Chciałam oznajmić, iż wczoraj po 2,5 h wymianie zdań z K, nie doszliśmy do żadnego porozumienia względem mojego "uwięzienia a domu" i braku czasu na wszystko co muszę zrobić.
K nie uznaje sprzątania w sobotę (bo jak to?! przecież sprząta się codziennie?! -uhum.. okna tez myje codziennie, kibel i łazienkę też, szafki w kuchni też i inne-bo ja mam dobę 48 h i mogę zapieprzać jak meserszmit i odpoczynku mogę mieć tylko przez 6 h w nocy.
A moje dodatkowe zajęcia (uczelnia i prawo jazdy) są zaliczane do mojego odpoczynki i mojego 'widzimisię"
więc w ogóle nie są brane pod uwagę do obowiązków, bo przecież ja CHCĘ to robić, a nie muszę.
Prosić się nie będę, bo ja do proszących nie należę, ten się wkurza i jeży, bo on do "rozkazów-wykonujących"
też nie należy więc się nie dogadaliśmy.
Tzn oczywiście kazał mi zrezygnować z internetu, fejsa i bloga głównie-czyli jedynych przyjemności życia jakie mam-bo wtedy będę miała czas na naukę.
Get the fuck out!
Pierdole. Nie robię.
Jestem upartą wredną pizdą i robić będę wszystko!
Ograniczam jednak blogowanie do dodawania wpisów i komentowania tego co mi w łapę wpadnie jak dziecko pozwoli, a facebook-przecież komp i tak chodzi cały dzień, a ja fejsa tylko doglądam..
W każdym razie drzemki dzidzi przeznaczam na robienie prac na uczelnie albo chociaz szukanie matariałów do tych prac.
Jak pooddaje wszystkie prace i zwolni się trochę miejsca od czytania książek do mgr to znów będę delektować się Waszymi blogami(chociaż nie wiem czy mi się uda nie zaglądać co u Was).
Ha! a od rana się przymila i podlizuje;] Wiem, że przeczytasz kochanie, musiałam Cię obsmarować;]
Teraz z inne beczki.
Karmienie piersią zaczyna być dla mnie uciążliwym problemem.
Nie przez to, że tego nie lubię, tylko przez terroryzm jaki do cycusiowania wprowadza Natasza.
Nie wiem co jej się stało, dziś wzięłam ją przed 6 i dałam dwa cycki jak zawsze, było ciemno więc myślałam, że jeszcze przyśnie, ale ona po 2 się rozbudziła i siedzi.
To ja udaję, że śpię.
To ta mnie ciągnie za bluzkę, a mnie to potwornie wkurza, bo przecież wybombała dwa, a ja trzeciego nie mam.
Zrobiła taki cyrk, wyła, darła ze mnie koszulkę, ja trzymałam ręką a ta dalej wyła i siłowała się z ręką i szczypała mnie w brodawki i kładła się nos zatykając.Trwało to dobre pół h.
W końcu wkurwiona przystawiłam ją znów.
Wypiła z jednego, z drugiego i o dzięki Bogu cudem zasnęła.
Nie wiem, ale nauczyłą się, że cyc to jej własność.
Siedzę przed kompem, podchodzi, ściąga bluzkę i uwiesza się na nim i podgryza, ale tylko dla zabawy-no sorry dla mnie to nie jest ani zabawne ani przyjemne, a jej histeria doprowadza człowieka do białej gorączki.
Dlatego poważnie zaczynam zastanawiać się nad odstawieniem od cycka, bo ona ciągnąc pustego może wyssie w końcu kroplę, ale ja przy tym cierpię bo czuję, że już nic nie ma:(
Czytam te książki cycusiowe do magisterki i jak znajdę coś ciekawego o odstawianiu to będę o tym pisać na bieżąco.
Kocham karmić, ale jeżeli sprawia to przyjemność obojgu, a nie zamienia się w wojnę.
Bo czuję się jak na wojnie broniąc te biedne wyciągnięte już cycki przed własnym dzieckiem:(
A teraz z wczoraj zdjęcia, wczoraj Natasza była nie do wytrzymania, nie chciała się bawić niczym, rzucała wszystkie zabawki po pokoju, rozpieprzała je wręcz i tylko włóczyła się i marudziła.
Więc!
wzięłam ją do łazienki, nalałam jej szamponu bo świetnie się pieni i nalałam wody do miski.
