środa, 19 września 2012

Zabawki tylko właściciela?

Codziennie jak wychodzę na dwór zastanawiam się co mam robić jak dziecko będzie chciało wziąć zabawkę innego dziecka.
Zawsze wychodzę z Natką i jakąś zabawką.
Niestety zawsze zabawki innych dzieci są ciekawsze;)
Pozwalam jej dotknąć zabawkę, ale o tym, czy będzie mogła się pobawić decyduje wzrok rodzica dziecka od zabawki.
Zauważyłam, że większość rodziców mówi zdanie:"nie rusz kochanie to nie twoje".
Więc i ja Natce mówi, że "nie rusz to chłopca", chociaż w duchu myślę, "skoro wzieli to na dwór to chyba są świadomi, że to zainteresuje też obce dzieci.
Ja pozwalam brać nasze zabawki.
Uczę tym Nataszę dzielenia się z innymi swoimi zabawkami.
Ona się godzi, ale w zamian chce zabawkę tego dziecka.
Czasem nawet nie zauważy, że ktoś się bawi jej kogucikiem.
Sporadycznie nie chciała się podzielić.
Niesmak we mnie budzą dzieci, które odpychają Nataszę, mówiąc, że coś jest ich.
Wczoraj miałyśmy taką sytuację.
Dziewczynka siedziała na huśtawce i mówiła, że "ty nie!" że Natasza nie może się huśtać.
Dziecko moje się rozpłakało. W końcu z drugiej huśtawki zeszła starsza dziewczyna i ustąpiła miejsca dzidzi.
póżniej ta sama dziewczynka, wyganiała ją z drabinek... mówiąc, że są jej..;/
albo że Natasza ma nie iść tam gdzie chce, bo ona jej zakazuje ręką.
Śmiałam się, i zlewałam dziewczynkę, ale jaka ona była samolubna!
Ja wiem, że jest etap "moja" ale plac zabaw nie jest jej.
Nie wiem dlaczego taki fajny tatuś potrafi tylko powiedzieć :"nie mów tak ".
Dzieci od maleńkości powinny się dzielić, zaczynają się dzielić ze swojego talerza, Natasza nie karmi już tylko nas, ale i Jess i babcie.
Był innym razem na placu zabaw chłopiec, który wszystkie zabawki innych dzieci od razu zabierał, ale jak tylko podeszłaś do jego zabawki to od razu przybiegał i wydzierał z ręki.
Nie podoba mi się takie coś.
Z oddaniem czyjejś zabawki rozumiem, fajna, takiej w domu nie ma, chętnie by się ją zabrało. Ale z pozwalaniem na pobawienie się?
Jak rodzic mówi, "masz swoje i baw się swoimi" a inny nie usłyszał i przyjdzie a jego dziecko weźmie "zabawkę zakazaną dla innych dzieci" to ten maluch nie jest głupi, będzie bronił swego!
Rozumiem kogoś jeżeli powie, że on się boi o zarazki.
Ja też, spoko.
Najbardziej się uśmialiśmy jak byliśmy na placu z K. Natasza jedzie na zjeżdżalni, a obok mnie stoi chłopiec i gryzie hula-hop.
Ja instynktowna matka mówię do niego bez zastanowienia:"kochany, ale tego się nie je" (chłopiec pół roku starszy od Nataszy) i nagle nad głową słyszę jakiegoś faceta :"spokojnie, my to kółko niedawno kupiliśmy".
Nogi mi się ugięły.
Popatrzyliśmy z K. po sobie.
Później okazało się, że ten Pan to nie jego ojciec, tylko ojciec jakiejś dziewczynki, czyli to kółko nie tego chłopca co je gryzł tylko zapożyczone.
No tak, ale przecież nie dawno kupione!
:D jak wyszliśy z placu to leliśmy z K. całą drogę:D
Błagam!
Fajnie! rozumiem ze w sklepie to je sterylizują:D

Zarazki zarazkami ale rozsądek w jedną i drugą stronę musimy mieć.
Jak dziecko pójdzie do przedszkola to wszystkie zabawki, będą zmaczane i co nie będzie się bawić? bo nie jego? bo zarazki? albo upatrzy sobie samochód i powie, że to jego i zacznie wydzierać dzieciom z rąk? i takie dzieci miałam na praktykach.
Uczmy dzieci dzielić się zabawkami.
Kredą.
Kocykiem.
Jedzeniem(tutaj często mama proponuje a jej dziecko patrzy i zdaje się mówić:"jak to?! moje chrupki rozdajesz?!")

