Uwielbiam studiować! Gdyby mnie było stać to studiowałabym do końca życia:D
Oczywiści najbardziej kocham te przedmioty, które wnoszą coś mega wielkiego do mojej głowy.
Psychologia rozwoju i osobowości.
To dla młodej matki jak wisienka na torcie, a nie jak katorga najgorszego egzaminu na pedagogice.
Wczorajsze calodzienne zajęcia..
coś pięknego.
Śpieszę Wam przekazać wiedzę zdobytą na ćwiczeniach.
Nie jest kompletna.
Nie będzie rozwinięcia na 3 kartki o jednym.
Będzie W pigułce o wszystkim co mnie fascynuje.
:)
To, że dziecko potrzebuje matczynego bezpieczeństwa to każdy wie.
Ale już to, że dziecko potrzebuje miłości matki do swojego rozwoju wszystkich układów- już nie każdy.
Matka stoi wyżej niż pokarm.
Dzieci, które nie mają relacji z bliskimi(np, te z domu dziecka) nie rosną, nie rozwijają się- występuje u nich Niedorozwój Społeczny.
Jest to ogromny problem nadal na świecie. Nadal mamy sierocińce i domy opieki, gdzie dzieci, są niczyje.
Nie mają bliskiej im osoby, która stymuluje i bodźcuje jego rozwój.
Nie zagłębiam się w ten temat, bo post nie ma Was doprowadzić do łez i szoku, ale do refleksji;)
Dziecko przychodząc na świat, samo daje sygnał swoimi hormonami do mózgu matki, że "już czas".
Wtedy to oksytocyna wydzielana przez ukł. hormonalny matki daje znać org do skurczy.
Bardzo nie dobre do prawidłowego rozwoju dziecka jest cesarskie cięcie robione matkom, którym nawet nie próbuje wywołać się porody środkami farmakologicznymi.
Dzieci takie i po cesarce, która poprzedzona była wywołaniem porodu, bądź porodem naturalnym, który nie postępował, mają bardzo często astmę, gdyż nie było ono na tyle dojrzałe, żeby wyjść.
Po urodzeniu dziecko tworzy z rodzicami, a głównie z matką głęboką więź biologiczną.
Więź ta jest na tyle silna, że osoby oddzielone od matki po porodzie lub bardzo wcześnie, spotkając matkę biologiczną w wieku 20 lat np. jako przechodnia na ulicy, potrafią ją rozpoznać (poczuć) jako własną.
Z matką dzieję się podobnie.
Mamy na sobie wielkią odpowiedzialność, moje drogie, ponieważ dzieci nie tylko uczą się od nas, rozpoznają nas nie widząc nas x lat, ale to my układamy ich życie od urodzenia, to my je rzeżbimy.
Rzeźbimy ich psychikę.
Dziecko widząc co robi matka lub ojciec, uczy się tych zachowań i przekłada je na relacje z innymi dziećmi czy dorosłymi.(ok, o tym wiedziałam)
Zaskoczyło mnie jednak to, że dziecko nie tylko patrzy na pojedynczych nas.
Patrzy też na swoich rodziców jak odnoszą się do siebie nawzajem i naśladuje ich w kontaktach z innymi.
Jest to bardzo niebezpieczne i dlatego u nas w domu panuje od wczoraj zasada "nic złego przy dziecku"
Prawdą jest też to, że wynosimy z życia rodzinnego pewne schematy zachowań.
Wiemy o tym i mówimy sobie np(wezme ten najbardziej kontrowersyjny temat ostatnio)
"Moi rodzice mnie bili, ale ja nie będę taki w stosunku do swojego dziecka"
Jak bardzo się niestety mylimy.
Wczoraj nawet zaobserwowałam u znajomych taką zależność.
Córka zachowała się jak matka.
Identycznie, nawet nieświadomie.
Jeżeli ktoś był bity w domu, to jak najbardziej prwdopodobne jest to, że swoje dzieci też bić będzie.
