sobota, 31 marca 2012

Postępujemy w rozwoju:)

ha! Jaki komiczny to jest widok jak moje dziecko wstaje i stojąc szybko kuca i wstaje, a przy tym ma rozdziawiona buzie, ręce w górze i gibie się jak galareta w każdą stronę:D
Pójść nie pójdzie.
Podpuszczałam ją dzisiaj;] ale się nie dała.
Aczkolwiek czas stania i nie gibania się wydłużył nam się z 30 s do minuty:)

Stoi już nawet w wannie bez trzymanki po kolana w wodzie i rozdziawia paszcze w uśmiechu.
Dziś wygadywała jakieś inne "słowa" ale nie bardzo zaczaiłam co to było:P
Pokazała też pierwszy raz paluszkiem na kwiatka ze swoim pytającym :"kie"
Pokazała  gdzie jest tatuś i konik(na biegunach;]), ale jak zapytałam gdzie jest mama to podeszła kawałek do przedpokoju i pomachała do drzwi wyjściowych:D
mama papa:D
spoko:D
co prawda cały dzień mnie nie było:P ale wyczuła, że cycuś wrócił i ledwo z toalety mogłam skorzystać a i tak był już płacz, bo jak to?! cycuś jeszcze na wolności a nie w jej buzi?!
zaniedbanie:D


O cycusiu bedzie jeszcze mowa chwilowa.

Wkurzać mnie powoli zaczyna stwierdzenie wypowiedziane z wybałuszonym wzrokiem i podniesionym sopranem: "To TY JESZCZE KARMISZ?!?!"
no straszne!
Niedługo nakleję sobie plakietkę na cycki albo wydrukuje na koszulce:
"Moje dziecko ma prawie rok, a ja nadal karmie cyckiem i jest mi z tym dobrze"

No czytam te książki i tyle się mówi, pisze, ja juz rzygam tym tematem, bo wszędzie się przewiją, a ludzie jka by z kosmosu przylecieli:|
"no tak, to fajnie, ale to już chyba nic tam nie ma, żadnych składników odżywczych":|
o lol
ręce opadają.
znawcy jedni.
"no nie karm już, nawet wypić nie możesz"
no to trochę boli, chociaż wczorajszy gingers był przepyszny a humor po nim! ho ho!:)

Widzę wręcz jak ludzie mnie znający są zmęczeni moim gadaniem o karmieniu.
Albo biorą mnie już za wariatkę, bo nie dość, że karmi, nie dość że długo, nie dość że prace mgr piszę, to jeszcze lata i wszystkich poucza i molestuje, wręcz nakazuje karmienia i to jak najdłużej.
Współczuje Hafija.. Ty to masz chyba już w ogóle zmienione imię na "czarownica odcyckowa"

Dla nie wiedzących:
Mleczko w cycusiu dostosowuje się składem do poszczególnych etapów wzrastania dziecka i ma w każdym miesiącu substancje potrzebne dziecku na danym etapie, nie jest przeterminowane, nie jest niejakie, nie jest niewartościowe, nie jest to tylko przyzwyczajenie dziecka-ono wie ze mleczko jest dla niego najlepsze i broni swojej "własności"

To tyle.
Karmić na razie nie przestaje i coś czuje, że jednak przekroczę moje kolejne postanowienie o zaprzestaniu karmienia na kolejne miesiące po roku.


Tatuś mnie mega denerwuje, ale nie będę narzekać bo już mi się nawet nie chce.
Miał film ze mną oglądać.
Ostatnio koledzy są very important.
Jutro znów nie będzie mnie 12h... ale lubię takie dni, bo gromadzi się przez cały dzień tyle mleka, że znów czuję się jak matka po porodzie, przed nawałem pierwszego mleka.
Jakieś sentyment to we mnie wzbudza:)


Ps. ktoś wchodził do mnie na blog po wpisaniu w wyszukiwarkę :"mleczko do szyb zielone" :D









środa, 28 marca 2012

Zdecydowanie NIEdzień

Zawsze jak najpierw wieczorem czytam Wasze posty to później już mi się nie chce pisać własnego:P
więc dziś napisze co mam do wyjęczenia, a później podelektuję się Waszymi wypisaniami:)

