Za dużo chiałąbym napisać.
Nie potrafię zebrać myśli tak, żeby ogarnąć kilka tematów w jednym poście.
Natasza mi wybaczy jak jutro napisze o tym, że dziś jest jej 22 miesiąc i za 2 miesiące będę tu pisać o torcie i imprezie jaką jej pewnie będę chciała przygotować.
Wybaczy.
Bo ja dziś znów muszę o sobie.
Tylko pozytywnie.
Lubię tą pracę.
Co prawda widząc dziś kątem oka moją P. promotor schowałam się i miałam nadzieję, że mnie nie poznała:P
ale mam same miłe najścia znajomych.
Dziś na stoisku wyczaiła mnie moja kochana Martyna, z którą mieszkałam na pierwszym roku studiów w Poznaniu.
Z nikim nie przeżyłam tyle co z nią w tak krótkim czasie.
Zawsze była pozytywną osobą.
Pozytywna...ona po prostu TRYSKA optymizmem na wszystkie strony, bez względu na sytuacje.
Poczułam po tym spotkaniu jak wiele straciłam tracąc z nią kontakt.
Martyna jest z mojego rocznika i ma półroczną córkę.
Wiecie, że już pół roku minęło odkąd umawiałyśmy się na spotkanie, które nigdy nie doszło do skutku?
Co brak samochodu i mieszkanie kawałek od Poznania mogą zrobić..
Dostałam od niej i jej siostry tyle ciepłych słów.
Tyle pożytecznych rzeczy, rad.
Jestem przepełniona po brzegi optymizmem, jakim nie byłam przepełniona od wieku, wielu miesięcy.
Nie mogę ogarnąć tego jak ktoś nam tak daleki, a tak bliski może zmienić spojrzenie.
I zła jestem na siebie, że ciągle patrzyłam tą smutną stroną życia, ciągle byłam tylko gotowa na porażkę,
w ogóle nie myśląc o powodzeniu.
Cały czas byłam w stanie zatrzymania.
Po porstu stałam w miejscu.
Strachu przed krokiem do przodu.
Dzisiejsze 30 min z nimi wywróciły mi moje myślenie i świat szarości do góry nogami.
Poczułam się młoda, pełna pasji, sił do działania, energii życiowej, której mi brakowało i motywacji do walki.
Walki o lepsze jutro.
Nie wiedziałam, że coś takiego może się stać.
Nie wiedziałam, jak ważne jest bycie pozytywnym.
Winię Cię tutaj trochę, Ciebie Kochanie, bo często Ty wprowadzasz rzeczywistość porażki i smutku do naszego życia, ale już wiem w jakim kierunku trzeba iść i postępować, i jakie trzeba mieć podejście do życia.
I Boże uchroń mnie przed porażką i nie daj mi zaprzepaścić tej wspaniałej nadziei jaką Martyna we mnie znów pobudziła.
Takiej samej jaką miałyśmy idąc na studia.
Siedząc z butelką piwa w torbie na wykładzie z kosmetologii albo siedząc na kacu i 2 h snu na wykładzie z anatomii o 8 rano.
Nie zapomnę nigdy malowania przed imprezą (bo od kogo nauczyłam się makijażu?!), nauki gotowania (kiedy podpatrywałam jak i co łączysz ze sobą), wspólnego przeżywania filmów, wycinania ściąg przed egzaminem, rozmów do 3 nad ranem.( "noo dobra, to już spimy. ...ej a wiesz co?" :)), kłótni. Facetów.
I tego jaką idiotą byłam czasami.
Dziękuję Kochana:* mam nadzieję, że to kiedyś przeczytasz.
Jak ważna jest w naszym życiu pełna życia i pozytywnej energii osoba.
Jak strasznie ważna jest...
to od teraz mam nadzieję coraz więcej optymizmu w Twoich postach, tych tutaj i tych na fb :)
OdpowiedzUsuń:*
Bardzo się cieszę, że spotkałaś kogoś kto napełnił Cię dobra energią i teraz już słonko będzie świeciło nad Wami:)
OdpowiedzUsuńPozwodzenia:*
Zycze dobrych zdarzen i dobrego nastroju, ale... same dobre checi to za malo. Pozytywne myslenie nie zawsze sie spelnia. Zyjemy w tzw. trudnych czasach, bo kryzys ekonomiczny jest faktem. Z pustego i Salomon nie naleje, chocby nie wiem, jak pozytywnie myslal. Ja ostatnio bardzo dostalam od zycia w skore i czuje, ze dlugo sie nie podniose... Wole wiedziec na czym stoje, a raczej - leze, niz wmawiac sobie, ze wiosna i usmiech pomoga na wszystkie problemy.
OdpowiedzUsuńfakt taka OPTYMISTYCZNA i POGODNA osoba potrafi uratować świat :-)))) zarażać pozytywizmem ???
OdpowiedzUsuńPrzypominaj sobie jak najczęściej te chwile :*
OdpowiedzUsuń