Niech nie rosną nam samoluby.

ps. Mama nie zdała prawka. Wymusiłabym pierwszeństwo i mnie zahamował. A wszystko tak pięknie mi szło. No cóż następny termin gdzieś w listopadzie. Czeka się teraz masakrycznie długo.
Ale jak ktoś trafi w Poznaniu na egzaminatora, Pana Hieronima to niech się cieszy! Cudowny człowiek! Chciałabym trafić na niego jeszcze raz. 

26 komentarzy:

  1. Oluś - mądra z CIebie kobita. U nas na wsi problem nie istnieje. Wszystkie dzieci bawią się wszystkimi zabawkami i dzielą się jedzeniem (chrupki, wafelki itd, bo piciem nie). I generalnie dziwi mnie trend uczenia dziecka :powiedz chłopcu, że to Twoja zabawka i nie dawaj".
    Jakie będzie przyszłe społeczeństwo? Egoistyczne!!! O to nam chodzi? Zero empatii? Współczucia? Zroumienia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja wtedy mowie "Nataszko chodz masz swoje zabawki a taka pilke masz w domu, nie rusz to jest chlopca." i niech sie wala:D Wy sie wszystkei pewnie znacie, a tutaj codziennie trafiam na nowe dzieci

      Usuń
  2. Ha, my zawsze bierzemy coś na wymiankę ;) Najczęściej balony i jak młody czyjąś zabiera to dajemy coś w zamian, ale nie pozwalam dziecku wyrywać zabawki jak inne dziecko jej używa, no bo ja też bym nie chciała, żeby mi ktoś zabierał książkę jak ją czytam ;) jak się dziecko buja na huśtawce to też czekamy aż skończy i nie poganiamy i mamy nadzieję, że jak my się będziemy bujać to nikt nas nie będzie poganiać, bo w końcu nie można tak wszystkiego oddać innym i zostać z niczym ale o takim nie ruszaj zabawek bo nie i już to tez kiedyś pisałam. Nie rozumiem tego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha muszę dodać, że najczęściej najgorsze "awantury" dzieci są jak rodzice właśnie ingerują typu "nie zabieraj, nie ruszaj, zostaw" dzieci potrafią się bardzo ładnie podzielić same między sobą zabawkami :) lepiej niż rodzice

      Usuń
    2. Akurat awantury rodzicow nie widzialm, bo zazwyczaj nikt nie interweniuje, ale to mogloby byc ciekawe przezycie:D
      o wymianie nie pomyslalm, bo nawet nie mamy co na wymiane dac. moja jest tak niesmiala, ze delikatnie jak cos lezy na ziemi to podchodzi i patrzy a tak z rak nikomu nic nie zabiera bo sie wstydzi chyba. Moja jakas malo towarzyska jest. Raczej sama sie bawi.

      Usuń
  3. U nas jest jedna zasada: co w piaskownicy, to wspólne, a dzieci raczej się bawią na placu zabaw niż zabawkami, jeżdżę na dwa koło siebie i nie spotkałam się z takimi sytuacjami, nawet moja Ania jakoś nie pała chęcią ruszania zabawek innych dzieci, największą atrakcją są urządzenia placu :) U nas panuje pokój na placu, ludzie są wyluzowani, dzieciaki też ;) I chwała Bogu!