Otóż co następuje.
Zaniemogłam.
Wykrakałam jak K. zdychał na rotawirusa (nas szczęśliwym trafem ominął), że też bym chciała być chora, żeby poleżeć i nic nie robić.
No.. to jestem.
tylko nie do końca tak jak chciałam;/(ale tego w krakaniu nie zawarłam)

1. Wstałam z zapaleniem pęcherza moczowego.
2. uraziłam sobie starty w sobotę paznokieć i znów bolał.
3. Dostałam zapalenia żył głębokich w lewej łydce.
4. Pod pachą zrobiła mi się taka gulka ala wielka krostka, i nie wiem czy sie cos z tego bedzie robić czy samo wchłonie, myślałam, że to węzeł chłonny, ale to ewidentnie na skórze.
 i na domiar złego mleka dziś tak mało miałam, że ledwo wystarczyła, a wciąż ząbkująca Natasza do 16 chciała tylko pic cycusia. W ogóle cały dzień by go piła i histerie takie urządzała jak jej wyrywałam wręcz ręce od bluzki, że pisk chyba cały blok słyszał.

Najgorsze jest to, że mimo iż powinnam leżeć, to musiałam się nią zajmować, usypiać, karmić gotować.. K. zabrał ja na 30 minutowy spacer.. i troszkę w ciągu dnia ponosił.

Ale to mi przecież w dupie źle.

Miałam dziś kląć, ale mi się nie chce.

A co do Nalusi to chyba czas na poduszkę:)
wo w nogach łóżeczka ma położne 2 poduszki dla osłony głowy przed uderzeniem.
Wchodzę sprawdzić czy śpi i oddycha patrze: nie ma dziecka:

Patrze a ona śpi na podusi:)





Trzeba bedzie powlec jutro poduszkę dla niej:)

sobota, 24 marca 2012

Dzien napowietrzony

Na powietrzu dzien spedzony w duzej mierze.
Pierwsza huśtawka zaliczona:)
Slonce i ciepło takie, że jak zobaczyłam te biedne dzieci poubierane w zimowe kombinezony dwuczesciowe i tylko rozpiete i czapki grube i buty emu czy inne góralskie z kożuszkiem i popatrzyłam na swoje dziecko "rozgolaszone" ubrane w body, tunike i bluze materiałową do tego rajstopki i spodenki do kolan plus cienkie buciki to pomyślałam, czy to ja jestem chora czy ludzie:|
w każdym razie nie wiele się przejmując huśtałyśmy się dalej:)
Nalusia zahipnotyzowana, zaczarowana.
Już wiem, że huśtawka może być jednym z prezentów na roczek.
Dziś od babci przywieźliśmy konia na biegunach.





 no j tez musze byc przeciez;]

piątek, 23 marca 2012

na chybcika pisze i wstawiam kilka zdjęć z dzisiejszych urodzin tatusia K. i skończenia 11 miesięcy przez Natasze:)
Kameralnie, z dziadkiem i naszym kolegą - wujkiem Jasiem:)
Sto lat kochanie!
i samych radosci córeczko:*
za równy miesiąc Twój najważniejszy dzień w życiu! bo Pierwszy!:)
A ja już przełykam ślinę w stresie.

Naluś była dziś tak wymęczona, że padła jak mucha w 10 min przy cycusiu.

Z dziadkiem:

Nowa dziadkowa układanka wzbudziła wielkie zainteresowanie:

:)


Ps. Ten telefon jest w wodzie, bo może:) K. pokazywał jaki to zajebisty dostał firmowy, który może wpaść do np. ubikacji i się nie zalać;]



AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
I nareszcie coś wygrałam!
Moje pierwsze wygrane CANDY u NIEZŁEJ ŻONY!
Bardzo się cieszę!
Relacji może fotograficznej nie będę zdawać:D co by wam nie obrzydzić bloga:p
ale w stu procentach napiszę jak błogo mi było i jak me ciało jęczało z rozkoszy po zabiegach pielęgnacyjnych w domowym spa:)

