środa, 30 maja 2012

Post na myślenie- Karmienie piersią vol.2 i o postępach Natki

Producenci MM twierdzą, że ich produkty zawierają te same substancje odżywcze, co mleko mamy.
Unikają jednak odpowiedzi na temat "Biodostępności substancji odżywczych"-czyli ile z nich jest faktycznie przyswajane przez ciało). Niezależnie o jakie substancje wzbogacą mleko w proszku, nie mogą zagwarantować, że niemowlę zrobi z nich użytek.
Substancje odżywcze w mleku matki mają tak wysoką wchłanialność, że prawie nic się nie marnuje.
Niska zawartość niektórych składników odżywczych jest równie istotna, jak wysoka zawartość pozostałych.
Rozwijające się nerki niemowlęcia miałyby trudność z właściwym przefiltrowaniem odpadów z nadmiaru białek i składników mineralnych.
Mleko krowie zawiera ich zbyt wiele, i dlatego musi zostać rozcieńczone i zmodyfikowane, by dostosowało się do potrzeb ludzkiego dziecka.
Nadmiar tych składników oraz zbytnia kaloryczność pokarmu w pierwszych miesiącach życia niemowlęcia mogą mieć długotrwałe negatywne konsekwencje dla zdrowia. Mleko matki zawiera specjalne substancje regulujące, które nie tylko zwiększają biodostępność niektórych substancji odżywczych, ale także obniżają ją wtedy, kiedy stanowi zagrożenie.

Np.
Mleko matki zawiera enzymy trawienne, równoważące brak enzymów, których niemowlę nie potrafi wyprodukować przez pierwsze kilka tygodni życia.
Jednym z nich jest lipaza, która nie robi nic szczególnego, do momentu, w którym zetknie się z kwasami żółciowymi pochodzącymi z wątroby noworodka i zacznie rozbijać tłuszcze, by mogły być przekazane dalej jako budulec dla mózgu i systemu nerwowego niemowlęcia.
Jest tylko kilka gatunków ssaków, które wytwarza mleko, które zawiera zarówno enzym jak i sam substrat.
Te ssaki to: goryle, psy, koty, fretki i foki.
Z kolei białko obecne w mleku matki - laktoferyna- wiąże żelazo-zapobiega jego nadmiernemu wykorzystywaniu. 
Nadmiar żelaza wspomaga wzrost szkodliwych bakterii jelitowych. Zbyt duże spożycie żelaza powoduje chorobę.
Najnowsze badania ukazały, ze niemowlęta, które urodziły się z wystarczającym zapasem żelaza i były karmione MM wzbogaconym o żelazo, cierpią na zaburzenia rozwoju neurologicznego.


"Na całym świecie nawet niedożywione kobiety są w stanie wyprodukować wystarczającą ilość mleka, by zapewnić niemowlęciu odpowiedni wzrost i rozwój." Jeżeli weźmie się pod uwagę fakt, że wszystkie kobiety zostały biologicznie przystosowane do wyżywienia bliźniaków, to zdamy sobie sprawę, jak niewielkim wyzwaniem dla organizmu jest wykarmienie jednego tylko niemowlęcia.
"Gdybyśmy przeszły na bardzo restrykcyjną dietę  musiały wędrować setki kilometrów w palącym słońcu, miałybyśmy obwisłe piersi, ale w żaden sposób nie wpłynęłoby to negatywnie na naszą zdolność produkcji i utrzymania dziecka przy życiu" (ciężko jest mi tutaj uwierzyć autorce, bo ja im mniej jem i piję tym mam mniej mleka, ale dziecko o dziwo zawsze się najada mimo tego, że mi się wydaje, że nic nie ma).


A teraz cytat, który będzie bardzo na czasie:
Autorka książki pisze:
"Zdaję sobie sprawę, że przedstawienie pewnych faktów może być bolesne, a nawet budzić wściekłość niektórych kobiet, które zdecydowały się zrezygnować z karmienia piersią, ale nie sposób dalej ignorować ryzyka, jakie przynosi karmienie butelką, oraz zalet karmienia piersią. Unikanie tego tematu- nawet jeśli miałoby na celu oszczędzenia komuś bólu - jest wyrazem lekceważenia wobec kobiet czy wręcz oszustwem.
Argument, że 'nie powinno się wywoływać w matkach poczucia winy', to wykręt.
Gdyby ktoś powiedział mi, że przez całe lata prowadziłam samochód w sposób, który zagrażał życiu i zdrowiu, oczywiście byłoby mi przykro, ale nigdy nie powiedziałabym, że powinien zatrzymać tę informację dla siebie tylko dlatego, by nie zranić moich uczuć.
Woziłam moje dzieci samochodem, jeszcze zanim wprowadzili na rynek foteliki dziecięce. Nie wolno mi powiedzieć:"Cóż, moim dzieciom nic się nie stało, więc nie ma sensu inwestować w fotelik."
Jestem wdzięczna, że moje dzieci mają się dobrze, że wiedzą teraz więcej na temat bezpieczeństwa i mogą lepiej chronić własne dzieci. Z karmienie piersią jest podobnie.
Żadna kobieta nie powinna czuć się winna dlatego, że "nie udało jej się" wykarmić niemowlęcia, choć ma pełne prawo czuć się wściekła lub zawiedziona, bo odmówiono jej wsparcia i informacji wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebowała."


