czwartek, 14 lutego 2013

Dawczyni komórek jajowych?

Co sądzicie o tym, żeby oddać komórki jajowe?
Zrobiłybyście to za pieniądze?
Można potraktować to jako zarobek, czy raczej za "darowizne" na poczet wszelkich procedur, dojazdów, badań?
Bardzo ciekawy temat, w sumie, jeżeli nasze dzieci urodziły się zdrowe i mamy sprawne geny, to dlaczego nie dać szansy ludziom, którzy pragną mieć dzieci i tej szansy od życia nie dostali?

Z drugiej strony czy ktoś oddał by jajeczka za darmo?
Może trochę drastyczne porównanie podam, ale jak bardzo chcę mieć Lamborgini, to też muszę za nie zapłacić.
Może jest to zarobek dla mniej zamożnych kobiet, które wychowują dzieci. albo dla samotnej matki?
Cały czas zastanawiam się czy ja bym była w stanie.
Czy psychicznie jest to ciężkie do zniesienia? Zależy pewnie od kategorii jaką tu patrzymy.
Ale z drugiej strony, po co mamy wyrzucac jajeczka, jak można komuś je dać, ale czy za darmo...
ależ sobie zadałam myślenie na głowę z gorączką..

Zapraszam do lektury i dyskusji.

http://praca.wp.pl/title,Komorki-jajowe-sprzedam,wid,15328272,wiadomosc.html?ticaid=110110

16 komentarzy:

  1. Nie! Nie dałabym moje jajeczko - moje dziecko.

    OdpowiedzUsuń
  2. nigdy bym tego nie zrobiła, podobnie jak Niezła Żona uważam moje jajeczka to moje dziecko. Sprzedaż jajeczek to dla mnie równoznaczne jak sprzedaż dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też tak uważam jak dziewczyny powyżej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje zdanie już znasz, ale napiszę też tutaj.

    Tyle ile kobiet, tyle spojrzeń na ten temat. I przede wszystkim - łatwo powiedzieć teraz "oddałabym" albo "nie oddałabym", ale punkt widzenia zmienia się od punktu siedzenia...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem co bym zrobiła. Dziś twierdzę, że bym tego nie oddała, ale czy będąc np w bardzo podbramkowej sytuacji nie zdecydowałabym się? - nie wiem

    Czytałam kiedyś o tym, że są Polki, które regularnie jeżdżą do klinik w Niemczech i sprzedają jajeczka - ot taki sposób na zarobienie dużych pieniędzy. Troszkę mnie to oburzyło wtedy. Jednak jak ktoś decyduje się np jednorazowo by komuś pomóc lub sobie to troszkę inaczej na to patrzę - w sumie nie wiem czemu

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. na chwilę obecną, to bym nie oddała, tyle dzieci czeka przecież na adopcję! a ja czułabym się, jakbym sprzedawała SWOJE jeszcze nie poczęte dziecko. z drugiej strony, gdyby moja sytuacja finansowa była krytyczna to i taką pewnie bym możliwość rozważała, bo myślałabym tylko o Maksymilianie, który już się przecież urodził i potrzebuje jedzenia, dachu nad głową etc, a za darmo tego nigdzie się nie dostanie. nie mam więc zdania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Gizanka napisala: "Czytałam kiedyś o tym, że są Polki, które regularnie jeżdżą do klinik w Niemczech i sprzedają jajeczka - ot taki sposób na zarobienie dużych pieniędzy." Niestety, nigdy nie ma z tego duzych pieniedzy, inaczej ten proceder bylby dosc popularny. Wiadomo szerzej, ze po odliczeniu "kosztow" - wychodza naprawde marne grosze, a wiec zyc z tego sie nie da. Poza tym - bardzo niewiele kobiet przechodzi pozytywna selekcje ze strony klinik, ktore chca kupic jajeczka. Inna sprawa to moralny aspekt sprawy. Nie kazdego stac psychicznie na oddanie wlasnych "przed zaplodnionych dzieci". Ja nigdy nie zrobilabym tego.
    Podobnie rzecz ma sie z bankami spermy. Zarobki studentow, ktorzy oddaja nasienie sa rzedu kilkudziesieciu USD, a wiec starczaja na 2-3 obiady, i nie odbywaja sie czesciej niz co 5-6 m-cy. Czasowo potrzeba tez wiele wysilku, bo badania dawcow sa bardzo rozlegle.

    OdpowiedzUsuń
  9. na tę chwilę uważam, że jeżeli kobieta nie chce mieć już więcej dzieci i ma komórki jajowe to dlaczego nie powinna podzielić się nimi z kimś, komu natura uniemożliwia posiadania dzieci ?
    nie mam nic przeciwko.

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja sama nie wiem, ale nie wychodze z założenie że Jajeczko=dziecko, bo tak to tych dzieci miałamby kilkadziesiąt, a naszczescie mam jedno.
    Z drugiej strony jesli zdecydowałabym sie na cos takiego to raczej nie w PL, żeby zminimalizować ryzyko spotkania się mojego syna z dzieckiem narodzonym z mojego jajeczka. Pal lich jesli byłby to potem chłopiec, gorzej jeśli dziewczynka.

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczerze się nie spodziewałam tylu negatywnych odczuć i refleksji z waszej strony.
    Widać głownie ja mam jakies dziwne przekonania, ale ja nie widzę problemu, żeby "sprzedać" jajeczko.
    NIe uważam, że sprzedałabym "dziecko", czy też było by ono moje.
    Może mam takie podejście, bo mam moje dziecko, które jest "zrobione" bez zadnych problemów.
    Może jak starałąbym się kilka lat i zaszła w ciąże poprzez in vitro to tez byłabym przeciwna.
    Ja jestem jednak "maszyną do produkcji dzieci jeżeli trafi się w dzień produkcji" więc mogłabym tych moich sprawnych jajek odstąpić, zważywszy na to, że więcej dzieci przez najbliższe 20 lat nie planujemy.;)
    CIeszę się ze poznałam Wasze opinie. Dziekuje

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja oddałam i nie widzę problemu w tym że pomogłam innym kobietom. Ale każdy ma swoje zdanie na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja oddałam i nie widzę problemu w tym że pomogłam innym kobietom. Ale każdy ma swoje zdanie na ten temat.

    OdpowiedzUsuń