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas jak u Agnieszki- co w piaskownicy, to wszystkich:D Nawet jak idziemy na huśtawkę lub zjeżdżalnie, to zostawiamy swój zestaw piaskownicowy, żeby inne dzieci mogły się bawić- inni rodzice też tak robią:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O przepraszam, zle sie okresilam, zabawki do piasku sa wszystkie wszystkich! ja mowie np o pchaczu, czy jezdziku czy naszym tukanie na patyku, czy koguciku, czy pilkach. o takich zabawkach.

      Usuń
  5. U nas to samo. Różne dzieci i różnych rodziców widuję na placu zabaw. Z niektórymi sama dyskutuję i pokazuję co wolno a czego nie, bo mama lub babcia siedzi na ławce, pierdoły pociska i nie ma czasu tłumaczyć... Ja od kiedy sięgam pamięcią uczyłam Oskara, że wcale dzielić się nie musi ;) Bo ja też jak nie mam ochoty się czymś dzielić to tego nie robię. Jednak Oskar sam zauważył, że jeśli on się nie dzieli to kolega też ku czegos nie pożyczy. A jak nie chciał się czymś dzielić to nie brał tego na plac zabaw.

    OdpowiedzUsuń
  6. nas etap placu zabaw nie dotyczy .. i w sumie etap piaskownicy tez- prosta przyczyna u nas nie ma nigdzie piaskownicy ;p
    ale popieram- samolubów nie lubimy ;p chrupkami, wafelkami sie dzielimy z antkiem jak najbardziej -Natka to wie :)

    to w takim razie trzyma kciuki za listopad :) !! napewno zdasz ;p ale i tak zdolniacha jestes ja za 1 razem nawet z placu nie wyjechałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. łuk tymi nowymi samochodami byl bajecznie prosty! wlasciwie nawet nie ruszlama kierownica oprocz 2 obrotow. a na 40 osob z grupy na miasto wyjechaly 4 w tym ja:| reszta nie zdala na placu aa no i 2 zdaly:)

      Usuń
  7. Mam dwa maluchy, więc od małego przerabiają dzielenie się w praktyce :-)
    Powodzenia na następnym egzaminie, ja zdałam za drugim razem :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak nie zdam za drugim to sie juz nie pochwale w takim razie:D

      Usuń
  8. Nie cierpię samolubnych zadufanych dzieci - choć w głębi serca im bardzo współczuję... są nieszczęśliwe.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mam troche inne podejscie. Z racji warsztatow dzieciecych w ktorych bralismy udzial rozmawialam kilka razy z psychologiem dzieciecym rowniez na ten temat. Dowiedzialam sie m.in., ze pojecie wlasnosci ksztaltuje sie miedzy 1.5 a 2.5 rokiem zycia i jest to bardzo wazny etap w budowaniu tozsamosci. Jesli mlodsze dziecko chetnie "dzieli sie" swoimi rzeczami to oznacza, ze jeszcze nie w pelni rozumie, ze jest ich wlascicielem. Zas potrzeba gromadzenia przedmiotow na wlasnosc i niechec do dzielenia sie nimi jest normalna, nie jest to objaw samolubstwa, aspolecznosci czy zlego wychowania. Dzieci w tym wieku nie pojmuja jeszcze do konca idei pozyczania czy wymiany dlatego probe odebrania im swojej wlasnosci traktuja jak atak na siebie dlatego absolutnie nie nalezy ich w tym wieku do tego zmuszac ani karcic. To brak szacunku dla nich. Piotr dopiero niedawno a ma 2 lata i 3 miesiace zaczal powoli dzielic sie swoimi zabawkami. Wczesniej strzegl ich zazdrosnie a ja to akceptowalam bo wiedzialam ze to naturalny etap. Owszem wspominalam mu ze inne dziecko chcialoby pozyczyc zabawke, pokazywalam ze mozna sie wymienic albo pobawic razem ale nigdy nie nalegalam. Zawsze podkreslalam ze to on jest wlascicielem i moze zgodzic sie lub nie. Podkreslalam ze musi sie zapytac jesli chce rzecz