Jeżeli karmienie piersią jest tak cudowne, to dlaczego udaje się przeżyć tak wielu niemowlętom karmionym butelką?
Należy pamiętać, że jednym z mechanizmów ewolucji jest - adaptacja do warunków środowiska.
Selekcja naturalna faworyzuje te osobnik, które potrafią się dostosować do warunków dalekich od idealnych.
Na przetrwanie składa się wiele czynników, a dostęp do pożywienia to tylko jeden z nich.
Istotną rolę odgrywają geny, warunki życiowe, sposób odżywiania się matki już we wczesnym dzieciństwie, doświadczenia życiowe ojca i dziadków, waga przy urodzeniu, czas między kolejnymi porodami, dostęp do opieki zdrowotnej i wiele innych znanych oraz niezidentyfikowanych jeszcze czynników.
Dziecko karmione wyłącznie piersią może umrzeć, a dziecko karmione z butelki przeżyć, nie znaczy to jednak, że w obu przypadkach ryzyko jest takie samo.
Autorka podaje przykład o żyjącym w siedemnastym wieku mężczyźnie, osieroconym w wieku 2 tygodni. Przez całe niemowlęctow był  karmiony piwem, a dożył siedemdziesiątki.
Czy można z tego wnioskować, że karmienie dziecka piwem jest słuszną strategią żywieniową?
Ten mężczyzna stanowił wyjątek od reguły, podobnie jak dzieci, które przeżywają bez dostępu do piersi matki.
Należy pamiętać, że w niezbędnych do karmienia butelką bezpiecznych warunków żyje tylko niewielka część populacji globu.
W kulturze butelkowej jaka się wykształciła w krajach uprzemysłowionych, panuje przekonanie, że infekcje to normalne przypadłości dzieci. Nie łączy się ich jednak ze śmiercią, a rodzice nie obawiają się, że w wyniku choroby mogliby stracić dziecko. Antybiotyki doprowadziły do gwałtownego zmniejszenia się liczby
zgonów z powodu infekcji. Karmiony butelką mieszkaniec Paryża, Londynu czy Sydney może zachorować na zapalenie ucha, układu oddechowego lub biegunkę, ale dobry transport i infrastruktura medyczna zapewniają szybką diagnozę i leczenie.
"autorzy artykułu w "British Medical Journal" ostrzegają, że :'dostępne antybiotyki w zastraszającym tempie tracą swoją skuteczność' i że powinno się je uznać za zasób nieodnawialny".
Przyczyną jest oczywiście nadmierne i niewłaściwie stosowanie leków.



źródło: Gabrielle Palmer Polityka karmienia piersią



------------------------------------------------------------------------------------------------------

A u nas:
Natasza:
- bierze dezodorant i mówi: "psiiiiii";)
- po kichnięciu naszym mówi :"psik"
- pije ze słomki soczek z kartonika
- pije wodę już tylko z butelki tej z wód mineralnych z dzióbkiem
- zjadła wczoraj 2 placki z jabłkami
- nadal nie robi na nocnik:D
- idzie gotować zupę w wiaderku z nakrętek, jak powiem:"Natasza ugotuj zupę"
- bierze śmieć z podłogi i niesie do kosza
- nadal nie mówi "mama" i "tata" personalnie
- nauczyła się wreszcie robić 'muuu' na pytanie jak robi krowa, muczy z zamkniętymi ustami;)
- jak tylko wyjdziemy z domu, a ona siedzi w wózku, zabiera się za odpinanie rzepów w butach i podnosi nogę i skrzekiem każe sobie zdjąć;]
- mówi "opa" jak ją podnoszę na ręce/wchodzimy po schodach/ cokolwiek innego związanego z podnoszeniem i zmianą położenia na wyższą- nauczyła się sama, bo ja tak mówię bezwarunkowo do siebie jak ją podnoszę:)
- reaguje piskiem radości na każdy obrazek z dzidzią, plakat, gazetę cokolwiek.
- odpowiada na pytania (wszelkie które rozumie) tak i nie, za pomocą kiwnięcia głową lub zaprzeczenia głową(kiwanie na tak wygląda przekomicznie:D)
Ogólnie jest już bardzo komunikatywna.
Dla mnie nie musi mówić, wystarczy, że pokaże, "powie" po swojemu i pokiwa głową a ja wszystko już wiem:)
Ale cały czas zadajemy jej pytania "czy i co chce jeść", mówimy:" idziemy na dwór", "idziemy spać" i takie inne proste i ona zawsze potakuje, albo zaprzecza :" chcesz pić(jadąc wózkiem)" kręci głową, że nie.
"chcesz żelką?" potakuje głową tak, że mało jej się nie urwie:D


6 komentarzy:

  1. ale ona śliczna :) i jaką zdolniacha.

    A ty kochana wpłynełaś na szerokie i zdradliwe wody:) pomyślnych wiatrów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dużo potrafi!
    zuch dziewczyna!
    kiwanie na NIE wiem jak wygląda, zastanawiam się jaki to widok na TAK. nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. genialny post! tyle informacji o których w ogóle nie słyszałam!!!
    gratulacje dla Nastusi!

    OdpowiedzUsuń
  4. hehe super malutka jest !! zazdroszczeCi tego ze Nataszka juz sama je .. ja mam z moim brzdącem taki problem .. ( podczas jedzenie udaje ze jedzie samochodem i jedzenie ląduje na mnie, albo chomikuje w policzkach ) :)

    OdpowiedzUsuń
  5. zdjęcie ze słomką wymiata!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Natasza czaruje tymi swoimi wielkimi oczami, oj czaruje :)

    Jak napisałaś o tym "opa" to zdałam sobie sprawę, że tez tak mówię :)

    OdpowiedzUsuń