Jak strasznie żal zrobiło mi się jak dziś doszło do mnie, że karmie 8 miesięcy i 10 dni, i że nie długo trzeba będzie przestać!
Postanowienie było najpierw:karmić przepisowe pół roku.
aaaale!co to za krótki czas! jak z bicza strzelił i już go nie ma.
Zmieniłam więc postanowienie:Karmić do roku.
Że Rok, wiecie, ROK to już tak poważniej... ale jakoś wcale, ale to wcale znów nie wydaje mi się to czas wystarczający.
Nawet K. dziś powiedział: "no, już niedługo trzeba będzie przestać karmić"
Jak by w myślach mi czytał czy co?!
Kiedy ja nie chce.
I łza się w oku kręci! Że jak to, bez cycusia?? zasypianie?? bez cycusia??
I przytulanie, padanie, walenie się po łóżku i to wszystko bez Cycusia? bez Cyńka Wspaniałego?! (haha K. pada zawsze jak to słyszy:D)
I tak dziś po południu karmiłam myśląc sobie co straszniego kiedyś musi nadejść i jak karmiłam Natkę butelką z herbatką to wyobrażałam sobie, że tam mleczko jest jakieś inne, nie moje, takie obce, no i jakiś niesmak miałam, i jakoś tak dziwnie, że butelka? (przepraszam tutaj mamy niecycusiowe z niewyboru, ale no kurcze, jednak różnica wielka).
Może psychicznie bardziej, bo jak ciągnie to to, albo gryzie teraz tak, że żęby odbite przeż pół h po karmieniu a jeden cycuś to już skórką suchą obrasta i popekany gdzie niegdzie od zebisk straszliwie maleńkowielkich i kaleczących, aleeee.
I rozwodzić mogłabym się o tym godzinami. I nikt niech mi nie wmawia, że butelka taką samą bliskość, albo że to nie jest przyjemne, bo uduszę.
;]
****************
Kładą się.
Tatuś gasi światło i wychodzi na papierosa.
A w pokoju, na łóżku rozgrywa się przepiękna historia.
Pierś podana, złapana z malusieńkie usteczka, otoczona malutkimi mięciutkimi wargami,
zostaje poddana w rządy malutkiego języczka i z siłą ssącą wyciąga nasz mitologiczny "nektar bogów".
Dziecko sączy swój najwspanialszy przysmak. Nie zamieniło by go na nic innego.
Ssąc, odpływa w błogostan.
Bawią się dłońmi wzajemnie, mama i dziecko.
Mama dotyka malusich paluszków, głaska.
Dziecko również po swojemu dołącza się do tańca dwóch dłoni.
I coraz wolniej, z minuty na minutę matka odpuszcza coraz mniej daje się poddawać zabawom dziecięcia.
Kiedy dziecko czuje, że już koniec zabawy, kładzie otwartą ciepłą dłoń na ręce matki i głasia jej przedramie.
Jak dotyk anioła, jak piórkiem rozgrzanym przyjemnym ciepłem.
I znów coraz wolniej i wolniej. Aż dłoń przestaje głaskać i spoczywa w jednym miejscu na przedramieniu.
Matka co jakiś czas przeczesuje włoski wilgotne od potu, wysiłku małego człowieczka.
A człowieczek sączy nektar już coraz wolniej i wolniej i upaja się nim.
Zasypia w końcu. Odrywa od piersi. Odwraca się do matki tyłem, a ona jak druga łyżeczka przytula się do dziecięcia i szepce, że kocha.
Leżą tak chwilę.
Matka odnosi dziecię do swego posłania, aby w pełni bez przeszkód nabierało sił na następny dzień.
piękny opis cycusiowania, ja też uwielbiam karmić, i mam zamiar to robić póki Witek mnie nie odstawi :)
OdpowiedzUsuńja za każdym razem jak teraz karmię to uświadamiam sobie, że niewyobrażalne dla mnie jest zakończenie tej cycusiowej przygody!!!! nie i już!
OdpowiedzUsuńa druga część mnie wzruszyła:)
Cycusie 4 ever!! :))
OdpowiedzUsuńJa boję się tej chwili, że kiedyś będzie koniec i już! Boję się, ale na razie tym staram się nie myśleć bo po co... planuję jeszcze długo cieszyć się cycusiem. Ciekawe co planuje moje dziecko :P?
Ja pierwsze dziecko Kochana karmiłam 2 lata i 7 miesięcy. Moją Klaudusię karmię obecnie 11 miesięcy i 2 dni i nie wyobrażąm sobie przestać, także jeszcze spoooooro czasu przed Tobą, dużo zależy od Twojej chęci :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWzruszające, naprawdę!
OdpowiedzUsuńJa płakałam jak okazało się, że Mała ma nietolerancję laktozy i muszę karmić butlą 3 razy. Pierwsze karmienie mlekiem modyfikowanym to był istny koszmar!
Ale nic to, karmię cycem dalej! + wieczorem trochę butli, bo jakaś taka nienażarta jest, a u mnie niewystarczająco.
Dzisiaj fikała i uderzyła się - tylko cyc ją uspokoił.
Ja miałam podobnie: najpierw pół roku, teraz plan roczny. Nie wiem jak to się zgra z moim powrotem do pracy, ale spróbujemy...
Dziewczyny tak długo jak do 2 lat czy 3 nie chce nawet karmić, bo genetycznie wiem po siostrze jakie ma cycusie teraz;) wiec sama nie chce takich miec i tak juz sa wystarczajaco zniszczone.;) samolubna jestem ach:P
OdpowiedzUsuńDziękuje i cieszę się, że się podobały moje refleksje.
A Aguś nie wiedziałam, że karmisz butelka?! gdzieś to przeoczyłam, czy się nie chwaliłaś?
Ja z pracą akurat nie mam problemu, bo będę z mała na razie planowo do końca 2012.
Nie chwaliłam się pewnie, bo i też czym tu się chwalić. Karmiłam butlą może przez tydzień w związku z nietolerancją laktozy, ale Mała nie tolerowała tego mleka. Teraz tylko dopajam na wieczór mm, bo moje mlekołaki jakieś niewystraczjące się wydają, albo czasem jak gdzieś się udaje sama, a Mała zostaje pod opieką.
OdpowiedzUsuńJa do pracy już od przyszłego tygodnia :(