    OdpowiedzUsuń
  10. Innego dziecka i ze to ono decyduje czy sie zgadza czy nie. Oczywiscie byly walki placze i protesty. W miare mozliwosci staralam sie tak odwracac jego uwage by nie pakowal do plecaczka szczegolnie ulubionych zabawek a gdy mielismy gosci po prostu je chowalam. Piotr czul ze traktuje go powaznie i ze to on decyduje o swojej wlasnosci. Wydaje mj sie ze takie podejscie zaprocentowalo bo Mlody po kilku miesiacach walki o swoje zaczal sam z siebie proponowac dzieciom wspolna zabawe swoimi zabawkami, wymiane a nawet ostatnio pocieszal placzaca kolezanke sam z siebie proponujac jej swoje ukochane auto jezdzik na ktorym do tej pory nikomu nie pozwalal jezdzic. Nie bierze tez nigdy bez pytania cudzych zabawek.
    Jednym slowem uszanujmy wlasnosc i prywatnosc dzieci a one w swoim czasie same dojrzeja do dzielenia sie i beda same szanowaly wlasnosc innych.

    Pozdrawiam
    Nessie
    www.potworispolka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo fajne podejście! Zgadam się z postem Rashly, ale Twój komentarz daje dużo do myślenia! Warto to wziąć pod uwagę :)

      Usuń
    2. Nessie oczywiscie masz racje, wiem ze jest taki etap w rozwoju dziecka, akurat w tekscie opisywane sa dzieci starsze, maja po 5 lat. Jedanak, dzis znow pozwolila pobawic sie jej zabawka. Bardzo pieknie ze tak szanowalas uczucia syna :)

      Usuń
  11. W Poznaniu kolejki podobno przeogromne, cieszę się, że mam to już za sobą ;D A Tobie następnym razem też się na pewno uda. I uczmy dzieci być empatycznymi niesamolubami.

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja zawsze powtarzam Kacprowi. Zapytaj zanim weźmiesz. Nie zakładam z góry że ktos sie nie zgodzi choć daje jasno do zrozumienia, że bez pytania nie moze...


    Co do reszty napiszę tak. teraz jestescie na zupełnie innym etapie wiem bo sama miałam podobne wnioski. Dopiero gdy młody mi podrósł i zaczął pokazywać swoje ja zrozumiałam że nie zawsze rodzice maja wpływ na to co dziecko zrobi i jak sie zachowa. Ok. trzeba tłumaczyć i upominać ale nie zawsze dziecko załapie od razu. To że teraz twoja córka pieknie dzieli sie zabawkami nie oznacza że za jakis czas przez np tydzien czy dwa nie bedziesz się zmagac z czyms w rodzaju " to moje zostaw". Ja niestety tak miałam, moje dziecko od zawsze sie dzieliło i dzieli ale złapało kiedys fazę "moje"... Nie pozostaje wtedy nic innego jak pracować nad dzieckiem ( zadanie rodziców) i wykazać sie zrozumieniem ( zadanie przypadkowych osób)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sie nie zamykam, ze to moje zdanie i najmojsze i wiem, ze kiedys tez moge zmieic zdanie, bo i nas dopadnie taki etap. Ale w terazniejszym czasie dzieje sie nieustannie tak jak napisalam i dlatego to zwrocilo moja uwage. Mamy na osiedlu jedna bardzo grzeczna mame i ona pieknie uczy, zawsze do nas podchodzi z synem i pyta taj jak dzis:" Wojtus zapytaj Nataszki czy pozwoli Ci pojezdzic tukanem" ja wymiekam po prostu:) i zawsze przychodza nam podziekowac. to jest piekne uczenie dziecka.chopiec ma troszke ponad 2 lata.