Jedyne co pomoże, to uświadomienie sobie tego i NAUKA innego reagowania(np. jeżeli chodzi o bicie)
Ile razy sama wypowiadając nawet jakieś słowa w złości do Nataszy mówię jak moja matka.
I nie chce tego,
Bie nie podobało mi się jak moja tak mówiła, ale ja jestem na etapie, że po prostu nie umiem inaczej.
Bo tak jestem nauczona.
To samo moja siostra.
Spójrzcie na siebie i powiedzcie, czy nie jesteście swoją mama? w dobrym i złym tonie.
Co do rozwoju dziecka.
Najlepszą wersją rozwoju jest kiedy dziecko może przebywać z matką i rozwijać się przy niej do 5 roku życia.
W 3 roku życia malec jest w stanie wytrzymać max. 5 godzin w przedszkolu.
Im wcześniej posyła się go do żłobka czy przedszkola, tym bardziej ingeruje się w jego rozwój.
Chodzi tutaj o to, że dziecko może i lubi spędzać czas z dziećmi.
Jednak potrzbuje też relacji z matką sam na sam i samodzielnej zabawy.
Po 10 h spędzonych w przedszkolu, odliczając czas na kąpanie, jedzenie i sen, dziecko właściwie wcale nie ma kontaktu z najbliższą mu osobą.
Przedszkole ma też to coś, że mimo iż nie może uczyć, uczy.
Uczy wykonywać polecenia, tak jak w szkole.
Nie ma tam czasu na samodzielną zabawę własną.
To samo dzieje się też w domu, kiedy dziecko jest tylko z matką.
Niektórym mamom wydaje się, że dziecko siedząc samotnie gdzieś, robiąc coś samodzielnie, nudzi się.
Nie, nic jak najbardziej mylnego.
Dziecko potrzebuje czasu wolnego od wszystkich.
Potrzebuje czaus na kreatywną, samodzielną zabawę.
Buduje wtedy swoją wyobraźnię, samodzielność, kreatywność.
Nie psujmy tego.
Ja widzę, że moje dziecko mnei czasem po prostu nie potrzebuje.
Ma swój plan w głowie i akurat teraz ma ochotę pobawić się sama nie wciągając mnie nawet w odzywanie się.
Siada i sama ogląda książeczki, przekłada z wiaderka nakrętki, gra na pianinku i tańczy sama z sobą.
Widzę, że też chce mieć swój czas na balkonie.
Gdzie jak coś ją zainteresuje to zawoła, ale wcale nie każe przy sobie siedzieć.
Sama się stymuluje, bodźcami tylko ją interesującymi.
Okazało się też, że bardzo łatwo intgerujemy w kreatywności i pomysł dziecka.
Sytuacja:
Tata wraca z pracy, dziecko ułożyło wierzę, woła tatę.
Tata podchodzi i mówi:" alee wieża, ale przecież to nie tak się buduje, trzeba te klocki tu, a te tu.."
Dz:"ale ja tak nie chce, chce tak"
T:"ale tak sie nie robi"
I tutaj wchdozimy z buciorami w głowe dziecka i narzucamy mu nasz pomysł, a dziecko uczymy, że to my mamy racje i ono musi słuchać innych.
Niszczymy w nim wtedy ten zapał, tą cudowną tak potrzebną naszej młodzieży wyobraźnie.
Obecnie nastolatkowie nie potrafią nic zrobić sami, dopóki im się nie powie co robić.
Dzieci nie potrafią się same bawić, bo nie wiedzą w co, bo zawsze mama mówiła w co się bawić a nagle mówić nie chce.
Tak samo pytałam panią dr. psycholog o metody uczenia malutkich dzieci.
Ona jest przeciwna.
Według niej dziecko powinno samo chcieć się uczyć, a nie znów dostać narzucony materiał do opanowania i znów robić coś co nie rozumie, że jest mu do czegokolwiek potrzebne.