Dziękuję za docenienie mego poetyzmu:D




środa, 21 marca 2012

o pomocy innych

Nie rozumiem myślenia niektórych ludzi.
Nie rozumiem dlaczego dziadkowie, ciotki i dalsze rodziny nie miałyby się opiekować moim dzieckiem?
Dla mnie cos takiego równa się niechęć do kontaktów z dzieckiem.
To znaczy, że dziecko nie obchodzi ich nic a nic i nie chcą mieć z nim nic do czynienia.
A już w ogóle jeżeli to ma pomoc rodzicom!
Chore to dla mnie.
Jakoś nie wyobrażam sobie nie zabierać dziecka Nataszy i nie dbać o nie, nie rozpieszczać, przecież może to być mój/moja jedyna wnuczka?
Rozumiem, bliskich pracujących, jasne, przecież jesteśmy młode mamy młodych rodziców, sprawnych, ale to nie oznacza, że musimy zostawać sami ze swoimi problemami, bo jesteśmy już duzi!
Dla naszych rodziców zawsze będziemy dziećmi nawet mając 50 lat.
Przykro mi jest kiedy ktoś bliski informuje, że on sam zajmował się wszystkim i nikogo nie prosił o pomoc.
Ale jaka pomoc? przecież dziecko to przyjemność chociażby na godzinę.
Nie wiem, może głupia jestem, że to tak odbieram.
Może jestem nie idąca z biegiem lat.
Może jestem zacofana.
Ale na pewno nie zostawiłabym mojej córki, żeby radziła sobie sama skoro zdecydowała się na dziecko.
Dla mnie to żaden wyznacznik.
Czasy mamy jakie mamy i powinniśmy się cieszyć, że nie żyjemy na ulicy.
Nie wchodzę na temat pieniędzy.
Bo dziś o bliskości pomocnych rąk miało być.

Nie wykorzystuje póki nie muszę.
Radzimy sobie sami, ale kiedy nie można inaczej, to po prostu trzeba skorzystać z pomocy ludzi pod ręką.
Nie uważam, że to uwłacza młodej rodzinie i nie oznacza niewywiązywania się z rodzicielstwa.
Ja od zawsze twierdziłam, że da pogodzić się z dzieckiem i studia i inne zajęcia.(prace przecież też)
Ale nie bez pomocy i wyrzeczeń.

I bardzo mi czasami brakuje mojej mamy, która bez pytania wzięła by dziecko.(nie ważne czy pracuje czy nie) chodzi o chęć.

Zdjęcia z dziś.

Układałyśmy wieżę z rolek.. przez 5 min:P

 Chodzimy z żyrafką:


I musicie uwierzyć mi na słowo, że stoi bez trzymania się i oparcia o cokolwiek, inaczej nie dało się zrobić zdjęcia, bo szła do aparatu.

