piątek, 15 lipca 2011

Się powtórze..

Witam, nazywam się.... i jestem...:]

hah.. jak napiszę, że też pozazdrościłam Wam wszystkim blogów i czytam od tygodnia co najmniej z 5 to nie będę nudna;)??
Bloga jednego założyłam na onecie gdzieś w piątym miesiącu. Napisałam raz. Nie miałam motywacji.
Wtedy do niczego nie miałam motywacji. Za to teraz będąc mamą cieszę się każdą wolną chwila i zamiast robić coś pożytecznego, czytam blogi  wirtualnych koleżanek i nieznajomych:P

Do sedna jednak, bo pisać lubię i wypisać się chciałam.
Córa moja Natasza za tydzień skończy 3 miesiące.
Piękne 3 miesiące prawie przeżyłam i ja.
I wydawało mi się, że wszystko rozumiem już, wiem czego chce, co ja bawi co nie, ale dzisiejszy płacz mnie rozbroił.
Ni to jeść, ni to spać, ni to na brzuszek, ni na plecki, ni się bawić...
Przerobiliśmy wszystkie opcje, a płacz nie ustaje. Nie jakiś rozdzierający serce. Taki sobie ot płaczyk bez powodu.
Cyc po kąpieli poskromił płacz. Ale co płacz chciał nie mam pojęcia.
Mnie zaś zaskoczyło coś jeszcze. Głód. Karmie piersią i zawsze po każdym karmieniu staram się uzupełnić zapasy, dziś jedliśmy 'tylko' rosół.
Po jednej misce z górą mięska, nic. Głód.
Po drugiej za 5 min znów to samo. Głód.
Coś potwornego.
Zjadłam dwie kaszki manne z biedronki prawie pol litra. Nic.
Dopiero kawałek kiełbaski złagodził dolegliwości:|
Ale już czuję po pół godzinie, że znów żołądek ssie.
Ja wiem, że wszystko przetwarza sie na pokarm i nie wiem czym ja żyje, ale no bez przesady!
Za chwile rozmrożę mięso i zrobię schabowego:|
Dziecko zaczęło ze mnie wysysać kolejne kilogramy. Już tylko 5,5 dzieli mnie do wagi z przed ciąży.

Czytam Natce od kilku dni.
Maluszka cieszy się patrząc na moje minki na twarzy i słuchając śmiesznej intonacji.
I słucha. Może nie rozumie, ale słucha z przejęciem i patrzy na mą buzię jak na obrazek.
Chciałabym też na tym blogu zapisywać postępy dzidzi, bo kiedy ja zapytałam mamę o to kiedy robiłam to, a to, a tamto to mama nie potrafiła odpowiedzieć na każde pytanie, a tak, może kiedyś z nudów przeczytasz kochanie;*

Dopowiem jeszcze, że jak zaśnie, a zasypia już bardzo ładnie jak się ją dobrze zmęczy to nie budzi jej ani wiercenie w żelbetonowej ścianie, ani buczący samochód, a choćbym ja cichuteńko uderzała w klawiaturę, w celu napisania chociaż opisu na gadu to od razu jest obudzona. W dzień na szczęście tylko.;)

Dziewczyny pisały dziś, że brakuje im ciąży. Mi zdecydowanie macierzyństwo bardziej sie podoba i mam z tym mniej problemów niż z tymi w ciąży. Do wychodzenia z wózkiem już się przyzwyczaiłam, dziecko anioł, płacze rzadko, w ostatecznych sytuacjach głodu, marudzenia i wycierania w ręcznik, czego nienawidzi:P
Jeszcze mi się przypomniało, ściągam jej czapkę jak jest więcej niż 24 stopnie. Dzięki temu nie ma potówek, a w gondoli nawet jak jest jakiś lekki wiaterek to się do niej nie dostaje. Ta przeszczęśliwa, bo czapy jakiejkolwiek nienawidzi tak jak wycierania ręcznikiem. Ryk, jak by co najmniej kolki dostawała.

Dziecko nam sie udało nie powiem i dumna z tego jestem niesłychanie:P i szczęśliwa, że ciąża się skończyła.
Więcej dzieci, niet!;)

3 komentarze:

  1. Witamy w świecie blogerek!

    Haha, no to zupełnie odmienne zdanie od mojego co do ciąży :P

    Moje dziecko prawie anioł - w dzień i w nocy bajka, ale za to wieczór (teraz trwa) mamy przechlapany, nic nie działa...

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie się uspokoiła, ale po długiej "walce". Nie mam żadnego probiotyku. Co polecasz?
    Nie wiem czy to kolki, nie wygląda jakby ją coś bolało. Bardziej mi to wygląda na odreagowanie całego dnia, taka jest dziwnie pobudzona i za Chiny nie chce zasnąć. Ale teraz udało się na trochę. Za pół godziny i tak muszę karmić ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, no co Ty, dałam jej cyca w między czasie. Sprawdziłam pieluchę. Utuliłam i takie tam. Ale zazwyczaj budzi się ok. 23 na karmienie, więc przypuszczam, że teraz też tak będzie. Nie wybudzam jej specjalnie ;-)

    Atrakcji za dużo jej nie serwujemy, ale takie dziecko podatne jest na wszystko, bo wszystko jest nowe.

    OdpowiedzUsuń