sobota, 5 stycznia 2013

...

Nie ogarniam niestety wszystkiego.
Ani bloga,
ani fejsa,
ani życia.
Ogarnęłam szkołę w tym zawirowaniu.
Dwie 4-ki wjechały z kolokwium i z egzaminu.
Byle do przodu.
Żeby chociaż tam lipy nie narobić.

Jest ciężko.
Psychicznie zaczynam wysiadać.
Całodzienne bycie K. w domu wywaliło cały rytm.
K. też nie może się ogarnąć.
Ja już nie wiem co robić.
Nie wiem w co mam ręce włożyć.

Mówiłam, że tyle mam na głowie...
no to teraz mam jeszcze więcej.
Jak pójdę do pracy to będę miała jeszcze 2 razy więcej... a tego to sobie nie wyobrażam.
Nie chcę smęcić.
Cały czas szukam rozwiązania.
Robię co mogę.
Mało, ale zawsze coś.
Nie płaczę.
Staram się trzymać w kupie.
Próbuję walczyć i zwyciężyć, ale nie mam możliwości.
Głównym problemem jest dla nas mieszkanie.
Bo moja praca nie wystarczy na to żeby je opłacić.
Nie ma gdzie iść.
Nie mamy rodziny, z którą moglibyśmy zamieszkać bez szkód wyrządzonych sobie wzajemnie.
Także jakoś trzeba kombinować.
Mam jeszcze miesiąc.
Może da się załapać drugą pracę.

Najbardziej mi ciężko, że jestem w tym sama.
K. potrzebuje jeszcze czasu na...powrót do rzeczywistości.
Nie naciskam.
Mam nadzieję, że nie zabraknie mi sił.

Nigdy nie zdecydowałabym się na dziecko wiedząc, że tak bardzo trzeba będzie walczyć o jego przetrwanie.
Ciągle jednak wierzę, że mój Bóg mnie nie opuści i nie pozwoli mi się poddać.
I nie wygrać z Polską.

Dlaczego musimy żyć w tak strasznym kraju..
Gdzie nie stać ludzi na życie.
Już nie mówi na godne.
Na jakiekolwiek..

Miało być dziś o Nataszy.
Ale będzie jutro.
W końcu stempelkowanie i malowanie palcami może poczekać, a ja muszę ulać swoje słowa,
które zapychają mi szare komórki i blokują przepływ myśli.


15 komentarzy:

  1. A co z Kuba, o jakim powrocie do rzeczywistosci mowisz?
    Bedzie dobrze-potrzeba troche czasu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. K, buja gdzies w swojej glowie. Brak powodzenia w pracy i biznesie spowodowala niechec do zycia w Polsce, brak pomyslu na zycie i poczucie beznadzieji.
      Delikatniej sie chyba uz tego nie dalo napisac.
      Wiem, ze trzeba czasu.. tylko, ze my tego czasu mamy coraz mniej...

      Usuń
  2. ściskam i mocno trzymam kciuki aby Wam się wszystko ułożyło:***

    OdpowiedzUsuń
  3. Rety rzeczywiscie trudna sytuacja, ale Bóg na pewno Was nie opuści, oddaj Mu to wszystko, bo sama nie udzwigniesz, pomdlę się za Was, powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz.. zawsze mialam tak, ze wylam juz z bezsilnosci a Bog dokladal mi jeszcze kolejnych cierpien, dopiero jak juz myslalam, ze swiat sie skonczyl.. oduszczal..
      Ponoc Bog daje nam tyle cierpien ile mozemy zniesc.. ja widocznie mam cholernie silne ramiona:(

      Usuń
  4. Moze moja slowa zabrzmia jak slowa wariatki ale coz sprobuje.
    Niestety tak w zyciu bywa i to nie raz nie dwa ze zycie kopie lezącego, wtedy nie potrafimy myslec o niczym innym tylko o tych nieszczesnych problemach ktore nas z dnia na dzien przerastaja.
    Jako kobieta majaca wlasna rodzine nie mozesz sobie pozwolic na tysiace przytlaczajacych mysli, musisz byc silna i cwana w takich sytuacjach.
    znajdz w swoim zabieganym zyciu piec minut na medytajce/ modlitwe/ refleksje i yoge.
    Mysl pozytywnie, wyobraz sobie ze juz wszystko jest tak jak bys sobie tego zyczyla i tak mysl od samego rana. Slyszalas o prawie przyciagania.? kazdy z nas przyciaga do siebie to o czym mysli, dobre badz zle myslenie. dlatego pozytywne nastawienie jest tak bardzo wazne. im szybciej odsuniesz od siebie zle mysli tym szybciej zacznie sie wszystko ukladac. Spojrz rano na buzke swojego kochanego malenstwa i powiedz sobie. chorera nie pozwole aby zycie bylo tak paskudne, idziemy do przodu. dasz rade wierze w ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joanno.. znam to:)
      mialam to nawet na psychoterapii ostatnio jako przypomnienie;)
      ja to wszystko wiem, tylko zawsze mam tak, ze jak mysle pozytywnie..to zycie robi mi na zlosc i specjalnie kopie mnie w dupsko.
      Może jednak sprobuje tak pomyslec..
      Dziekuje za te słowa:)

      Usuń
  5. Trzymam kciuki, żeby wszystko się ułożyło !

    OdpowiedzUsuń
  6. Bylam kiedys w tym miejscu, gdzie Ty. Nie bede licytowac czy gorszym, czy nie, bo jak pisalas - kazdy dostaje tyle cierpienia, ile mozna udzwignac. Nie raz mialam smutne mysli o poddaniu sie, ale zawsze trzymala mnie mysl "A co jesli spotka mnie w zyciu cos dobrego? Cos niesamowitego?" I tak sie stalo! Kobieca ciekawosc nie dala mi zginac ;p Tylko podobnie jak Ty, dzialalam w kierunku, by to zmienic, nie ogladajac sie na nikogo, nie zrazajac sie przeciwnosciami :) Bede trzymac kciuki za was!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem, że dasz radę. Wiem też, że los się kiedyś odwróci. Jesteś silna kobietą. Nie możesz jednak być w tym sama, bo Natka ma też tatę i może go zrzuć z tej chmurki, na której sobie siedzi ? Skoro jesteście rodziną to jesteście w tym oboje.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się z Hexe. Porażki porażkami ale Twój mąż nie może zrzucić waszego rodzinnego problemu tylko na ciebie dlatego że on potrzebuje czasu. Musi się wziąć w garść i musicie ogarnąć to wszystko razem bo inaczej Ty dostaniesz jakiejś depresji lub czegoś innego i w ogóle nie dacie sobie rady. W rodzinie siła ale musicie się wspierać.

    Trzymam mocno kciuki aby te Wasze kłopoty szybko minęły i aby szybciutko wszystko się ułożyło.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oby niedługo to sie zmieniło .. mam nadzieję że to powstanie tej firmy ci pomoże, bardzo bym tego chciała :) trzymajcie sie będzie napewno dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Może w tym owym roku coś się zmieni na lepsze, może będzie łatwiejszy, może mniej kłód pod nogi będziesz dostawać. Tego Ci życzę, w końcu miniony rok już był dla Was cięzki i myślę, że wystarczy tego złego. Czas na dobre!

    OdpowiedzUsuń
  11. Strasznie przykro mi czytać, że tak Wam ciężko.... Wierzę, że niebawem los się odmieni.

    OdpowiedzUsuń