Dziecki uczą się najlepiej wtedy, kiedy wiedzą, że im się to przyda, że będą mogły tą wiedzę wykorzystać.
Podała przykład, jak dziecko bawiące się w swoim pokoju, wbiega do mamy i krzyczy:" mamo! a jakie zwierzęta żyją w Afryce?"
I wtedy następuje największe wchłanianie wiedzy.
Dziecko pyta, chce wiedzieć.
Mówimy mu, a ono zapamiętuje to na całe życie.
Od kilku dni proszę K. żeby zwracał uwagę na podejścia dziecka.
Kiedy przynosi mu książeczkę, kedy pokazuje coś przez okno, kiedy coś usłyszy.
Ja mówi wszystko.
Opowiadam o tym.
Chcę, żeby wiedziała jak najwięcej jeżeli już zapytała.
Poswiadomi ją uczę.
Każda z nas na pewno tak robi.
Dowiedziałam się też, że każde dziecko mając swój temaperament potrzebuje innego podejścia.
Jeżeli dziecko o coś prosi to znaczy, że tego potrzebuje.
Jeżeli pragnei noszenia, to nie to, że znęca się nad rodzicem i się przyzwyczaiło (tutaj przypomina mi się Mama Okruszka, kiedy pisała, że Okruszek cały czas chce być noszony)
Monika, widocznie tego potrzebował, a ja zamiast radzić Ci, żebyś uczyła go bawić się samodzielnie, powinnam Ci mówić :"noście go, widocznie bardziej niż inne dzieci potrzebuje waszej bliskości".:)
Jeżeli rodzic chce, żeby dziecko współpracowało z nim, to musi wziąć pod uwagę temperament dziecka.
Nie klasyfikujmy dzieci jako takie same.
Każdo jest inne i do każdego trzeba inaczej podejść.
Chciałabym podsumowując napisać, że prosze Was Matki:)
pozwólcie swoim dzieciom na odrobine samodzielności i prywatności.
Nie podkładajcie im co chcile nowej zabawki jak siedzi o coś robi samo.
Ono się nie nudzi.
Samo poprosi jak mu się znudzi samotność o towarzystwo.
Dzieci są bardzo inteligentne i maja swoje JA.
Wiedzą jak przeżyć.
:)
na koniec polecam książki.
Nie poradniki!
Książki psychologiczne o rozwoju dziecka.
Bardzo przystępne dla ludzi;)
Sue Gerhardt "Znaczenie miłości"
TU
Jasper Juul "Twoja kompetentna rodzina"
TU
Jasper Juul "Twoje kompetentne dziecko"
TU
Bardzo dobre pozycje polecane przez psychologów.
:)
Ola kocham Cię za ten post! A ja właśnie zupełnie nieświadomie napisałam o wolności o swobodzie w wychowywaniu :) Telepatia jakaś czy co? Dziękuję Ci!!! Właśnie tak wychowuję Lenkę jak napisałaś i wyniosłam to z moich studiów choć codziennie uczę się nowych rzeczy a książki zdobędę bo też się fiksuję w tym temacie :)
OdpowiedzUsuńWspaniały post!