      Usuń
  13. oj znam ten koszmar. Mój Synus jak zobaczy innych zabawkę to biegnie jak szalony. dlatego zawsze na plac zabaw zabieram kilka naszych zabawek na wymianę/ Synus niestety na placu zabaw nie lubi bawić się swoimi zabawkami. Raz była taka sytuacja, że Synus chciał pojeżdzic samochodzikiem chłopca, który się bawił w piaskownicy/sam nie jezdził tym samochodem/ a chłopiec na to że nie może i matka tego chłopca wzieła samochód do ręki, cóz mój Synus się rozpłakał i dalej do samochodu na to ta matka "nie mogę ci dać bo Tymuś nie pozwala" - myślałam, że mi szczęka opadnie - niestety musielismy iść do domu bo mój Synus wpadł w histerię! Za to innym razem ta sama matka i ten sam Tymuś wzieli od nas samochodzik i zadowoleni jezdzili. JAK TAK MOŻNA!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No a ja właśnie uważam, że ta matka za pierwszym razem postąpiła właściwie. Patrz mój komentarz powyżej. Chłopiec nie pozwolił bawić się swoim samochodzikiem. To on podjął decyzję a matka ja uszanowała. To była jego własność. Jak byś się czuła gdybyś odmówiła komuś pożyczenia swojej rzeczy, a za chwilkę Twój mąż ja komuś dał? Natomiast za drugim razem tragedia - powinna spytać się Twojego syna o pozwolenie i uszanować jego decyzję.Mój syn też płakał gdy inne dzieci nie pozwalały mu bawić się swoimi rzeczami, a ja tłumaczyłam, że mają do tego prawo. W tym wieku dzieci mają silna potrzebę stanowienia o sobie, a tak naprawdę w niewielu sprawach mogą. Rodzice decydują o tym gdzie mieszkają, co jedzą etc. Wyrażają to przed przywiązanie do swojej własności i choć to się może wydawać śmieszne czy karykaturalne to ten przysłowiowy samochodzik jest dla nich bardzo ważny, to jest normalne, trzeba to uszanować. Ważną lekcja jest tez dla dziecka odmowa, której doświadczają ze strony innego dziecka - uczą się w ten sposób szanować granice drugiego człowieka. Jak zrozumieją pojęcie pożyczenia czy wymiany im przejdzie. Nie można tego na siłę przyspieszać.

      Pozdrawiam
      Nessie
      www.potworispolka.blogspot.com

      Usuń
    2. A ja bym pewnie powiedziala "Nataszko, pozwolimy jezdziec temu chlopcu? on tylko sie przejedzie, bo nie ma tu takiego samochodu, a Ty sie nie bawisz, damy mu?" i wydaje mi sie ze dziecko by zmieklo. moze sie myle, ale ja nie dalabym rady patrzec na taki placz, i tak traktowac inne dzieci, bo czy to dobrze ze przez widzi mi sie dziecka placze inne? to jest sprawiedlowosc? w tym momencie okazujemy chlopcu ktoremu nie damy sie pobawic, wyzszosc nad nim, "bo to nasze i ch*j, nie dostaniesz i becz, mam to gdzies" to tez nie jest dobra nauka. Nie wiem, ja chyba jednak bede tlumaczyc, ze trzeba sie dzielic, a jak nie chce sie dzielic to niech nic z domu nie zabiera. Aczkolwiem moje podejscie sie byc moze zmieni jak wejdziemy w taki etap.

      Usuń
    3. Wiesz, to nie jest tak, że ja na to beznamiętnie patrzyłam. Owszem, rozmawiałam, tłumaczyłam, że chłopcu podoba się Twoja zabawka, że będzie się cieszył etc. Ale jak Piotrek nie chciał i koniec to na siłę nie zabierałam mu. Ma prawo. Inne dzieci też, dlatego nie robiłam tragedii jeśli płakał bo czegoś nie dostał i nie myślałam o tym innym dziecku jak o egoiście. Podobnie jeśli pożyczył komuś swój rowerek i dziecko jego zdaniem już za długo na nim jeździło i chciał go odzyskać, płakał i biegał za nim wołając "zejć zejć" , a matka tego dziecka nie reagowała to wtedy ja tłumaczyłam temu dziecku, że musi oddać rowerek Piotrkowi bo już pojeździł.

      Pozdrawiam
      Nessie
      www.potworispolka.blogspot.com

      Usuń