wtorek, 20 marca 2012

z dzieckiem o seksie

Przed chwilą przy karmieniu i usypianiu naszła mnie pewna refleksja.
Za jakieś 11 lat(co sie okaże dosłownie za chwilę) nasze dzieci wejdą w okres dorastania i świadomości seksualnej.
Mam nadzieję, że to nie będzie jeszcze wcześniej! o zgrozo.
I czasami zastanawiam się jak to będzie.
Jak usiąde z Nataszą i będę chciała jej opowiedzieć o tym pierwsza. Nie internet, nie głupi koledzy, którzy będą malować "chuje" na ławkach.
I już teraz się stresuję. Już mi się zapala czerwona lampka. "JAK CIĘ USTRZEC"
Od dawna wiem, że chcę być mamą-przyjacółką, mamą-spowiedniczką, mamą-dotrzymasz tajemnicy i innymi mamami potrzebnymi dorastającej córce. Najbardziej chciałabym być Mamą-zaufania i mamą-ustrzeż mnie.
Moja siostra kiedyś mnie wyśmiała i powiedziała-"taaak, próbuj ciekawa jestem, teraz Ci się tak wydaje bo nie masz dziecka."
Wydaje mi się jednak, że to wszystko zależy od rodzica.
Powiem szczerze, że z moją mamą zaczęłam rozmawiać o seksie wtedy kiedy już sama wszystko wiedziałam, z resztą wtedy to były jeszcze czasu- "milcz bezbożniku!" "dzieckiem jesteś co ci w głowie siedzi" i takie różne,
więc nawet jak czytałyśmy w wieku 12 czy 14 lat książki erotyczne mamy koleżanki oklejone papierem do pakowania prezentów co by nikt się nie domyślił to i tak nikt o tym głośno rodzicom nie wspominał, bo się po porostu bał.
Bardzo brakowało mi tego dzielenia się z mamą.
Chciałam jej powiedzieć, ale się bałam.
Nie chciałabym, żeby moje dziecko bało się mnie zapytać o sprawy intymne.
Pamiętam jak dostałam pierwszy okres i krzyknęłam do mamy :"mamo!! krew mi leci tam!"
hahahahahah a mama nie wiedziała co powiedzieć :"to jest miesiączka, będziesz teraz dostawała ją co miesiąc"
a później siadłyśmy i powiedziała mi mniej wiecej o co chodzi, ale szczerze-nie pamiętam co dokładnie dowiedziałam się w szkole z takich książeczek-o okresie dostawałyśmy je chyba w teczuszkach w 4 klasie.
Ale mama nie potrafiła odpowiadać na moje pytania i kazała mi czytać te książeczki i stamtąd się dowiadywać.
Nie chce.
Nie chce żeby tak było u nas.
Chce żeby córka przyszła i sama mi pow- "Mamuś powiesz mi co to znaczy seks? okres? owulacja? i inne stosunki" A ja jej powiem - umrę ze stresu zapewne, ale powiem.
Wolę, zrobić to ja i porządnie, a niżeli moje dziecko ma żyć w niewiedzy i później opowiadać bzdury, że wlana cola do pochwy zabija plemniki:| albo inna głupotę, który teraz czyta się w gazetach- a niby mamy takie dorosłą i świadomą młodzież, a z zabezpieczeń o ile znają to tylko gumy..

Temat może kontrowersyjny, bo znajdzie się ktoś stonowany, kto myśli że 12 lat?! dziecko?! przecież jak jej powiem takie rzeczy to zniszczę jej młody umysł sprośnymi rzeczami!

a ja pokręcę głową i powiem:" zastanawiam się czy nie mówić tego wcześniej"

Piszę to teraz bo 10 lat przeleci nam przez palce i nigdy nie będzie dobrego czasu na to żeby o tym myśleć.
Mam nadzieję, że wiele z Was układa sobie podobny plan w głowie i podobnie pragnie, żeby syn czy córka nie bali się pytać.
Bo pamiętajmy-nie ma głupich pytań, a głupie pytania, są zazwyczaj bardzo trudne.

Chciałam też mienić tematykę z wciąż wałkowania tego samego.:)
Więc jak kochane?
wypowiecie się?
ktoś mnie poprze?
ktoś potępi?:P
zapraszam do wymiany poglądów.


Ps. Jednak ząbkowanie u nas, wyszła część dolnej prawej czwórki:)

poniedziałek, 19 marca 2012

co by nie bylo zbyt rozowo

Dwa dni na uczelni. Wczoraj padłam po całym tygodniu pisania prac i bycia w szkole przy usypianiu Nataszy:|
 zasnelam po 21:| obudzilam sie przed 22, przenioslam dziecko i znów poszłam spać.
Dała nam dziś pospać do 6;30 ale wstaął z temp 37,6 i gorącą główką.
Nie wiem, może zęby bo płacze bez powodu i jest nerwowa i nie może zasnąć teraz.
Nie wiem, może tatuś za grubo ubrał w weekend? ale kataru ani kaszlu ani nic innego nie ma.
Idziemy po coś do jedzenia(co temu dziecku dawac?! wszystko to samo ciagle;/)

Ide bo piszczy.

środa, 14 marca 2012

o kłótki i myśli o terroryście cycusiowym

Chciałam oznajmić, iż wczoraj po 2,5 h wymianie zdań z K, nie doszliśmy do żadnego  porozumienia względem mojego "uwięzienia a domu" i braku czasu na wszystko co muszę zrobić.
K nie uznaje sprzątania w sobotę (bo jak to?! przecież sprząta się codziennie?! -uhum.. okna tez myje codziennie, kibel i łazienkę też, szafki w kuchni też i inne-bo ja mam dobę 48 h i mogę zapieprzać jak meserszmit i odpoczynku mogę mieć tylko przez 6 h w nocy.

