były już ostatni więc jedyne co fajnego udało mi się wygrzebać. Szkoda mi takiego białego swetra wyścielonego polarem.. no ale trudno.Polar z "hu huuuu" też jest piękny i cieplutki:)




Natasza zrezygnowała z 2 drzemki. Śpimy już tylko raz o 12, albo o 14. W zależności czy wstaniemy o 7 czy 9.
Natasza wstaje o 5/6, pijemy cycka i idziemy spać dalej do 7 lub 8 rano.
Prawdopodobnie do 1,5 roku chciałabym przestać karmić piersią.
Ale jak dziś na próbę K. usypiał Natkę to moje cycki aż wołały "co Ty! zwariowałaś, daj nam usta Nataszy!! oj bo pożałujesz i w nocy Ci pękniemy za karę!"
Poszłam ją więc nakarmić.
Nie wiem jak to zrobić, żeby nie karmić. Wkurza mnie to, ale chce to robić. Tyle, że moje piersi już mają dość ciągłego szarpania i ciągnięcia.
Nie wiem, w każdym raize planu jak na razie nie realizuje ;/

Chciałabym też Was zapytać:
Jak Wasi mężowie/faceci usypiają dziecko?
Chodzi mi o sam akt usypiania, jaką technikę stosują.
Mój lula tylko na poduszce, kołysze głowę Natki na poduszce, ale nie chciałabym, żeby przywykła do lulania.
Co robią mężowie jak dziecko płacze przy usypianiu?
Proszę podzielcie się swoimi uwagami.




czwartek, 4 października 2012

Siedzi na balkonie. 
Po dniu pełnym tych samych monotonnych czynności.
Siedzi i pali.
Dym uciekający z jej ust spuszcza z niej
 troski, 
niepokoje, 
ciężar dnia.
Czuje jak ciało robi się lekkie.
Wiotkie.
Głowa przestaje boleć.
Owiewa ją jesienny wiatr.
Czuje w powietrzu zimę.
"Niedługo nas odwiedzisz, zostaniesz na kilka miesięcy"
Myśli o ulotnych chwilach.
O lekkich marzeniach.
Słucha ciszy. 
Warczących przejeżdżających samochodów.
Powiewu wiatru.
Kropel deszczu.
Ta jedna. jedyna chwila w ciągu doby kiedy jest sama.
Może pomyśleć o czym chce.
Nie trapi jej nic co za drzwiami.
A dym leci.
Tworzy kreatywne wzory.
Spala się jej napięcie.
Jej stres.
Jej żal.
Jej radość.
Zachwyt.
Wszystko wydycha.
Zeby zrobić miejsce na kojelny dzień.
Żeby móc wstać rano i żyć pełnią dnia.
Żeby nic co dnia poprzedniego nie zaprzątało jej myśłi.
Żeby mogła w spokoju oddać się temu nowemu.
I tańczyć z nim, tango następnej doby.
By znów usiąść.
I wydychać
I robić miejsce
I w kółko... 
http://everial.blogspot.com/2009/11/z-dymkiem-czyli-moje-spojrzenie-na.html?zx=a6a0f1b6eddeff8c


środa, 3 października 2012

Natasza gada

Ach! trosze niepisania i tyle zaleglości!
Dzisiaj dużo filmów i zdjęć, a jutro reszta zdjęć:)

Rozgadało mi się dziecko trochę.
Woła do mnie spersonalizowanym "MAMA!!" :D
 Jak tylko położę łeb na poduszkę o 7 rano, kiedy ona zejdzie złóżka napita cycami..
Drze się:"MAMA!"
Podnoszę łeb.
Śmiech.
Chowam głowę.
MAMA!
i aż nie wstanę.
To jest przeurocze:D
i nawet jak jestem zaspana to wstanę, bo przeciez trzeba wlożyć do fotelika i włączyć bajkę.
Zrobić i dać śniadanie i owoce, i mogę zostawić dziecko jeszcze na trochę, bo kiedy bym jej nie chciała wyjąć to i tak jest ryk, chociażby się już z nudów na łokciach słaniała;]
Uczyłam ją mówić "cycuś". załapała. Mówi: "cycy";]
Są też dzieci "dzyici"
I dzidzia "dzidzi"
Nauczyłam ją pokazywać Nataszę;)
Bo nie potrafiłą przez 3 dni zaczaić, że Natasza to ona.
Jak pytałam gdzie Nataszka, to odpowiadała "nie ma!";]
ale już wie.
Próbujemy znów nocnikować.
ale jeszcze nam się zdarzają kupy na podłodze:]
ale jak zaczyna sikać i zobaczy kropelki na podlodze, to zaczyna biegiem leciec na nocnik:D
wiec już coś powoli zaczajamy.
Nadal jednak boje się ją połżyć bez pieluchy na drzemkę.
Ach.. no i drzemka.
Jak Natasza wstanie o 7 to pójdzie na drzemkę o 10, a później o 15.
Niestety jak wstanie o 8.. to na drzemke idzie.. pierwsza i jedyną o 14/ 15 na max godzinę.
Więc i my powoli żegnamy 2 drzemki w ciągu dnia.. i przechodzimy do jednej.
Potwornie brakuje mi tej porannej;/ zawsze przy niej dochodziłam do siebie, poleżałam.. a teraz już nie bardzo mogę z walającym się po mnie dzieckiem;)

Prezentuje Nataszę:)









 

 I nasze zdjęcia z Roczku Idusi
Zdjęcia robione przez Agnieszka Wojtkowiak zainteresowanych pracami Agnieszki zapraszam do klikania w imię i nazwisko:)