wtorek, 5 czerwca 2012

do dup

Taki dzień jak dziś musi kiedyś nadejść.
Pogoda do dupy(pada all day!)
Pobudka do dupy(6:00!!!)
Jazdy do dupy(14-16 h a ja jeździłam dziś jak bym pierwszy raz wsiadła do "elki")
Autobusy do dupy! (na jazdy spóźniona 25min! do domu spóźniona 20 min)
Siły do dupy(brak, wyczerpanie, wypalenie matczyne, obowiązkowe i jakiekolwiek jeszcze)
Obiad zepsuty trochę humorzaście(nie wiedziałam, że K. nie lubi makaronu z truskawkami i śmietaną- a myślałam, że chociaż nim poprawie sobie humor)
Nieudana próba przespania się(nawet w łóżeczku dziecka!)
Wyjące, zawodzące, nicniepodobającesię dziecko.(o losie!)
Marudzący K.
Brak sił na porządki w domu, które i tak należało poczynić.
Pierwszy raz od wielu, wielu dni jestem tak zmęczona fizycznie.(stopy odpadają, kręgosłup pęka)
Pierwszy prawdziwy raz jestem wypalona w zawodzie Matki.
Dziś myślałam tylko o tym, żeby dziecko dało nam już święty spokój.
Nie mam swojej przestrzeni.

Czytam "Macierzyństwo non-fiction" i totalnie zgadzam się z każdym słowem autorki.
Zastanawiam się dlaczego ja nie wydałam takiej książki- mam wrażenie, że czytam to co spisuje na blogu czy wcześniej wynarzekałam na flogu.
Polecam dla sfrustrowanych matek i matek które nie do końca odnalazły się w roli mamy albo takich, które chcą się dowartościować, że nie tylko one szaleją i nie ogarniają.
Książka rozbawiająca w w swojej prawdziwości.
Takie jest dla mnie macierzyństwo. Idealnie tak się czuje jak autorka.
Chyba nawet mamy dzieci w tym samym wieku:)


Wkurza mnie, że Natasza zaczyna wymuszać wszystko płaczem!
Wkurza mnie, że ciągle robi mi na złość- robi to co właśnie jej zabraniam i śmieje się perfidnie zalotnie.
Wkurza mnie, że muszę się na nią drzeć.
Wkurza mnie, że nie potrafie sobie poradzić z własnymi emocjami.
Wkurza mnie, że to JA! muszę wstawać o 6 rano codziennie od kilku dni, śpiąc po 5 h..(nie potrafie tak żyć i stąd też to moje wkurwienie)

Dzisiaj nie lubię Nataszy i mam nadzieję ,że jutro będzie spokojniejsza i pogoda będzie bardziej sprzyjająca dobrym humorom.

Zazdroszczę Wam tych wszystkich słów dziecięcych.
Prawdziwych słów.
U nas coś nie rusza się pod tym kątem.
Owszem, doszły jakieś nowe słowa w języku Nataszy, ale ani Mama, ani Tata nie jest spersonalizowane.
Doszło nam :
"dam"(że Natasza da mi coś)

Wszystko pokazuje, wszystko wie co się do niej mówi, idzie do TATY (do mamy gorzej)
Ale powiedzieć nie chce. Nie pokazuje na Tatę i nie mówi "tata" ani na mnie.
Pokazuje tylko
"tam"
"ta"
"dam"
"da"(to my mamy dać)
 Nie mówi "dzidzia" na dziecko, ani "au" na psa tylko popiskuję i pokazuje palcem jak idzie któreś z nich.
No i liście są bardzo interesujące.

Ale, żeby się nie smucić i nie jeździć po tym czego Naluś nie umie, powiem Wam, że przeszliśmy do kolejnego etapu łóżeczkowania:

K. wczoraj wyjął dwa szczebelki i nauczył Natkę wychodzić i wchodzić do łóżeczka.
Wczoraj się trochę buntowała stąd ta czerwona mina, ale dzisiaj już wchodzenie i wychodzenie jeszcze jak mama zmieniała pościel! ohohooo!! toż to szaleństwo.

I u nas zagościły truskawki.
Ten mały zbój jadł je pod dwiema postaciami:


idę się jakoś wyluzować, bo aż kipi ze mnie jeszcze chociaż z sił opadam.

Ps. Jutro postaram się nadrobić komentowanie, a post o relaktacji muszę przełożyć, bo nie mam siły napisać.