hahahah:D
UsuńMy to jakies zgrane w czasie otatnimi czasy z tymi postami, ale nie moge wejsc zeby Twoj przeczytac, rozumiem jakies przerobki robisz:)
Prosze bardzo:)
Mysle ze to wiedza warta dzielenia sie i na zajeciach nawet powiedzilam Pani ze jestem blogowych mam i nie moge sie doczekaz az psta wywale:D to sie smiala:);)
jednak studia cos daja:)
Nic nie robię ;) coś Ci się nie wyświetla ale nie wiem czemu ;)
Usuńaż pozwolę sobie udostępnić na fejsie Twój post :)
OdpowiedzUsuńczytając go, kamień spadł mi z serca, bo miałam wyrzuty sumienia, że nie biegam za Maksem z nowo nabytymi zabawkami, z kolejnymi zabawami i książeczkami, jak to mają w zwyczaju inne mamy
alez sie ciesze, ze Wam sie podoba i wzielyscie z niech cos dla siebie:)))
Usuńnormalnie skrzydelka rosna!:)
Konus jak chce coś ode mnie to sam do mnie podejdzie i da znać - lubi się bawić sam a ja lubię jak się sam bawi ;)
OdpowiedzUsuńAle wiesz co - pięć lat z dzieckiem w Polsce dla większości rodzin jest nieosiągalny - chyba, że jedliby tynk ze ściany =/
och! ja to wiem:D i pani powiedzilam ze to przeciez nawet w najpiekniejszych marzeniach:D
Usuńtutaj mowila o optimum szczescia;)
no i chodzilo o to zeby chociaz ten czas w domu nie zbywac dziecka tylko na prawde z nim byc sam na sam.
Ja tez lubie jak Natka sie sama bawi, ale zazwyczaj u nas to nastepuje jak ja gotuje;) a jak jestem przy kompie to co chwile przychodzi i odwraca moja uwage.
Racja i dużo mówić, kurde my to czasem nawijamy bez opamiętania i tak się zastanawiam co mu zostanie z tego naszego bełkotania :D
UsuńJa też jak gotuję to mam względny spokój, przy komputerze nie daje posiedzieć za dnia i jestem z doskoku ;) One po prostu wiedzą, że w kuchni im gotujemy pychotę, a przy komputerze marnujemy ICH czas :D ha ha
:D ależ ciekawości:D
OdpowiedzUsuń;D
UsuńChłonę tę wiedzę jak gąbka i się zastanawiam czy uda mi się w przyszłości uniknąć bycia nadgorliwą jeśli chodzi o naukę maluszka :)
OdpowiedzUsuńJa uczyć i tak jakoś będę, może nie pokazując karty, ale zachęcając do zabawy w co wplotę coś z nauki. Jak zobaczę, ze nic z tego to naciskać nie będę.
UsuńMasz jeszcze dużo czasu:) na razie Ciebie dotyczy ta część o noszeniu dziecka:D
Dziecko będące blisko matki, ma silnie rozwiniętą pewność siebie i nie jest nieśmiałe:) Nie boi się.:)
No mój to już bliżej być nie może, nawet do kibla go ze sobą zabieram hehehe :D a tak poważnie, to nawet jak jestem zmęczona, to lubię mieć Wojtulka stale przy sobie :)
UsuńA z tą nauką tak jak mówisz - wplatać jakieś elementy, ale bez przesady, zobaczymy na ile będe miała sił i pomysłów ;)
super tekst- zmienia perspektywy niektore. W sumie ja czesto mysle, ze 'za malo sie bawie', 'za malo kreatywnie', 'jaka zabawke kupic' itp.. , a moje Dziecko ma dopiero 2 miesiace :| teraz juz wiem, ze moge sie swobodnie opanowac:) Dzieki!
OdpowiedzUsuńno widzisz:) ciesze sie, ze juz nie bedziesz sie tak stresowac:) 2 miesiace! to dziecku jestes potrzebna tylko TY:) pochylaj sie nad nim, niech oglada twarz, dotyka, to najlpsza stymulacja dla dziecka, a nie jakas tam karuela:)
Usuńmimoka twarzy mamy jest zdumiewajaco bujna. dziecku bardzo potrzebna jest w tym okresie obecnosc matki, do 6 miesiaca dziecko ma jednak malo samomodzielnosci i jest nieporadne.
