Dzisiejszy dzień był pod znakiem pieczenia.
Uwielbiam piec i gotować.
Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś trafić na jakiś kurs kulinarny, co by doszkolić swój potencjał;)
Wczoraj u nas królowała pizza, niestety tak szybko ją zjedliśmy, że nie zdążyłam zrobić nawet zdjęcia.
Muszę Wam jednak kiedyś przy następnej podać przepis na cienkie ciasto, ale przyprawione tak, że aż ślina cieknie:]
Dziś zagościły na mym stole:
Pavlova Cappuccino z mojego wielbionej strony Pani Doroty praktycznie wszystko co piekę pochodzi właśnie z tej strony.
Niebo w gębie, polecam! Trzeba tylko dobrze ubić jajka i studzić razem z piekarnikiem a nie jak ja otwierać go od razu i to jeszcze przy otwartym oknie;) widać ile opadła beza. Na drugi raz będę wiedzieć:)
Smak jednak cudowny, środek mokry rozpływający się a brzegi chrupiące i wspaniale bezowe (zostało ciasta 1/3;])
Drugie były drożdżówki. W oryginale są z jagodami lub borówkami, ale można włożyć na serek jakie tylko owoce się ma, tzn takie dość winne, jabłka sobie raczej nie wyobraża;) pomarańczy tym bardziej.
Ja widząc cenę malin i borówek mrożonych w tesco pomyślałam, że wykorzystam maliny w syropie od babci K. Pomysł trafiony w 10-tkę!
Zdjęcia może nie są zbyt apetyczne, ale byłam już tak wykończona całym dniem na nogach, że nie chcalo mi się poprawiać i robić jeszcze raz.
W każdym razie są przepyszne! Miekkie, słodkie, delikatne, ropływają sie w ustach.
Żeby takie drożdżówki sprzedawali!
U nas w domu poza od ósmej rannym "Mama!" da się słyszeć :"Baaaaaaabooooooo!" i widzieć skakanie przed laptopem.
Codziennie rano o 9 musi być włączony Kubuś Puchatek z balonikiem, dzień osiołka, Tygrys i przyjaciele-z arbuzami, balonami z Jeżulką...
Jak to mówi serce w reklamie "mózg zlansowało" Mi nie dziecku, tzn dziecku pewnie tez, bo teraz mamy aktualnego świra na Balony wszelkiem maści, wielkie latające z oszem, żyrandole koła to też "babooooo", księżyc to "baaabooo" i wszystko co okrągłe to babo;)
Babo nas opanowało, a epidemia trwa już 2 tygodnie:)
Dziecko nasze rozbiło se też brodę niestety, wyszło z nami na balkon, zachaczyo o dywanik i przejechało brodą po marmurowym progu..ajjjjj... brzmi groźnie, ale płaczu nie było aż tak wiele i szybko udało się go ukoić pomidorkiem z balkonowego ogródka.
Zastanawialiśmy się ostatnio z K. co by Natasza wybrała, czekoladę leżącą na jednej dłoni, czy pomifora leżącego na drugiej:D
Miłość do pomidora nie ma końca.
Lęk do butów został obalony i nawet kalosze wróciły do łask:)
Przedstawiamy Wam nasze serki z myszką:)
Dziś się chlapała pierwszy raz w wielkich kałużach, co za frajda! a jaki pisk jak się wywaliła pupskiem do wody i trzeba było wracać do domu:D
Nie można temu dziecku ostatnio zrobić zdjęcia bez tej muny zmarszczonego nosa i szczerzenie "ryżyków" jak to K. nazywa.
Udaliśmy się w ostatnie dni promocji do Lidla i zakupiliśmy taki zestaw jesienno zimowy za matkę chrzestną dzidzi:
Niestety były już ostatni więc jedyne co fajnego udało mi się wygrzebać. Szkoda mi takiego białego swetra wyścielonego polarem.. no ale trudno.Polar z "hu huuuu" też jest piękny i cieplutki:)
Natasza zrezygnowała z 2 drzemki. Śpimy już tylko raz o 12, albo o 14. W zależności czy wstaniemy o 7 czy 9.
Natasza wstaje o 5/6, pijemy cycka i idziemy spać dalej do 7 lub 8 rano.
Prawdopodobnie do 1,5 roku chciałabym przestać karmić piersią.
Ale jak dziś na próbę K. usypiał Natkę to moje cycki aż wołały "co Ty! zwariowałaś, daj nam usta Nataszy!! oj bo pożałujesz i w nocy Ci pękniemy za karę!"
Poszłam ją więc nakarmić.
Nie wiem jak to zrobić, żeby nie karmić. Wkurza mnie to, ale chce to robić. Tyle, że moje piersi już mają dość ciągłego szarpania i ciągnięcia.