30 komentarzy:

  1. Podpowiedz mi proszę kiedy i jak nauczyłaś Nataszę trzymać łyżkę i jeść samodzielnie? Moi Chłopcy aż wyrywają się do łyżek, ale jak już je mają w dłoniach to robią z nimi wszystko oprócz jedzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. practise makes perfect agata! moj je widelcem :-p

      Usuń
    2. Moja tez je widelcem:D
      Wiesz co..
      dwa czy trzy dni temu dalismy jej widelec wlasnei do lapki bo jadla pulpety. i trzymalam go i prowadzilam do buzi kilka kęsów a pozniej zostawiam jej. Ona sobie sama nie nabiera tak zeby sie najesc. Ja jej nabieram wieksza ilosc a ona sobie to prowadzi do buzi jak umie i zjada. Sama nabrac nie umie, nakłuć widelcem tez precyzyjnie nie umie, ale nie wali juz bezmyslnie lyzka i wie ze "to sluzy do jedzenia"

      Usuń
    3. ja w ogóle sobie tego nie wyobrażam. Jeszcze jak dam każdemu z nich widelec do ręki to już widzę jak sobie nawzajem wydłubią oczy. Nie wiem, od czegoś muszę zacząć, ale trochę mnie to przeraża

      Usuń
    4. ale sa takie malenkie widelczyki dla dzieci. nawet plastykowe z nieostrymi koncowkami mozna kupic.
      daj. beda mieli frajde :-)

      Usuń
  2. ech Adaś też nic nie mówi - NIC. Tzn mówi papa i baba ale to nic nie znaczy u niego. Ooo i jeszcze "oooo" mówi jak mu się coś bardzo podoba. A tak to zero. Null. Ale przyjdzie i pora na niego :). Na Nataszę też! :)
    Aaaa łyżki nie trzyma i nie chodzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czuje sie pocieszona:D :)) No przeciez musza kiedys zaczac mowic nie?!:D

      Usuń
  3. sluchaj! nie doluj sie takimi ksiazkami tylko buduj czyms co Ci pomoze w kontakach z Mloda no!
    Tomasa Gordona przeczytaj! albo Rosenberga!

    moj nie mowi nic sensownego poza ''alo'' (do wyimaiginowanej sluchawki) wiec i tak jestescie dalej niz my!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aleee ta ksiazka jest wlasnie zajebista! smieje sie w glos jak ja czytam na kazdej stronie prawie, az ludzie w autobusie na mnie dziwnie patrza:D Ona jest budujaca wlasnie. Popycha i pokazuje, ze to nie tylko ja tak mysle ze mam:).
      No i jest lekka. czyta sie bardzo szybko.
      Tylko zadnych ksiazek o rodzicielstwie bliskosci nie proponuj bo ja nie praktykuje tego;)

      Usuń
    2. toz one nie o rodzicielstwie bliskosci sa ale o tym co potem ze tak powiem.
      zreszta rzuc okiem na moj nowy blog ;-p

      Usuń
  4. Kochane, ja Ci powiem tylko jedno: Natka jest za mała aby robić Ci na złość, ona się tego dopiero nauczy w życiu :) Uwierz mi, że ona nie robi tego tak ze złośliwości. Pomyśl sobie o tym i ciesz się tym póki możesz bo jak naprawdę zacznie być perfidna to będziesz jak bomba atomowa. A reszta będzie cudowna gdy się wyśpisz - też tak mam. Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana i ja też mam takie chwile, jeśli to Cię pocieszy. Jesteśmy też ludźmi, mamy serca, organizm, który też potrzebuje odpoczynku i regeneracji sił, żeby ruszyć dalej, a nie jak robot wieloczynnościowy, który się wyłączy i nic go nie obchodzi.
    Wspieram Cię bardzo i dodam, że wciąż nie potrafię sobie wyobrazić jak kobieta Twojego wzrostu chciała usnąć w łóżeczku dziecka ;p :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamt bardzo duze lozeczko:D chyba to najwieksze na 160 cm dlugosci. a nogi skulilam, albo wystawilam przez wyjete szczebelki.:)

      Ja wiem, ze kazda tak ma, ale ostatnio wszystkie posty jakie czytam sa slodkopierdzace.. a wcale tak nie jest.
      wcale nie jest kolorowo, slicznie, beznerwowo i dlatego napisalam po prostu prawde.

      Usuń
    2. słodkopierdzące mówisz :) no ja miałam wczoraj katastrofę, ale często katastrofa jest w naszych głowach niestety. jak emocje ucichną to i wiele dobrego można znaleźć w dniu spisanym na straty :)
      też uważam, że o każdej stronie macierzyństwa należy pisać, bo też szukam prawdy na blogach.