Postawiłam przed nią pokazałam co można robić i kazałam się chlapać.
Dziecko przemoczone od stóp do głowy, łazienka też, ale pół h świetnej zabawy, od razu zmogło i po przebraniu poszła spać bez gadania.:)
Za to dziś oprócz poranka o świcie jest cudowna, zajęła się nawet chwile sama i teraz drzemie, inaczej nie mogłabym tu tyle napisać;)
piane oczywiście też lizała a jakże:)
Spokojnego dnia!:)
Kochanie, skoro chcesz prać nasze brudy domowe (prosiłem byś tego nie robiła) na publicznym forum to proszę bardzo.
OdpowiedzUsuńPrzedstawiasz sytuację tak jak jest to Tobie wygodne i tak jak Ty to widzisz. Niestety nie jest tak jak piszesz. Poniżej przedstawiam mój plan dnia z życia codziennego (godziny przybliżone):
7:30 - pobudka
9:00 - wyjazd do pracy
9:30 - 10:00 - praca
18:30 - powrót do domu
20:00 kąpanie dziecka
21:00 czas dla nas bez dziecka
00:00 - czas spać
Uważasz, że mam zbyt dużo wolnego czasu ? Może powinienem zabierać dziecko do pracy, bo Ty nie wyrabiasz się ze swoimi domowymi obowiązkami, szkołą, prawem jazdy ? Jeśli chcesz mieć więcej czasu to ogranicz swoje przesiadywanie przed komputerem (np. blog, FB), a od razu znajdą się dodatkowe 2-3h/dzień do wykorzystania na naukę.
Pamiętaj: To o czym rozmawiamy między sobą w domu nie musi być komentowane przez (obcych!) ludzi na publicznym forum.
praca oczywsiscie do 18;00 co by ktos nie pomyslal ze pracujesz tylko pol h:P
UsuńNo właśnie już zaczęłam się zastanawiać co Pan Tata robi między końcem pracy a powrotem do domu :D
UsuńTo pomoc w sprzątaniu już masz. Natasza na pewno Ci pomoże. Wszystko się jakoś na pewno ułoży, oby starczyło Ci cierpliwości - czego Ci życzę.
OdpowiedzUsuńNooo ta pomoc w sprzataniu to moglaby sobie radowac:D Ja ukladam ubranka, ona pochodzi sciaga i rozrzuca po calym pokoju:D
UsuńMyje podloge a ona idzie za mna i "osusza" ja swoimi rajstopami badz spiochami:P
O rany nieźle z tym cyckowym terroryzmem:/
OdpowiedzUsuńMój mąż po ośmiu godzinach pracy i pobudce o 5:20 (tj koło 17 zabiera dziecko do zabawy i się z nim sam bawi a ja mam free aż do 19 - tj. kolacji) Potem wspólna kolacja, kąpiel dziecka, usypianie (ja usypiam - mąż sprząta po kolacji i zabawie i idzie do sklepu) a potem mamy od 20-20:30 czas na to co chcemy i około 23 idziemy spać - czasem później) Zawsze można znaleźć idealne rozwiązanie żeby wilk był syty i owca cała, tyko trzeba dobrej woli obu stron i pogadać :D
OdpowiedzUsuńale to tak ciezko!! moj uwaza ze ma prawo opieprzac sie grac po nocach spac z rana i jeszcze chodzic na silke.. bo on pracuje. a ja odsypiam noc w ciagu dnia. siedze przy malym na blogu i kase wydaje.
Usuńfajnie mi zycie ulozyl nie? :-/
No ja myślę, że bez kompromisu tu się nie obejdzie. W końcu z jakiej paki Ty masz wszystko robić? My pracujemy przy dziecku 24h/d, więc to nie fair zrzucać wszystkie domowe obowiązki na jedną stronę. Ustalcie grafik albo cuś.
OdpowiedzUsuńMy z W mamy swoje rewiry do sprzątania. On jeździ na zakupy. Ja gotuję obiady. Taki podział nam obojgu pasuje.
Powodzenia w dogadaniu się!
A co do terroru, to poczekaj kilka dni i może faktycznie jak będzie się to powtarzało, to zacznij powoli odstawiać...? Ciężkie, ale czasem trzeba.
Buziak, miłego dnia!