ja zostawialam Natasze na lozku na brzuchu i robilam cos w kuchni(mamy aneks kuchenny) ona tam cwiczyla, ale miala mnie w zasiegu wzroku.:)
Mój mały ma 10 miesięcy i ze zdumieniem obserwuję jak długo potrafi się skupić na jednej rzeczy i bawić sam. Moja mama wielokrotnie mi wyrzucała, że "zostawiam dziecko same sobie" (np. na macie) zamiast siedzieć przy nim i się z nim bawić :-/ A ja wyraźnie widzę, że on potrzebuje tych chwil "autonomii", on ma swój pomysł, co chce w danym momencie robić i nie ma co go uszczęśliwiać na siłę zabawiając po swojemu. Dzisiaj rano po obudzeniu bawił się godzinę - bitą GODZINĘ (!) w łóżeczku rzeczami które ściągnął z komody ;-)
OdpowiedzUsuńW ogóle widzę, że Młody bardziej niż zabawki ze sklepu lubi wszelkie przedmioty "ukradzione" z gospodarstwa domowego ;-) - klamerki do bielizny, pudełka, pojemniki, buteleczki itp. - nawet pisałam o tym :-)
http://zyciejakwmadrycie.pinger.pl/m/13157953/rzecz-bedzie-o-zabawkach-dla-niemowlat
Pozdrawiam!
ja mojem mamy nie mam kolo siebie ale czasem by sie przydala:D
Usuńgodzine dluzej mogliscie pospac!!:D moaj ma misie w lozeczku i rano poszukuje smoka zagubionego pod posciela wiec tez tak conajmniej pol h siedzi sama zanim zacznie wolac zeby jednak pomoc jej go znalezc:D
Moja mama mieszka 120 km od nas (a teściowa 240 :-D) i powiem Ci, że bardzo się z tego cieszę. Nasze koncepcje opieki i wychowania dziecka diametralnie się różnią :-/ a mama lubi narzucać swoje zdanie. Do pomocy przy młodym mamy opiekunkę, ona nawet go wieczorem kąpie i kładzie spać jak gdzieś wychodzimy. Wolę zapłacić opiekunce i mieć święty spokój niż prosić o pomoc mamę i wysłuchiwać jej gderania. Niestety...
UsuńNapiszę to samo co u Żony :) Grunt to wiedzieć kiedy odpuścić i dać dziecku "wolną rękę", a nie wisieć nad nim. Bo ono musi samo odkrywać, poznawać, uczyć się i robić błędy...
OdpowiedzUsuńA te 5 lat z dzieckiem... Oszalałabym ;P
przeciez Ty juz siedzisz w domu 4 lata tak?
Usuńa ja mam zamiar jeśli Bóg da być z córką do zerówki w domu. czyli właśnie do tych 5 lat.
OdpowiedzUsuńpoczątkowo wróciłam do pracy po urlopie macierzyńskim, ale szef zadecydowała za mnie na moją korzyść.
chcę uczyć swoje dziecko, pomagać w rozwoju.
a bardzo lubię gdy się sobą zajmuje sama, choć ostatnio to bardzo rzadkie u ans w domu ;)
tez bym chciala zeby nam bog dal tyle siedziec w domu i pokazywac dziecku swiat z dobrej strony nauczania. ale z drugiej strony dziecku troche innych dzieci tez potrzeba. widze jak moja jest aspoleczna jak jest wsrod nieznanych jej dzieci. tylko sie przyglada jak one sie bawia bo sama w sumie nie potrafi a to tez nie dobrze.
UsuńTrochę to jest dołujące. No bo jak moje dziecko ma nie spędzać w przedszkolu 9.5 h od września przyszłego roku jeśli nie stać nas na pół etatu po prostu? Nie ma kto go odebrać wcześniej. Jedna babcia pracuje, druga nie ma jak dojechać. Dupa :-/
OdpowiedzUsuńmi tez jest przykro ze tak jest:(
Usuńale niestety maz musialby zarabiac na prawde duzo zeby przez 5 lat utrzymac cala rodzine.