A moje dodatkowe zajęcia (uczelnia i prawo jazdy) są zaliczane do mojego odpoczynki i mojego 'widzimisię"
więc w ogóle nie są brane pod uwagę do obowiązków, bo przecież ja CHCĘ to robić, a nie muszę.

Prosić się nie będę, bo ja do proszących nie należę, ten się wkurza i jeży, bo on do "rozkazów-wykonujących"
też nie należy więc się nie dogadaliśmy.
Tzn oczywiście kazał mi zrezygnować z internetu, fejsa i bloga głównie-czyli jedynych przyjemności życia jakie mam-bo wtedy będę miała czas na naukę.
Get the fuck out!

Pierdole. Nie robię.

Jestem upartą wredną pizdą i robić będę wszystko!
Ograniczam jednak blogowanie do dodawania wpisów i komentowania tego co mi w łapę wpadnie jak dziecko pozwoli, a facebook-przecież komp i tak chodzi cały dzień, a ja fejsa tylko doglądam..
W każdym razie drzemki dzidzi przeznaczam na robienie prac na uczelnie albo chociaz szukanie matariałów do tych prac.
Jak pooddaje wszystkie prace i zwolni się trochę miejsca od czytania książek do mgr to znów będę delektować się Waszymi blogami(chociaż nie wiem czy mi się uda nie zaglądać co u Was).
Ha! a od rana się przymila i podlizuje;] Wiem, że przeczytasz kochanie, musiałam Cię obsmarować;]

Teraz z inne beczki.
Karmienie piersią zaczyna być dla mnie uciążliwym problemem.
Nie przez to, że tego nie lubię, tylko przez terroryzm jaki do cycusiowania wprowadza Natasza.

Nie wiem co jej się stało, dziś wzięłam ją przed 6 i dałam dwa cycki jak zawsze, było ciemno więc myślałam, że jeszcze przyśnie, ale ona po 2 się rozbudziła i siedzi.
To ja udaję, że śpię.
To ta mnie ciągnie za bluzkę, a mnie to potwornie wkurza, bo przecież wybombała dwa, a ja trzeciego nie mam.
Zrobiła taki cyrk, wyła, darła ze mnie koszulkę, ja trzymałam ręką a ta dalej wyła i siłowała się z ręką i szczypała mnie w brodawki i kładła się nos zatykając.Trwało to dobre pół h.
W końcu wkurwiona przystawiłam ją znów.
Wypiła z jednego, z drugiego i o dzięki Bogu cudem zasnęła.
Nie wiem, ale nauczyłą się, że cyc to jej własność.
Siedzę przed kompem, podchodzi, ściąga bluzkę i uwiesza się na nim i podgryza, ale tylko dla zabawy-no sorry dla mnie to nie jest ani zabawne ani przyjemne, a jej histeria doprowadza człowieka do białej gorączki.

Dlatego poważnie zaczynam zastanawiać się nad odstawieniem od cycka, bo ona ciągnąc pustego może wyssie w końcu kroplę, ale ja przy tym cierpię bo czuję, że już nic nie ma:(
Czytam te książki cycusiowe do magisterki i jak znajdę coś ciekawego o odstawianiu to będę o tym pisać na bieżąco.
Kocham karmić, ale jeżeli sprawia to przyjemność obojgu, a nie zamienia się w wojnę.
Bo czuję się jak na wojnie broniąc te biedne wyciągnięte już cycki przed własnym dzieckiem:(

A teraz z wczoraj zdjęcia, wczoraj Natasza była nie do wytrzymania, nie chciała się bawić niczym, rzucała wszystkie zabawki po pokoju, rozpieprzała je wręcz i tylko włóczyła się i marudziła.
Więc!
wzięłam ją do łazienki, nalałam jej szamponu bo świetnie się pieni i nalałam wody do miski.
Postawiłam przed nią pokazałam co można robić i kazałam się chlapać.
Dziecko przemoczone od stóp do głowy, łazienka też, ale pół h świetnej zabawy, od razu zmogło i po przebraniu poszła spać bez gadania.:)