A jak mój próbuje tak mną rządzić to mówię po prostu NIE NIE WOLNO i mu nie pozwalam ani na szarpanie ani na tupanie nóżką. Jeżeli demonstruje krzykiem to czekam aż mu minie foch (jestem wyrodna) przytulę ale nie dam cycusia aż się nie uspokoi. W ten oto sposób już nie próbuje pokazywać że ma ostatnie słowo a cycuś jest i to z przyjemnością dla obojga :)
OdpowiedzUsuńU nas na tym polu co i rusz są starcia. Mnie najzwyczajniej męczy siedzenie z Dzieckiem całymi dniami i chciałabym 1 dzien w tygodniu być poza domem tak jak M jest codziennie w pracy, mogłabym załatwić wtedy wszystkie zakupy, lekarza, bibliotekę i popisałabym pracę... a jak przychodzi sobota to M zapitala w polu a ja i tak siedzę z Małą. Dopiero jak pojadę do szkoły jestem bez niej... ehhh
OdpowiedzUsuńale zabawa w pianie :)
OdpowiedzUsuńprzecież kobieta w domu leży i pachnie - o co się czepiasz ?:D
a z tym cyckiem - ja przystawiam tyle ile chce, w weekend nawet co 5 minut, wróciłam do pracy i mam wyrzuty sumienia że za mną tęskni
Wiesz ja też co ile chce przysatwiam ale nauczyłam go że nie wolno na silę matki zmuszać tu i teraz :D
Usuń"tylko włóczyła się i marudziła" no powaliłaś mnie dziś :D
OdpowiedzUsuńA Twojemu Mężowi tak dziurę w brzuchu bym wierciła, że jakby się nie zmienił, to by Bidny płakał:D
A niech wie:D I niech psy na Zezullowatej wiesza:D
No! toś się uzewnętrzniła.
OdpowiedzUsuńja, kiedy jest między mną a B. dobrze, to doceniam nawet to, co robi (bo jak teraz nie pracuje to jednak siedzi z małym, ugotuje obiad , zrobi zakupy...), ale aktualnie, kiedy działa mi totalnie na neerwy, to wszystko mnie drażni, że NIE raczy pozmywać nigdy, NIE ogarnie bardziej w domu, jak mnie nie ma, siedzi przed lapem z małym...itp! Wałkujemy też to czasem, ale i tak wraca wszystko do (nie)normalności :D
My z mężem też się docieraliśmy przy pierwszym dziecku :-)
OdpowiedzUsuńTeraz jak mamy dwójkę powiem Wam, że jest o wiele lepiej :-)
Z domu wychodzi o 8, wraca zazwyczaj po 19stej, je kolacje i bawi się z dzieciakami, żebym ja odetchnęła ba ... 2 razy w tygodniu zostaje wieczorem z nimi sam!! Kąpie je i szykuje do snu :-) a ja idę na zumbę się wyszaleć ;-)
Zawsze są dwie strony medalu. Jak widzę, że ma ciężki dzień - przecież On też pracuje!! to odpuszczam mu prace domowe ;-) Ale jak zaniedbuje swoje obowiązki przez dłuższy czas to od razu biorę go na rozmowę. Dom, dwójka dzieci to też dużo pracy. Nie jesteśmy robomamami. My też potrzebujemy chwili dla siebie. Niestety dość często jedyną ucieczką od zwariowania jest właśnie świat wirtualny. W tym blog gdzie ma się kontakt z mamami, które są w podobnej sytuacji i Cie zrozumieją ;-)
Trzeba ze sobą rozmawiać i sobie pomagać!!
Nie zawsze da się z dzieckiem posprzątać.Ja to w ogóle mam tak rozpieszczone dziecko że szok!Nie da się z nią nic zrobić,a wieczorem jak idzie spać to się zamierzam do sprzątania ale zazwyczaj mi to nie wychodzi i cóż,bałagan przez kilka dni:/ ale w końcu się wezmę.
OdpowiedzUsuńMój też nic nie robi w domu,jedynie zakupy codziennie i chodzenie do pracy,a jak ma wolne to ma "swoje sprawy",roboty w koło domu,z kolegami,czasem z dzieckiem.Ale ja teraz postawiłam się,jeśli nic się nie zmieni to będzie bidny:) a jak to ja już wymyślę.Pozdrawiam i cierpliwości życzę:):*
ależ ona śliczna!!! moj tez sie przymila jak mu kazalam kupywac bilety dla mnie i syna.. nie wiem tylko czy przemyslal sprawe czy.. szkoda mu kasy :-/
OdpowiedzUsuń