u nas to mam nadzieje bedzie mozliwe i mam nadzieje ze uda mi sie zaczac zarabiac w domu, ale to tylko plany. chociaz z drugiej strony siedziec w domu przez 5 lat?:| ale zawsze jest opcja poslania dziecka na 5 h od 9 do 13 za darmo do przedszkola(te h sa darmowe, nieodplatne, placi sie za godziny kolejne, w panstwowym przedszkolu- nie wiem jak jest w prywatnych zapewne nie ma czegos takiego)
z reszta dziecko im starszev tym bardziej chetne do samodzielnosci.
mega ciekawy post! przez cały czas jak go czytałam, myślałam, że w komentarzu poproszę Cię o polecenie pozycji z lit. przedmiotu, a tu miła niespodzianka :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńszczęściara jesteś i tyle,że psychologię rozwoju możesz już praktykować od razu po wejściu do domu :)
OdpowiedzUsuńdla mnie to były suche fakty, ale miłe - choć ja miałam wychowawczą, rozwojowa mnie ominęła.
Człowiek uczy sięcałe życie. Dzięki za fajną lekcję
OdpowiedzUsuńTo nie jest do końca tak, że jak się było bitym, to będzie się bić, ja byłam bita i to nie były klapsy tylko lanie, ale nie pozwalam nikomu tknąć mich dzieci i sama nie biję, czasem poszczają nerwy i mam ochotę rozszarpać, ale kończy się na krzyku i mojej frustracji. chociaż czasem zachowuje się jak moja matka, różnię się od niej znacząco, mam charakter ojca, ale nie postępuję jak on.
OdpowiedzUsuńMoja starsza córka chodziła do przedszkola od 8 do 15 a od lutego do 14 (bo i tak nie jadła podwieczorku) Krócej nie dało rady - leżakowanie. Czasem nie chciała wychodzić do domu, ale nie mogłabym jej zostawić an dłużej, do dla mnie za dużo. Przedszkole w moim przekonaniu to miejsce w którym dziecko ma mieć kontakt z rówieśnikami i rozwijać się społecznie, a nie przechowalnia.
Moje starsze dziecko zwykle samodzielnie spędza czas kiedy jest w domu. Od urodzenia pozostawiam dzieci same sobie (w granicach rozsądku) aby były samodzielne w działaniu i umiały bawić się same i to procentuje, pozostawiam im wolną rękę i kreatywność.
UsuńW domu jestem od ponad 4 lat (zagrożona ciąża) i jest mi dobrze z dziećmi w domu... Myślę o pracy, ale tylko na pół etatu inna opcja nie wchodzi w grę.
jasne!
Usuńmasz racje!
to ze ktos byl bity w dziecinstwie nie znaczy ze sam bedzie to robil, ale moze ma wieksze predyspozycje do tego, bo osoba nie bita po porstu nie zna takiego postepowania i wykracza to poza jej schemat.
Mnie tez nie bila mam, ale np darla sie tak jak ja teraz czasem (identycznie!) dre sie na Natasze, wiec cos w tym jednak jest.
Nie mowie ze kazdy tak maj ktos wybadal, bodania sa ogolnie prowadzone i wnioski wyciagane sa z wiekszosci ludzi:)
Ja bylam w przedszkolu od 8 do 16 i jakos tez nie czuje sie gorsza;)
chcoiaz codziennie plakalam rano bo nie chcialam tam isc i wstyd mi bylo ze sie wiecznie spozniami- tutaj przyklad, ze jednak nie chce byc jak matka, bo teraz spozniac sie nienawidze i spozniam sie tylko w niespodziewanych okolicznosciach, np przez zlosliwosc rzeczy martwych;)
Tak jak piszesz, kreatywnosc poprzez samodzielnosc procentuje na przyszlosc i moze nie bedziemy miec ograniczonych nastolatkow emo za naszych czasow;D
Ja bym chciala chociaz pol etatu..
jutro ide na kino letnie, niestety sama ale musze chociaz samotnie odpoczac od dziecka bo inaczej wypale sie do cna i tylko depresja przytloczenia mi zostanie:)
Nie wiem czy pierwszy raz Cie widze u mnie, ale witam!:D