Nie wiem, w każdym raize planu jak na razie nie realizuje ;/
Chciałabym też Was zapytać:
Jak Wasi mężowie/faceci usypiają dziecko?
Chodzi mi o sam akt usypiania, jaką technikę stosują.
Mój lula tylko na poduszce, kołysze głowę Natki na poduszce, ale nie chciałabym, żeby przywykła do lulania.
Co robią mężowie jak dziecko płacze przy usypianiu?
Proszę podzielcie się swoimi uwagami.
mój daje do picia herbatke :) a potem głąszcze po główce i Antki śpi :)
OdpowiedzUsuńkalosze cudowne :) a nastepnym razem jak przyjade to chce widzieć takie oto piekne ciasto na stole :) hehe
nie bedzie chciala pewnei pic herbatki, chociaz sprobujemy ale nie mamy ani jednej butelki:| wiec nie wiem jak to bedzie.a glaskanie nie pomaga;)
Usuńmój kładzie do łóżeczka, nakrywa kołderką, kładzie się obok i udaje że śpi;) różnie to wychodzi: raz jedno raz drugie zaśnie pierwsze:) albo wychodzi z pokoju i jak Wiki (1 roczek) jest zmęczona to sama zasypia:) ale takie numery udają się tylko jak mamy nie ma w domu...
OdpowiedzUsuńo jaa no to tutaj takie kladzenie sie obok nie pomoglo niestety:D
UsuńWspaniałe wypieki :)
OdpowiedzUsuńA Natka jadła pizzę? Bo zastanawiamy się czy by Amelindzie zasmakowało. Mamy w planach na weekend.
niestety:( Natasza zjadla salami, kukurydze i ser oddzielnie;/ pizzy nawet nie chciala ugryzc. i to juz nie pierwszy raz, po prostu pizza jej nie wchodzi. Zawsze jednak mzoesz sprobować, moze Amelce zasmakuje takie cos.
UsuńPyszności same :) Kusisz tą Pavlovą :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o karmienie to ja robiłam tak, że karmienie zastępowałam odciąganiem pokarmu. Laktatorem lub ręcznie. Coraz mniej odciągałam, aż w tej porze w końcu mleko się nie pojawiało.
A co do zasypiania to razem z Ry robimy to dość podobnie: Tymek idzie do łóżeczka, dostaje butlę z mlekiem. Jak wypije to oddaje ją i dostaje smoka. Siedzimy przy łóżeczku. Czasem gdy Młody jest niespokojny głaszczemy po główce albo po pleckach. Góra 10 minut i śpi. A ja... w tym czasie czytam książkę :)
Aaaaa - no i u nas w tle leci kołysanka z delfinka, którego kupiliśmy mu na Boże Narodzenie. Więc on już kojarzy tę melodię ze snem.
Może zacznij już teraz Natce coś puszczać koło ucha jak dostaje cyca na noc żeby kojarzyła.
My przed snem czytamy, więc mój maż po prostu czyta do skutku ;-)
OdpowiedzUsuńGratuluję spaceru deszczowego. Co do wywracania się pupą do wody to obczaj takie gatki gumowe
http://www.wasz.sklep.pl/komplet-80-kurtka-spodnie-przeciwdeszczowe-zielony-p-963.html
Widziałam kiedyś nawet w Lidlu. Piotrek takie ma i są super. Teraz zawsze jak idziemy na dłuższy spacer to biorę ze sobą płaszczyk przeciwdeszczowy, te spodnie i kalosze. W razie czego naciągam je na ubranie, gumki zakłada się pod podeszwę kaloszy i można taplać się do woli. Potem brudne pakuję do worka, w domu spłukuję pod prysznicem i tyle :-)
mój odkłada do łóżeczka i kładzie się na łóżku naszym na przeciwko łóżeczka. leży tak długo w zależności co robi Mały i czy potrzebuje jego obecności. czasem jest tak, że się wygłupia (Szymon), rzuca smoczkiem, więc mąż podnosi i kładzie Sz z powrotem i sam też. czasem bywa tak, że Mały od razu zasypia, albo tylko leży i bawi się smoczkami lub pudełkiem od fridy i może być sam.
OdpowiedzUsuńDlaczego Ty mi to robisz i takie pyszności pokazujesz???!:D
OdpowiedzUsuńTo j usypiam Lenkę. Czasem razem. Musiałabym się zamknąć w łazience żeby M usypiał Lenkę sam.
OdpowiedzUsuńNatasza jest taka rozkoszna :) Ten uśmiech jest cuuudowny, taki radosny! I te zębyyyy!