Za to dziś oprócz poranka o świcie jest cudowna, zajęła się nawet chwile sama i teraz drzemie, inaczej nie mogłabym tu tyle napisać;)





piane oczywiście też lizała a jakże:)
Spokojnego dnia!:)

niedziela, 11 marca 2012

Wiecie co,
jestem tak zmęczona dzisiejszym dniem, że dobrze będzie jak nie padnę na ryj na klawiaturę.
Dziecko dziś zdecydowanie miało dzień z cyklu :"mama jest najważniejsza" i tylko ze mną, tylko przy mnie, tylko ja i tylko do mnie.
Ufff.
nie codziennie tak jest, ale pobudka o 5 i leżenie moje do 6 a później pół sen do 6;52 i funkcjonowanie cały dzień ze spacerem, z gośćmi, obiadem, z dzieckiem i nawet z kąpaniem!(gdzie nigdy nie wchodzę do łazienki)
plus karmieniem i opcja standard na co dzień to dla mnie trochę za dużo.
Ja wiem, matki mogą dużo znieść i mało spać.. tylko, że ja kochałam spać i czasami rano jak Natasza wstaje to jest mi mega przykro i jestem strasznie zła, że K. śpi sobie do woli ile wlezie, a ja muszę już pilnować i czuwać i dostawać telefonem po twarzy:P a jak tylko zamknę oko to ona ciągnie mnie za rzęsy:D
wiec nie śpię i ja.
Zauważyłam, że coraz ciężej pogodzić mi szkołę z dzieckiem i domem i prawkiem.
Szkoła szkołą, ale książki do magisterki same się nie przeczytają.
Nie wiem kiedy Hafija czyta książki. Nie wiem jak wygospodarowywać czas tak jak niektóre z was.
Czuję sie troche jak stara zastana baba, która boi się iść pogimnastykować, tylko że ja nie moge nie spać w ogóle. :(
musiałabym nie siedzieć i nie czytać waszych postów i nie komentować i nie pisać bloga, bo bym miałą wtedy czas na czytanie książek, ale ja tak bardzo lubie czytać co u was a i tak nie zawsze udaje mi się napisać komentarz.

Dobra, nie chciałam marudzić tylko się wygadać, że jestem zmęczona:P

A teraz kilka fot z opisem:

Zacznę od siebie tym razem:) Jednak poworcił rudy do łask mych włosów(dziś dzięki siostrze K.:))



Nalusia dziś caly boży dzień łaziła i gadała raz głośniej raz ciszej i znów krzyczac"bababababababBABABABABAAA!":D
Tutaj na zdj. znalazła śpiocha i zakładała go na głowę czekając na "a kuku" po tym jak ściągała go z głowy i od nowa! nakrzyczałam się "gdzie jest Nataszka" i "tu jest!" nie zliczę ile razy:) ale nie wiedziałam, że zapamiętała tak tą zabawę, bo bawiłyśmy się tak tylko poduszką i to ja bylam przykrywana a ona odnajdywałą mamę i tata tez tak przy wycieraniu glowy bawi się z nią żeby przestałą plakać:) ale sama moze 2 razy sie schowała (wybczcie chaotyczne pisanie, ale już piszę prawie z zamkniętymi oczami)


a na koniec zastosowanie dużej miski :) może ona posłużyć jako pchacz:) i jako kryjówka (dziś w łazience Natasza leząc na brzuchu zalozyła sobie miske na glowe;D ale przestraszyla sie i szybko ja odkrylam:D)


DZie! jeszcze jedno!
tak nam dziś skubana zasnęła na spacerze:D za cholerę nie chciała się położyć:)




DO-BRA-NOC!:*

czwartek, 8 marca 2012

o zasypaniu, o Korczaku i o nowych skilach

zasypiamy tylko na łóżku.
nie na opcji już zasypianiu na siedząco pijąc cyca.
Wtedy się tylko pije.
A na leżąco z mamą się pije i się zasypia:)

Walimy na śniadanie mm z kaszka, lub wodę z kaszka.
Dzidzia wypija flachę i zadowolona.
Pokarm stanowczo nie wystarcza już z cycuszka.
Trzeba dojeść rano flaszką.
I na noc wypróbowałam flaszkę o 19;30, o 21 poszła spać z cycem i spała do 6.
Wczoraj na samym cycu zbudziła mi sie o 3, dałam smoka i pospała z nim do 5.
Więc stanowczo bardziej się opłaca dopełnić brzuszek na noc.:) co byśmy wszyscy smacznie spali:P

Jakież było moje zaskoczenie wczoraj jak Natasza zaczęła zawracać swoim pchaczem żyrafką jak nie mogła pokonać przeszkody!
Na razie potrafi zawrocić swoją brykę tylko o 90stopni ale to i tak jest dla mnie wyczyn, bo nikt jej nie uczył i sama zapamiętała jak ja ją przesuwam, żeby mogła iść dalej i co trzeba wtedy zrobić.