      Usuń
    3. Czytalam:) ja to wszystko wiem.. tylko ja nabuzowana- to JA nie widzaca nawet malenkich przyjemnosci. Po prostu wszystko mnie wkurza. I specjalnie nie chcialam nic dobrego napisac:D

      Usuń
    4. 'ja miałam wczoraj katastrofę, ale często katastrofa jest w naszych głowach niestety. jak emocje ucichną to i wiele dobrego można znaleźć w dniu spisanym na straty :)' eveleo dobrze pisze!

      Usuń
  6. Odłożyć wszystkie poradniki!! skupić się na sobie i dziecku ;-) to taki wiek też czasem mam dość Norba ;-) ale moje nerwy tylko zaostrzają jego bunty ;-) To że dziecko czegoś nie umie w tym wieku co potrafią jego rówieśnicy nie oznacza że coś jest nie tak i nie są to powody do nerwów :-) Jeszcze Cię Natasza zaskoczy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no toz ja nie czytam poradnikow wlasnie!!:D
      ja wiem, ale mlodsze mowia a moja starsza i nie gada z sensem:P a u nas genetycznie szybciej sie mowilo niz chodzilo wiec sie dziwie.

      Usuń
  7. Dobrze wiem jak sie czujesz .. ja sama mam teraz takie dni ( moze jest to spowodowane tym ze gdzies mi sie zapodziały czerwone krwinki i grozi mi anemia ;/ ) jestem totalnie wykonczona.. tym bardziej ze syn zaczyna raczkować i zostawić go na kocyku na 2 sekundy nie mozna bo juz na zimnych płytkach lezy .. ;/

    właśnie patrze za okno i ładna pogoda.. wyjdziecie na spacer z Nataszka i juz bedzie lepiej !!
    a teraz sama uciekam karmić bąbla mojego i na Poznań :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dzis jazdy na 12 do 14- ale po wyjdziemy bo mam nadzieje chociaz troche ten nasz tatus z urlopu skorzysta i bedzie troche cieplej:(
      Mowisz zebym i ja badania zrobila:D ?? moze cos w tym jest:D

      Usuń
    2. Nic mu nie bedzie jak bedzie w dlugch rekawach na plytkach:) moja troche jeczala ze zimno ale sie przyzwyczaila. tylko uwaga na nos w plytkach, przezylam raz;/ nie polecam tego krzyku:(

      Usuń
    3. wiesz warto zrobic .. to nic nie kosztuje ( jak dostaniesz skierowanie, tak jak ja ) a zobaczysz czy jest wszystko ok :)
      hehe moj młody czołem sie uderzył i był ryk wielki a co doiero nos .. juz sie boje :)

      Usuń
  8. Ależ bym Cię wyściskała (już 3 raz o tym piszę i myślę).
    Potrzebujesz tego co ja - wyłączenia mózgu od codzienności. Zostawienia Dziecka, Domu z K. Na dzień a nawet półtora dnia z nocą... Przecież jak jesteś cały dzień na uczelni to Natasza jest z kimś? Idź po zajęciach na piwo - odpuść jedno karmienie i WYLUZUJ! Bo zamordujesz siebie i najbliższych. Jak Ty zrobisz restart to samo będzie z resztą.

    Książkę muszę znaleźć - ja też jestem niestandardową Mamą :)

    OdpowiedzUsuń
  9. oj, chyba kazda mamę to czeka :) najwazniejsze to przeżyć do następnego dnia...zrobiłaś mi smaka na makaron z truskawkami!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też mam czasem dni do dupy. Ale zawsze później przychodzą lepsze... Głowa do góry!

    OdpowiedzUsuń
  11. No czasem tak bywa. Ale zawsze po takich dniach jest tylko lepiej:D

    OdpowiedzUsuń
  12. Każda z nas ma takie dni, a jak któraś mówi, ze nie to kłamie i tyle.
    Nie mówi za wiele, ale je sama. Będzie mówić, przecież ona dopiero rok skończyła, matko ;)
    Daj jej czas i ciesz się, bo za chwilę Cię zagada ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Matko, moja nie mówi ani "tam", ani "daj" czy "da". Nie ma co się nakręcać ;-) Wszystko w swoim czasie.
    A dni wkurzenia mam również. Błogosławię wtedy moją pracę, bo chociaż na 7h mogę wyjść i się oderwać od domowo-dzieciowych spraw. Dziś wieczorem wypad do koleżanki, jutro do pubu (wczoraj Waldi miał kino z kumplami). Może jakieś samotne wyjście jest Ci potrzebne?

    OdpowiedzUsuń