Hah, nauczyła się marszczyć nos na zdanie:"Natasza zrób minkę" marszczy wtedy nos, podciąga tym samym górną wargę i wydmuchuje powietrze:D z tymi jej małymi zębami wygląda to przekomicznie!:D

cały czas na topie jest "ja, ja' pokonało nawet "ba ba" ktoro słychać sporadycznie, ale jak coś chce to podchodzi i ciągnie, albo wali w nogę rodzica i mówi "da, da!" i trzeba dać! bo jak nie to bójcie się wszystkie narody złości Nataszana!:)

A co do stania, to jak się zapomni to stoi, już nawet bez chwiania, ale boi się ewidentnie, bo zaraz się chwyta czegoś panicznie, a jak ja wołam żeby podeszła to tylko trzymając czegoś lub na raczka.
Nie jest gotowa, na raczka jest jej najlepiej.


-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Byłam we wtorek na Konferencji "Nie ma dzieci-są ludzie" ogranizowane w wielu miastach w Polsce, w tym i w Poznaniu, poświęcone Prawom Dziecka na cześć Janusza Korczaka(2012 rok jest Jego rokiem).

Przedstawienia od przedszkolaków do licealistów przepiękne dające dużo do zrozumienia rodzicowi i dorosłemu, który żyjąc w tym goniącym za pieniądzem świecie zapomina o podstawach w domu rodzinnym-o czasie dla dziecka.
O tym, że nakłada się na dzieci wiele obowiązków nie tłumacząc im jakie mają prawa.
Wykłady były równie ciekawe i pomocne.
Cieszę się, że mogłam na nią pójść dzięki tatusiowi, który musiał wziąć dzień opieki nad dzieckiem, bo nie było jej z kim zostawić.
Cieszę się, bo widzę ile już błędów popełniłam i ile uniknę bez pomyłek.
Polecam zapoznanie się rodziców z Prawami Człowieka Dziecka.
Polecam czytać dzieciom bajki Korczaka, które mają drugie dno.
Polecam Konferencje uświadamiające nam, rodzicom, że dzieckiem jest się jeden raz w życiu.
A jego osobowość i świadomość i wzorce kształtujemy mu my przez pierwsze 3 lata jego życia.
Dajmy z siebie co najlepsze, dajmy dużo witaminy "M", której nie da się przedawkować, a może ona rozsiać piękne postawy wychodzące na przeciw tej trudnej drogi-życia.

:)
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Kilka zdjęć a jakże!:)
Zakupiłyśmy książeczkę o Pierwszych urodzinach prosiaczka, ale Zezullo kochana nie jest niezniszczalna:P
Natasza już po pierwszym oglądaniu porysowała czymś okładkę i z rogów ta folia się odkleja jak ja ogląda i gryzie. :) ale jest piękna, chociaż przeczytać 3 strony sobie pozwoli!:D ale oglądać obrazki może bez końca.



Zakupiłam za 10 zł w Tesco układankę. Zajmuje na 5 min, ale frajda z czegoś nowego jest i na razie tylko kładzie zwierzaki tam gdzie powinny leżeć w luki nie potrafi wmontować(co jest oczywiste oczywiście:D)

Ale poukładane to być nie może po skończonej zabawie! oj nie! rozwalić trzeba i dopiero można spokojnie iść bawić się czymś innym:) (ps. skarpetki ostatnie tylko takie mi zostały, bo na pranie nie ma weny:P)

poniedziałek, 5 marca 2012

Sanoflore

Dziś będzie jeszcze jeden post.
Tak jak wspomniałam kiedyś udało mi się być w 60-tce osób testujących kosmetyki firmy Sanoflore.
Konkurs był na facebooku "Zostań testerką"

Dziś listonosz zapukał do drzwi i wręczył mi przesyłkę.
Otworzyłam szybko, oblukałyśmy z dzieciem mym i polecialam robić zdjęcia.
Nataszy od razu przypadł do gustu mały kremik miodowy do twarzy (próbka w prezencie) taki fajny do złapania w łapkę i gryzienia! och! rozkosz:)
Próbki nektaru nawilżającego też się nieźle sprawdziły w dzidziowych rękach.
W paczce było wszystko co widać na zdjęciu powyżej plus list.
(broszurki, katalog, 2 próbki Nektaru nawilżającego, próbka Lekkiego miodowego kremu do twarzy i duży krem naturalnie nawilżający do twarzy i ciała mamy i dziecka)
Oczywiście ucieszona, ale i troszkę zaciekawiona wzięłam Krem do testowała w dłonie i dawaj go!
Na głęboką wodę rzuciłam!
A co!
Na idealnej skórze dziecka to mało będzie widać, allle na zmasakrowanie suchych dłoniach mamy, której żaden krem nie pomagał od kilku tygodni? jak najbardziej!
Wysmarowałam może nawet trochę za dużo.
Poszłyśmy na spacer, zajęłyśmy się dniem codziennym i rozmawiając z siostrą przypomniałam sobie, o dłoniach (mówiłam jej właśnie o kremie) dotykam.. i nie wierze, macam dotykam, przejeżdżam po twarzy..
szczerze mnie wmurowało, bo przecież po jednym użyciu? tyle godzin(6 h minęło)?
Uwierzyłam Wam testującym już i piszącym, że podkradacie krem dzieciom-po prostu dłonie szorstkie jak papier ścierny, były gładkie nadal i nadal czułam lekki otulacz kremu na powierzchni a myłam ręce parokrotnie.
Jestem super pozytywnie zaskoczona!
Posmarowałam też po kąpieli Nataszę, co by nie było, że jej nic nie dam:P
Dziecko moje nie lubi być smarowane, mazidłami i oliwkami i zawsze krzyczy.
Dziś najpierw pokazałam jej jak pachnie krem(dla mnie to tak nie pachnie porzeczka bardziej jakims innym bliżej nieokreślonym owocem:)), pokazałam jak rozkładam go i rozgrzewam na dłoniach i smarowałam każda cześć po kolei. Najlepsze były rączki i buzia, bo Natka chciała zjeść, wylizać wystawiała język co by go tez posmarować:D
I była taka grzeczna, śmiała się, patrzyła co robię.
Konsystencja kremu po rozgrzaniu w dłoniach idealna do masażu.
Ciekawa jestem jutro jak wstanie jaką będzie miała skórkę. :)

Allle zasłodziłam! na szczęście nić złego po tej pierwszej przygodzie nie mogę powiedzieć.
Ciekawa jestem jak długo moje dłonie będą trzymały wodę i nie będą się wysuszać po kremie i czy nic dzidzi nie wyjdzie.
To napisze jak już się zaznajomimy z kremem.
Szkoda, że nie dostaliśmy bąbelkowego płynu do kąpieli, ale cieszymy się tym co mamy:D

Dziękuje za możliwość testowania!
---------------------------------------------------------------------------------------------

A na koniec fotka dzidzi, nie mogę się oprzeć i nie wrzucić!:D
z weekendu K robił.



Ja ja ja ja ja ja ja!

Ja ja ja! woła od rana Natasza.
Nowe słowo przybyło nam do słownika.
Doszło też jakieś "idzie" :)

Weekend na uczelni rozwalił mnie całkowicie i chociaż zajęcia były fantastyczne to od seksuologii aż głowa boli i dziwne myśli przychodzą do głowy;)

czekam dziś na 3 listonoszy i jak nie przyjdą to nie recze za siebie;/

Tatuś po weekendzie sam na sam z córką wymiękł jak masło pozostawione w temperaturze pokojowej i jak myśli, że jutro ma też z nią zostać to aż mu się słabo robi;]
widzisz, Kochanie? wcale nie jest takie proste matkowanie!

Jutro konferencja o Korczaku u mnie na uczelni i bardzo chce iść.!
A na fejsie udało mi się wygrać książkę dla Natki o Kubusiu Puchatku, jak przyjdzie to opiszemy:)